3-letni chłopczyk wpadł do basenu ogrodowego. Dzięki prawidłowej reakcji świadków nie doszło do tragedii

0
fot. archiwum
Reklama

Wczoraj (15.07) służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie, że dziecko wpadło basenu, a po jego wyciągnięciu nie oddycha. Do zdarzenia doszło ok. godz. 17:00 w Pogorzeli. Zespół ratownictwa medycznego podkreśla, że do tragedii nie doszło dzięki prawidłowemu zachowaniu osób będących na miejscu.


– Po przyjeździe naszego zespołu chłopczyk wykazywał już funkcje życiowe. Zachowanie świadków zdarzenia było jak najbardziej prawidłowe, czyli wydobycie dziecka z wody, rozpoczęcie akcji resuscytacyjnej i wezwanie służb. W najlepszym przypadku karetka jedzie do Pogorzeli ok. 10 minut. Gdyby osoby będące na miejscu niczego nie zrobiły, to najprawdopodobniej doszłoby do tragedii – mówi nam Mariusz Baran, kierownik ratownictwa medycznego Falck w Brzegu.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Medycy ustabilizowali stan 3-latka i przekazali ratownikom Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mały pacjent został następnie przetransportowany do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.

W przypadku kiedy dziecko traci oddech najczęściej wkrada się panika, a osoby postronne nie wiedzą jak lub boją się zareagować. Należy jednak pamiętać, że pierwsze minuty są najważniejsze i mogą komuś uratować życie. Jeśli poszkodowany nie wykazuje czynności krążeniowo-oddechowych, wówczas należy rozpocząć resuscytację. Jak prawidłowo ją wykonać opowiada Mariusz Baran, szef brzeskiego pogotowia.

– Schemat działania u osób dorosłych trochę różni się od trybu postępowania u dzieci. W przypadku dorosłych rozpoczynamy od masażu serca (30 ucisków), a następnie wprowadzamy dwa oddechy ratownicze. Z kolei u dzieci rozpoczynamy od wprowadzenia pięciu oddechów ratowniczych, a dopiero później wykonujemy masaż serca. Po wykonaniu u dziecka 30 ucisków wprowadzamy 2 oddechy i dalszą resuscytację kontynuujemy w schemacie takim, jak u osób dorosłych, czyli w stosunku 30:2.

Reklama