U zbiegu trzech brzeskich ulic – Wyszyńskiego, Andersa i Myczkowskiego znajduje się skwer. Na jego skraju znajduje się ogromny kamień. Złośliwi mówią, że to pomnik kebaba, ale w rzeczywistości jest to zdekompletowany obelisk. Do dzisiaj widać na nim ślady mocowania tabliczki. Kogo upamiętniała i dlaczego?
Obelisk ma związek z wspomnianą we wstępie nazwą ulicy, a w zasadzie jej patronem. Mam na myśli Stefana Myczkowskiego. Z pewnością nie odnajdziemy go w pamięci, wśród sławnych i zasłużonych Brzeżan. Przyczyna jest prosta. Nie pochodzi z naszego miasta, ani nawet tutaj nie mieszkał, a pamięć o nim została zaszczepiona przez brzeskich leśników.
Kim więc był Stefan Myczkowski? Przyznaję, że wiedzę na temat jego dokonań czerpałem z internetu. Okazuje się, że był to (ur. 14 lipca 1923 w Jankowicach koło Jarosławia, zm. 6 czerwca 1977) – profesor botaniki leśnej i ekologii lasu na Wydziale Leśnym Akademii Rolniczej w Krakowie oraz w Zakładzie Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk.
Tajemniczy obelisk na skwerku Wyszyńskiego
Bywał kilkakrotnie w Brzegu, a to za sprawą szkoleń zawodowych organizowanych przez Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej. Z czasem profesor stał się dla tego środowiska wielkim autorytetem, a jego dorobek naukowy oraz głoszone poglądy na tyle oddziaływały na leśników z Brzegu, że postanowili uhonorować profesora ulicą oraz kamiennym obeliskiem ustawionym na skwerze.

Wikipedia podpowiada, że nazwisko Myczkowskiego nosi także nagroda przyznawana od 2001 roku przez Klub Publicystów Ochrony Środowiska EKOS i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, za zasługi w dziedzinie propagowania ochrony środowiska.
Z czasem jednak niekonserwowana tabliczka odpadła lub też została zdemontowana przez łowców złomu. W każdym razie po Profesorze pozostała nazwa ulicy i kamienny obelisk obśmiewany przez przechodniów i służący jako przystanek psom, wychodzącym na spacery na skwerek.

Ulica Myczkowskiego, zanim otrzymała zaszczytne miano po Profesorze, nosiła nazwę Przemysłowa. Wielu mieszkańców Brzegu z pewnością pamięta, że nie była to ślepa uliczka, a prowadziła do tunelu pod torami, którym można było przedostać się na skrzyżowanie ulic Kusocińskiego i Sportowej. Niestety tunel nigdy nie był okazały i zawsze trochę straszył. Drugi podobny znajdował się nieopodal fabryki cukierków. Oba spotkał podobny los i zostały zasypane.
Droga z Hermanowic
Sięgając jeszcze dalej w dzieje Brzegu – ulice Słowiańska i Myczkowskiego, stanowiły kiedyś jeden ciąg i nosiły nazwę tzw. Hermanowickiej Drogi Kościelnej. Jej nazwa wywodziła się od Hermanowic, a więc dzisiejszego Skarbimierza. Mieszkańcy tej osady, chodzili tędy na msze do kościoła.

Wspomniany tunel, przez długie lata, nosił nazwę „mysiej nory”. Całkowicie zasłużonej zresztą, gdyż był nisko sklepiony, ciemny i wiecznie zawilgocony. Wzmiankę o nim i zdjęcie znalazłem w książce Sigrid Nitschke z 1998 roku. Udało mi się ją wypożyczyć w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu. Była Brzeżanka wspomina w swoim dziele o „mysiej norze”. Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Tym bardziej, że jest dostępna w wersji dwujęzycznej, a za jej przekład odpowiada kolejna mieszkanka Brzegu – Karina Paprotna.
Mysia Nora
Wracając na koniec do tematu kamienia na skwerze… Tajemniczy obelisk na skwerku Wyszyńskiego to mimo wszystko kawałek dziejów miasta. Może warto byłoby pomyśleć o tym obelisku i przywrócić mu świetność? Może środowisko Leśników zechce ponownie uhonorować profesora?
Źródło: Sigrid Nitschke – Brieg – …und was bleibt, ist nicht nur die Erinnerung, Wikipedia