12 marca – Czy świat czeka cenzura internetu?

0
Reklama
Z kontrolowaniem treści w sieci przez rządy niektórych państw już się oswoiliśmy, ale o międzynarodowym przedsięwzięciu na powszechną skalę usłyszeliśmy po raz pierwszy w 2015r. To, czego obawiali się obrońcy wolności słowa w internecie, staje się powoli rzeczywistością – i to za sprawą Organizacji Narodów Zjednoczonych. Z okazji Dnia Przeciwko Cenzurze Internetu życzymy wszystkim czytającym te słowa, żeby odpowiedź na pytanie zadane w tytule brzmiała – Nie!

Dzień Przeciwko Cenzurze Internetu
Dziś po raz trzynasty obchodzony jest Światowy Dzień Przeciwko Cenzurze Internetu. 12 marca 2008 roku powstało święto, które ma za zadanie promować wolność słowa w internecie.

Z inicjatywy Amnesty International i „Reporterów bez granic” organizacji która walczy z przejawami ograniczania wolności słowa powstało święto, które pokazuje jak państwa (ale nie tylko) chcą ograniczyć wolność słowa. W dzisiejszych czasach internet pełni dominującą rolę komunikacyjną, dzięki niemu możemy swobodnie wymieniać się poglądami lub brać udział w jakiejś sprawie co nie zawsze jest na rękę osobom przy władzy.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Sieć internetowa stała się miejscem, do którego przeniosła się spora część naszych aktywności. To tam szukamy informacji, robimy zakupy, prowadzimy dyskusje, kontaktujemy się z bliskimi i znajomymi, etc. Nie jest też tajemnicą, że coraz więcej krajów, i to nie tylko tych uważanych powszechnie za niedemokratyczne, usiłuje rozszerzyć kontrolę na świat online. We wszelkiego rodzaju raportach o środkach kontroli nad Siecią cyberdysydentom wśród wrogów internetu wymienionych jest czternaście krajów: Chiny, Iran, Birma, Korea Północna, Turkmenistan, Arabia Saudyjska, Egipt, Uzbekistan, Syria, Tunezja, Wietnam, Rosja i Turcja. Państwem, które ma najbardziej rozwinięty pod względem technologicznym system kontroli Sieci, jest niezmiennie Chińska Republika Ludowa. Ale wymieniana też jest Australia, której rząd wprowadził nowe prawo, którego następstwem jest wprowadzenie filtrów internetowych eliminujących niepożądane treści. Podobnie jak w Australii, także i w innych zachodnich krajach demokratycznych, takich jak Francja, Włochy czy Wielka Brytania, dochodzi do coraz większej regulacji Sieci pod pretekstem walki z pornografią dziecięcą albo naruszeniami prawa autorskiego. Z kolei w państwach skandynawskich nieograniczony dostęp do internetu jest już uważany za jedno z podstawowych praw człowieka.

Cenzura Internetu w Chińskiej Republice Ludowej
Organy państwowe, działające na mocy ponad sześćdziesięciu oddzielnych rozporządzeń, kontrolują ruch i dostępność treści w sieci poprzez współpracę z lokalnymi dostawcami usług internetowych, firmami i organizacjami pozarządowymi. Projekt ograniczania dostępu do Internetu nosi nazwę Projekt Złota Tarcza. Aby skutecznie monitorować sieć, lokalni dostawcy internetu zatrudniają dodatkowych pracowników, potocznie nazywanych „dużymi matkami”, pełniący rolę moderatorów usuwających wszelkie komentarze mogące zawierać treści polityczne. Czasami podczas moderowania internetowych wpisów na forach moderatorzy usuwają wybrane słowa, pozostawiając luki w tekście, utrudniające jego zrozumienie.
Jednym z podstawowych działań systemu blokującego treści chińskiego internetu jest blokowanie wyników wyszukiwarek. Kwerendy wpisywane do popularnych wyszukiwarek, jak Yahoo! czy Baidu (Google zrezygnował z cenzury) są porównywane z listą zakazanych słów i wyrażeń. Jeżeli wyszukiwane wyrażenie znajduje się na liście, system blokuje wyszukiwanie lub podaje wyniki niepowiązane. Przykładowe ocenzurowane terminy to: demokracja, prawa człowieka, dyktatura, antykomunizm, komunistyczni przestępcy, masakra, ludobójstwo, 4 czerwca, Matki Tian’anmen oraz inne pojęcia związane z wolnością słowa czy osobami, które publicznie o nią walczą. Wielokrotne próby przeszukiwania na wybrane hasła powodują całkowite zablokowanie możliwości używania wyszukiwarki.

ONZ chce jak Chiny
Z kontrolowaniem treści w sieci przez rządy niektórych państw już się oswoiliśmy, ale o międzynarodowym przedsięwzięciu na powszechną skalę usłyszeliśmy po raz pierwszy w 2015r. To, czego obawiali się obrońcy wolności słowa w internecie, staje się powoli rzeczywistością – i to za sprawą Organizacji Narodów Zjednoczonych. ONZ zaproponowało „proste” rozwiązanie by usunąć przestrzeni Internetu, nienawiść, dyskryminację, ksenofobię, etc. – cenzurowanie treści.

Wizja roztoczona w 2015r. przez przedstawicielki ONZ Kobiety (które zajmowały się przemocą internetową względem kobiet i dziewcząt) wywróciła do góry nogami to, w jaki sposób funkcjonują już dziś media społecznościowe i internet w ogóle. Według ich propozycji (a wszystko wskazuje na to, że realizującej się) serwisy takie jak Twitter czy Facebook powinny analizować wszystkie posty pod względem występujących tam słów – jeżeli odnosiłyby się one w negatywny sposób do innych, miałyby być usuwane. Dokładnej definicji nie podano, ale do cenzurowanych kwestii miałyby zaliczać się na przykład regularne nazywanie kogoś „kłamcą” lub mówienie mu, że „jest do bani”. Do niedawna media społecznościowe nie były uważane za odpowiedzialne za to, co inni publikują na ich stronach, ale według tej propozycji ich obowiązkiem miałoby być dopilnowanie, aby nikt nikogo nie obrażał.

A co z resztą internetu? W tym przypadku wkraczamy na poziom rządowy. Z sugestii zawartych w raportach publikowanych przez ONZ dowiadujemy się, że poszczególne państwa miałyby wymóc na lokalnych dostawcach internetu oraz wyszukiwarkach, aby podczas przeczesywania zawartości automatycznie odcinano dostęp do kontrowersyjnych treści. W ten sposób po publikacji, miałyby one nie być dla nikogo dostępne. Dla każdego, choć odrobinę rozumiejącego sposób funkcjonowania sieci, oczywistym jest, że szanse na realizację takiego pomysłu są bliskie zeru. Tego, czy podobne rozwiązanie kiedykolwiek faktycznie zostanie przegłosowane i narzucone państwom członkowskim – nie wiadomo. Sprawa najwyraźniej znalazła się jednak pod lupą ONZ i na sugestiach zapewne się nie skończy.

USA w pogoni za Chinami
Na dzień dzisiejszy cenzura w internecie w USA ogranicza się do ACTA, ale są prowadzone prace nad ustawą COICA która ma blokować dostęp do „niewłaściwych stron zagrażających narodowi amerykańskiemu”. Rząd USA prowadzi również projekty SOPA i PIPA, ograniczające wolność w internecie. W 2017r. Amerykańska Federalna Komisja ds. Łączności (FCC) zdecydowała o zniesieniu zasady neutralności sieci (net neutrality). Czym jest neutralność sieci? Zakłada ona, że dostawcy usług internetowych i rządy nie nakładają żadnych ograniczeń na dostęp użytkowników do sieci pozwalających na korzystanie z internetu. Innymi słowy, zadaniem operatorów internetowych jest (tak jak zadaniem wodociągów jest dostarczenie wody), zapewnienie swoim klientom dostępu do wszystkich zasobów, bez względu na treść i obciążenia dla łączy. Jeśli mamy kraje, które filtrują internet, jak np. Chiny, to tam nie ma neutralności sieci w tym sensie, że nie każda informacja jest traktowana tak samo. Niektóre wiadomości nie mają prawa dotrzeć do obywatela i to nie podlega żadnej dyskusji.

Cenzura Internetu w Unii Europejskiej
Obecnie w odniesieniu do całości Wspólnoty nie są prowadzone działania mające charakter cenzury. Od dłuższego czasu trwają natomiast prace legislacyjne w Parlamencie Europejskim, mogące, oprócz uregulowania zasad rozwoju i dostępu do Internetu, m.in. spowodować zablokowanie dostępu do informacji w Internecie obywatelom Unii Europejskiej. Co budzi liczne kontrowersje. Niezależnie (a jednocześnie też właśnie dlatego, że rządy państw UE nie są jak dotąd zobligowane żadnym prawem wspólnotowym w tym zakresie), poszczególne korporacje już teraz ograniczają użytkownikom w UE dostęp do istotnych nieraz usług w Internecie.

Ale czy na pewno…?
Czasy ordynarnej cenzury dawno już minęły. W większości krajów cenzura treści jest wręcz zakazana prawem. Ale czy na pewno nikt nas nie cenzuruje…? Dzisiaj możemy mieć do czynienia z cenzurą na innym poziomie, którego prawo nie zakazuje. A mianowicie można spowolnić działanie niektórych stron, aplikacji czy profili w mediach społecznościowych. Jeśli na przykład zauważyłeś, że po ostatniej aktualizacji twoje konto na najpopularniejszym medium społecznościowym wczytuje się bardzo wolno, to może być sygnał, że właśnie padłeś ofiarą cenzury w Internecie, bo publikowałeś kontrowersyjne treści… Denerwowałeś się i zastanawiałeś o co chodzi – „zrobili nowe i działa wolniej”, „co się dzieje z moim Internetem”, „może system mi się zamulił albo przeglądarka i powinienem przeinstalować?”. Nie. Wystarczy, że udostępnisz swój komputer osobie, która ma „czystą kartę” i zaloguje się z twojego komputera na swój profil, by się przekonać czy to wina twojego sprzętu, oprogramowania, łącza czy może jednak „narozrabiałeś” i zostałeś „ukarany”…
Sprawdźcie sami!

Reklama