Pożegnanie Elżbiety Kosińskiej-Engel

0
Reklama

29. listopada zmarła Elżbieta Kosińska-Engel. Była miłośniczką i twórczynią kultury. Kochała muzykę i poezję, którymi dzieliła się z innymi. Zostawiła po sobie swoje utwory – zarówno te poetyckie, jak i wokalne, które będą wspomnieniem po pełnej ciepła i miłości do życia autorce. O Elżbiecie Kosińskiej-Engel pisze Romana Więczaszek.


Elżbieta Kosińska-Engel – talent twórczy i muzyczny odziedziczyła po ojcu Marianie Kosińskim z Lewina Brzeskiego. Od dzieciństwa towarzyszyła mu we wszystkich spotkaniach Muzykującej Rodziny, utalentowana wokalnie śpiewała piosenki ludowe, pieśni religijne i biesiadne, po całkiem poetyckie. Często upiększała wieczory Klubu Literackiego „Brzeg” muzyką. Lubiła wtedy dodawać swoje wiersze i sentencje prozą. Zawsze życzliwa, uśmiechnięta, nie znała dumy i zarozumialstwa. O sobie mówiła: „Jestem osobą, która kocha życie. Mimo przykrych wydarzeń, które mnie dotknęły, staram się żyć dalej i cieszyć się tym, co robię. Moje motto: „Miej serce i patrzaj w serce” (A. Mickiewicz).

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Zdobyła wykształcenie w Studium Kulturalno-Oświatowym i Bibliotekarskim, pracowała na różnych stanowiskach, ostatnio była opiekunką w świetlicy terapeutycznej. Dużo działała społecznie w różnych stowarzyszeniach.

Pewnego listopadowego dnia b.r. zadzwoniła do mnie i słabym głosem powiedziała: „Pamiętaj, że jestem pełna uznania dla was – autorów. Cieszę się, że jestem wśród was z moimi wierszami i powiastkami terapeutycznymi w „Zaczarowanych wierszach” i „Z wysokiego brzegu”, też w lokalnej prasie, na stronach klubu. Jesteście wspaniali, dziękuję za wszystko. Idę do szpitala, proszę, pozdrów znajomych ode mnie”.
I poszła… Nie wróciła do rodziny i męża, z którym rozpoczęła nową szczęśliwą drogę życia zaledwie kilka lat temu. Odeszła 29. listopada. Zostawiła nam swoje utwory i piosenki nagrane na wielu płytach oraz na Youtube / Elżbieta Kosińska.
Tak nam przykro! Elu, spoczywaj w pokoju!

*** Elżbieta Kosińska
Czaisz się,
w półpostaci, w półuśmiechu.
Pokazujesz, ile chcesz
i tylko Ty podejmujesz decyzję,
na ile się schować w bezpiecznym schronieniu,
na ile odsłonić, co i przed kim.
To musi być ciężkie,
dźwigać tę zdrewniałą skorupę przez życie.
Z czasem do wszystkiego można się przyzwyczaić,
wówczas różnica
między nadludzkim wysiłkiem a codziennością znika.
Co dla jednego jest nie do przejścia,
inny uniesie z uśmiechem na ustach.
…………………………………………..

Tekst: Romana Więczaszek – Klub Literacki „Brzeg”

Reklama