Powiatowy radny wskazuje na szereg zaniedbań w BCM. Sam szukał tam pomocy, ale uważa, że narażono go na „utratę życia”

2
fot. archiwum
Reklama

Zdaniem powiatowego radnego Mieczysława Grzybka narażono go w brzeskim szpitalu na utratę życia. Na wrześniowej sesji złożył oświadczenie, które było związane ze sposobem, zakresem i warunkami w jakich udzielano mu pomocy w Brzeskim Centrum Medycznym. Z oświadczenia radnego wynika, że w stanie zagrażającym życiu nie udzielono mu odpowiedniej pomocy i potraktowano „jak rzecz”. Radny po nocy spędzonej w brzeskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, na który został przyjęty z tętnem na poziomie 37 uderzeń serca na minutę, został wypisany ze skierowaniem do kardiologa. Na drugi dzień szukał już gdzie indziej pomocy medycznej. Tej udzielono mu w Opolu natychmiast wszczepiając rozrusznik serca…


Jesteśmy po to, aby pomagać?

Takie hasło każdy z nas może zauważyć wchodząc do brzeskiego szpitala. Wraz z logiem Brzeskiego Centrum Medycznego jest ono umieszczone w takim miejscu, że nie da się go nie zauważyć wchodząc do placówki. Zdaniem grodkowskiego radnego powiatowego Mieczysława Grzybka, to jednak tylko puste słowa. Tak przynajmniej wynika z oświadczenia jakie złożył na sesji Rady Powiatu Brzeskiego w dniu 29 września. Dotyczy ono jego pobytu i pomocy jakiej udzielono mu w brzeskim szpitalu 25 lipca br. Tego dnia radny zasłabł podczas koszenia trawy w swoim przydomowym ogródku. Powodem omdlenia było drastycznie niskie tętno. W Brzeskim Centrum Medycznym został przyjęty z pulsem na poziomie 37 uderzeń serca na minutę. Z oświadczenia Mieczysława Grzybka dowiadujemy się, że w brzeskim szpitalu nie potraktowano go z chociażby minimalnym poziomem uwagi niewątpliwie należnej pacjentowi z takimi poważnymi objawami. Umieszczono go, jak sam to określa,  w „obskurnych pomieszczeniach, z odpadającą od ścian farbą”, w którym prawdopodobnie był magazyn środków opatrunkowych. Podłączony do aparatury mierzącej ciśnienie i puls radny był narażony, jak sam podkreśla, na dodatkowy stres. Leżąc na kozetce przez całą noc mógł tylko przyglądać się aparaturze medycznej wskazującej coraz niższe tętno (w pewnym momencie 34 uderzeń serca na minutę!), a jedyną formą „konsultacji medycznej” była pielęgniarka wchodząca do pomieszczenia w celu pobrania materiałów opatrunkowych. Radny w trakcie całonocnego pobytu nie dostał od personelu żadnej poduszki, ani przykrycia. Jak sam skonkludował w oświadczeniu: „[…] To nie była noc zagrożonego zgonem pacjenta, to był horror […]”. Rano Mieczysławem Grzybkiem zajęła się lekarka, która poradziła mu, żeby znalazł sobie szybko kardiologa, dała skierowanie i wypisała z brzeskiego szpitala.

  • „Nikt mnie nie zapytał, czy mam się czym dostać do domu, czy nie potrzebuję, np. napić się wody… Ja nie byłem pacjentem, ja byłem sztuką, której należy się jak najszybciej pozbyć. Przecież to generuje koszty. Bez  żadnej pomocy, czekałem w zimnie i w deszczu przed szpitalem na przyjazd żony” – stwierdza w oświadczeniu radny Grzybek.

    W Brzegu wypisują. W Opolu wszczepiają rozrusznik serca…

    Po powrocie do domu pan Mieczysław poczuł się jeszcze gorzej, żona zawiozła go na SOR Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Tam przyjmujący lekarz wyraził ogromne zdumienie, że radny został w takim stanie wypuszczony z Brzeskiego Centrum Medycznego. Natychmiast został wezwany kardiolog z Oddziału Kardiologii, który skierował radnego na oddział. Następnego dnia Mieczysławowi Grzybkowi wszczepiono rozrusznik serca.
  • „Brzeskie Centrum Medyczne wypisując mnie w takim stanie naraziło mnie na ryzyko utraty życia i to trzykrotnie. Zostałem potraktowany jak niepotrzebny przedmiot. Jestem przekonany, z dużą dozą pewności , że w ten sposób traktuje się w BCM wszystkich pacjentów, skoro tak potraktowano i mnie w sytuacji zagrożenia życia”  – podkreśla w oświadczeniu radny Grzybek.

    W dalszej części swojego oświadczenia Mieczysław Grzybek pyta wprost, czy szpitala nie stać na zaopatrzenie SOR-u w poduszki i pościel. Podkreśla, że argumentem nie może być brak pieniędzy
  • „Skoro Pana Dybizbańskiego stać na procesy, gdzie suma roszczeń na dziś pewnie przekroczyła już 5 milionów złotych, na odwoływanie się od zasądzonych nakazów i wyroków, niewykonywanie tych wyroków, dopuszczając do postępowań komorniczych, generujących dodatkowe wysokie koszty. Moim zdaniem  suma kosztów i odsetek już jest blisko miliona lub nawet go przekroczyła. Czymże jest w takim razie kwota kilkunastu tysięcy na wyposażenie SOR w pościel? Odział ratunkowy przyjmuje najcięższe przypadki. Powinien być wizytówką szpitala. Jest jego wstydem”  – podsumowuje Mieczysław Grzybek.

    Na koniec radny podkreśla, że pacjenci powinni otrzymywać pomoc w godziwych warunkach, a nie być traktowani jak rzeczy. Warto przy okazji nadmienić, że radny Grzybek od paru miesięcy w trakcie sesji Rady Powiatu podejmuje tematykę zadłużenia szpitala, jego złej kondycji finansowej oraz innych problemów narastających od lat w tej placówce.
    W związku z oświadczeniem radnego zapytaliśmy starostę Jacka Monkiewicza i dyrektora BCM kamila Dybizbańskiego o tę sprawę. Poniżej treść naszych pytań oraz pełna treść oświadczenia radnego Mieczysława Grzybka.

    Prosiliśmy starostę Monkiewicza o odpowiedź na następujące pytania:

    1. Czy sprawa pobytu radnego Grzybka w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym BCM w dniu 25 lipca br., zakresu i metody udzielania mu pomocy medycznej była w jakikolwiek sposób kontrolowana przez starostę Monkiewicza? Jeśli tak, to prosimy o wszystkie dokumenty związane z tą kontrolą, jeśli nie to prosimy o odpowiedź z jakiego powodu nie podjęto żadnych działań kontrolnych?
    2. Czy starosta Monkiewicz zamierza przeprosić radnego Grzybka za sposób, zakres i warunki udzielania mu pomocy medycznej w dniu 25 lipca br.?

    Prosiliśmy dyrektora Dybizbańskiego o odpowiedź na następujące pytania:

    1. Czy sprawa pobytu radnego Grzybka w Szpitalnym Oddziale Ratowniczym BCM w dniu 25 lipca br., zakresu i metody udzielania mu pomocy medycznej była w jakikolwiek sposób kontrolowana przez dyrektora Dybizbańskiego? Jeśli tak, to prosimy o wszystkie dokumenty związane z tą kontrolą, jeśli nie, to prosimy o odpowiedź z jakiego powodu nie podjęto żadnych działań kontrolnych?
    2. Czy zdaniem dyrektora Dybizbańskiego zakres, sposób i metody udzielania pomocy medycznej radnemu Grzybkowi w dniu 25 lipca br. na oddziale SOR w BCM były zgodne ze sztuką lekarską?
    3. Czy zdaniem dyrektora Dybizbańskiego zakres, sposób i metody udzielania pomocy medycznej radnemu Grzybkowi w dniu 25 lipca br. na oddziale SOR w BCM były zgodne z obowiązującymi procedurami medycznymi?
    4. Czy zdaniem dyrektora Dybizbańskiego zakres, sposób i metody udzielania pomocy medycznej radnemu Grzybkowi w dniu 25 lipca br. na oddziale SOR w BCM były zgodne z obowiązującymi w BCM procedurami medycznymi?
    5. Czy dyrektor Dybizbański zamierza przeprosić radnego Grzybka za sposób, zakres i warunki udzielania mu pomocy medycznej w dniu 25 lipca br.? (odpowiedzi zamieszczamy poniżej oświadczenia radnego Grzybka)

    Oświadczenie Radnego Mieczysława Grzybka

    W dniu 25 lipca b. r. po moim zasłabnięciu karetka Pogotowia Ratunkowego zawiozła mnie na SOR w Brzegu. Powodem mojego zasłabnięcia było bardzo niskie tętno. Zostałem przewieziony na wózku na oddział ratunkowy i tu doznałem pierwszego szoku. Przywieziono mnie do obskurnych pomieszczeń, z odpadającą od ścian farbą.
    Po zbadaniu przez lekarza położono mnie na kozetce pokrytej jednorazowym prześcieradłem. Po jakimś czasie podłączono mnie do aparatu kontrolującego moje ciśnienie. Tak było przez całą noc. Byłem tylko w szortach i cienkiej koszulce. Nie dano mi ani poduszki do spania, ani żadnego przykrycia. Nikt mnie nie spytał czy czegoś nie potrzebuję. W nocy mogłem tylko drzemać.
    Tam, gdzie leżałem, w szafkach pamiętających  drugą połowę ubiegłego wieku były materiały opatrunkowe i chyba lekarstwa. Co jakiś czas wchodziła pielęgniarka świecąc jasne światło, pobierała potrzebne jej materiały. W salce czuć było dym z papierosów. To nie była noc zagrożonego zgonem pacjenta, to był horror, powodujący u mnie dodatkowy stres, gdyż na ekranie widziałem jeszcze niższe tętno. Nie byłem świadomy, że takie tętno, w pewnych momentach nawet 34 (lekarze wiedzą co to znaczy, ja dzisiaj też wiem) to zagrożenie życia. Przyjmowano mnie z tętnem 37.
    Tak  dotarłem do świtu. Nad ranem lekarka zapytała mnie, jak się czuję. Jak mogłem się czuć po takiej nocy?  Ponieważ nic mnie nie bolało powiedziałem, że dobrze. Lekarka powiedziała mi, żebym szybko poszukał kardiologa i dała mi skierowanie oraz wypisała z Oddziału. Nikt mnie nie zapytał, czy mam się czym dostać do domu, czy nie potrzebuję, np. napić się wody…
    Ja nie byłem pacjentem, ja byłem sztuką, której należy się jak najszybciej pozbyć. Przecież to generuje koszty. Bez  żadnej pomocy, czekałem w zimnie i w  deszczu przed szpitalem na przyjazd żony.
    Po powrocie do domu poczułem się jeszcze gorzej niż poprzedniego dnia. Żona zawiozła mnie na SOR Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Tam przyjmujący mnie lekarz wyraził zdumienie, że zostałem w takim stanie wypuszczony ze szpitala w Brzegu. Natychmiast został wezwany kardiolog z Oddziału Kardiologii, który zawiózł mnie na oddział, a na drugi dzień wszczepiono mi rozrusznik serca.
    Brzeskie Centrum Medyczne wypisując mnie w takim stanie naraziło mnie na ryzyko utraty życia i to trzykrotnie. Zostałem potraktowany jak niepotrzebny przedmiot. Jestem przekonany, z dużą dozą pewności , że w ten sposób traktuje się w BCM wszystkich pacjentów, skoro tak potraktowano i mnie w sytuacji zagrożenia życia.
    Czy BCM nie stać na zaopatrzenie tego oddziału w poduszki i pościel?
    Nie przyjmuję ewentualnego argumentu, że nie ma pieniędzy. Skoro Pana Dybizbańskiego stać na procesy, gdzie suma roszczeń na dziś pewnie przekroczyła już 5 milionów złotych, na odwoływanie się od zasądzonych nakazów i wyroków, niewykonywanie tych wyroków, dopuszczając do postępowań komorniczych, generujących dodatkowe wysokie koszty. Moim zdaniem  suma kosztów i odsetek już jest blisko miliona lub nawet go przekroczyła. Czymże jest w takim razie kwota kilkunastu tysięcy na wyposażenie SOR w pościel?
    Odział ratunkowy przyjmuje najcięższe przypadki. Powinien być wizytówką szpitala. Jest jego wstydem. Wstydzę się, że w naszym powiecie funkcjonuje taki szpital, a kieruje nim taki dyletant.
    Szpital to nie tylko rezonans magnetyczny, wyposażona sala operacyjna, czy inne urządzenia, którymi pan Dybizbański chwali się w mediach. To są dodatki. To na SORZE powinny być urządzenia ratujące życie, a pacjenci powinni otrzymywać pomoc w godziwych warunkach, a nie być traktowani jak rzeczy.
    Mam radę dla Komisji Rewizyjnej, żeby protokoły kontroli szpitala pisała na oddziale ratunkowym, a nie w gabinecie dyrektora (to oczywiście metafora). Klakierom pana Dybizbańskiego życzę z kolei, aby nie spotkało ich coś takiego, jak mnie.

    Odpowiedzi dyrektora Dybizbańskiego

    Sz.P.,
    W odpowiedzi na zapytanie prasowe z dnia 2 listopada 2022 roku Dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Brzeskiego Centrum Medycznego w Brzegu uprzejmie informuje:

    1. Do szpitala nie została skierowana żadna oficjalna skarga przez Pana Radnego Mieczysława Grzybka. Zgodnie z § 1 ust. 4 obowiązującego w szpitalu Regulaminu przyjmowania i rozpatrywania skarg i wniosków „Skarga lub wniosek mogą być składane w imieniu własnym lub w imieniu innej osoby, jeżeli składający posiada należyte umocowanie do reprezentowania interesów osoby, której skarga lub wniosek dotyczy”. Oświadczenie radnego było składane podczas sesji Rady Powiatu po opuszczeniu przez Dyrektora obrad (po punkcie dotyczącym bieżącej sytuacji w BCM) i nie zostało oficjalnie przez radnego skierowane do szpitala (ani pisemnie, ani telefonicznie, ani mailowo ani ustnie). Niemniej jednak po uzyskaniu informacji od pracowników Starostwa o złożonym oświadczeniu zostało przeprowadzone wewnętrzne postępowanie w sprawie, które nie wykazało nieprawidłowości.

    2. Z uwagi na treść art. 26 ust. 1 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 1876), który stanowi, iż podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych udostępnia dokumentację medyczną pacjentowi lub jego przedstawicielowi ustawowemu, bądź osobie upoważnionej przez pacjenta.) oraz art. 40 ust. 1 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 1731 z późn. zm.), który stanowi „Lekarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy informacji związanych z pacjentem, a uzyskanych w związku z wykonywaniem zawodu” Dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego nie może udzielić odpowiedzi co do zastosowanych procedur medycznych dotyczących swojego pacjenta ani przekazać jakichkolwiek informacji o stanie pacjenta. Dane dotyczące stanu zdrowia są ściśle związane ze sferą prywatności człowieka, a ich ujawnienie może spowodować uczucie wstydu dlatego znajdują się one pod ochroną prawa. Tajemnicą lekarską objęte są zarówno wyniki przeprowadzonych badań, jak i diagnoza postawiona na ich podstawie, historia choroby i uprzednie postępowanie terapeutyczne, metody i postępy w leczeniu, wcześniejsze lub współistniejące schorzenia, hospitalizacje, przyjmowane leki (zob. J. Haberko, R. Kocyłowski, Szczególna postać tajemnicy lekarskiej w przypadku stosowania technik wspomaganego medycznie rozrodu, PiM 2006/2, s. 23). Tajemnica rozciąga się także na wszelkie materiały związane z postawieniem diagnozy lub leczeniem, a więc na zaświadczenia, notatki, kartoteki, nośniki elektroniczne itd., niezależnie od miejsca i sposobu utrwalenia informacji (zob. M. Nesterowicz, Prawo…, 2000, s. 151). Tajemnicą objęte są również wiadomości niezwiązane bezpośrednio ze stanem zdrowia pacjenta, z którymi lekarz zapoznał się przy wykonywaniu zawodu. Mogą to być informacje dotyczące np. działalności pacjenta, stopnia jego inteligencji czy też stanu majątkowego (zob. A. Huk, Tajemnica zawodowa lekarza, Prok. i Pr. 2001/6, s. 72). Tajemnicą objęte są także wyjaśnienia lekarskie w ramach przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego. Tym samym choć Dyrekcja szpitala chciałaby odpowiedzieć na szkalujące wypowiedzi ze strony radnego niestety nie może tego zrobić.

    3. Dyrektor szpitala nie jest lekarzem i dlatego nie może odpowiedzieć na pytania czy jego zdaniem opieka nad pacjentem była zgodna ze sztuką lekarską i procedurami medycznymi.

    4. Brak jest jakichkolwiek podstaw prawnych do przeproszenia radnego Mieczysława Grzybka.
    z poważaniem,
    Kamil Dybizbański

    Odpowiedzi starosty Monkiewicza

    Starosta Monkiewicz niestety nie znalazł czasu aby odpowiedzieć na nasze dwa pytania. Jak tylko odpowie poinformujemy o tym fakcie oraz o ich treści naszych czytelników.
Reklama