Spotkanie z happy-endem. Orlik wygrywa po rzutach karnych [zdjęcia]

0
Reklama

Orlik w spotkaniu z Moto-Jelczem Oława odniósł połowiczne zwycięstwo, ale nie może być powodów do narzekania, gdyż to spotkanie na Oławskiej 2 mogło zakończyć dla brzeżan bez punktów. O wszystkim zadecydowała dogrywka w postaci rzutów karnych, które na korzyść zakończyły się dla gospodarzy, do których powędrowały dwa punkty, a do zespołu z Oławy jeden.


Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli sobotnie spotkanie. Dobre wejście zapewniło im kilku bramkowe prowadzenie, aczkolwiek sytuacja na parkiecie uległa pogorszeniu po pierwszych dziesięciu minutach. Przyjezdni doprowadzili do remisu 6:6, po chwili Orlik wyszedł ponownie na prowadzenie, które utrzymywał do końca pierwszej części spotkania. W 26. minucie zawodnicy Piecha prowadzili 17:12. Wydawało się, że pokaźna przewaga pięciu bramek utrzyma się do końca pierwszej połowy, ale przyjezdni pokazali ducha walki w końcówce zdobywając pięć bramek, podczas gdy gospodarze jedynie dwie. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 19:17.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Po zmianie stron przyjezdni w ciągu trzech minut doprowadzili do remisu 19:19, a kolejne minuty na Hali Sportowej przy Oławskiej 2. Zapewniły dużą dawkę emocji obecnym kibicom obu zespołów. Po kwadransie drugiej połowy na tablicy był wynik 25:25, po chwili gospodarze wyszli wprawdzie na prowadzenie, ale walka „na noże” trwała do ostatnich sekund. W 58. Minucie za sprawą Savaryna jego zespół wyszedł na jednobramkowe prowadzenie 28:29, Orlikowi końcówka spotkania zdecydowanie nie leżała a bliscy wygranej byli przyjezdni. Na całe szczęście dla brzeżan bramkę na kilkanaście sekund przed końcowa syreną zdobył Białożyt.

Remis 29:29 oznaczał, że o rozstrzygnięciu spotkania zadecydują rzuty karne. Tutaj dobrze spisali się bramkarze gospodarza, najpierw dwa karne z rzędu wybronili Jarosz, wydawało się że gospodarze mają zwycięstwo w kieszeni, ale przy dwóch ostatnich rzutach wykonujący je Marcyniuk i Miś zaliczyli pudła. W drugiej serii rzutów karnych minimalnie lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali w w rzutach karnych 5:4.

Dzisiejsze spotkanie, było meczem walki, ale z naszej strony rozegraliśmy słabe spotkanie. Nie potrafimy, jako zespół poradzić sobie z rytmem, w zeszłym tygodniu było super z Obornikami. Staramy się złamać ten rytm. Dzisiaj szczęście uśmiechnęło się do nas w karnych, cieszymy się chociaż z dwóch punktów. W dzisiejszym spotkaniu bardzo dobrze zagraliśmy przez pierwsze dwadzieścia minut, wypracowaliśmy pięć bramek przewagi przez błędy nie udało się nam tego utrzymać a końcówka jaka była wiemy – powiedział Michał Piech, trener Orlika.

To jest loteria, jeżeli chodzi o rzuty karne, wygrał lepszy zespół i tyle w tym temacie. Jedynie żałuję, że nie zakończyliśmy tego spotkania w regulaminowym czasie, mieliśmy okazję. Nonszalancja zawodnika z naszego zespołu spowodowała, że nie zakończyliśmy tego spotkana trzema punktami, powinien oddać normalny rzut ze skrzydła, bez zabawy. Przy rzucie karnym powtórzył tę głupotę, a to kosztowało nas dwa punkty. Było i minęło, musimy cieszyć się z jednego punktu – dodał Krzysztof Mistak, szkoleniowiec Moto-Jelcza.

Za tydzień w sobotę (15.02) o godzinie 18:00, Orlik rozegra kolejne spotkanie przed własną publicznością. Ich rywalem będzie UKS GOKiS Kąty Wrocławskie, które znajdują się o jedno miejsce wyżej w tabeli od Orlika, ale na swoim koncie mają przewagę ośmiu punktów.

Orlik Brzeg – Moto-Jelcz Oława 29:29 (19:17) k:5:4

Orlik: Kania, Jarosz Sobczyk – Młotkowski 1, Białożyt, Kurus 3, Stypiński 3, Marcyniuk 7, Sendra 1, Ogorzelec 5, Miś 1, Stopka, Kołodziejczyk 1, Piech 4, Dziurgot 1. Kary 6. Min. Karne 1/0. Trener Michał Piech.

Moto-Jelcz: Muszak, Letki – Przybylski 7, Rutkowski 2, Savaryn 7 Prokof, Karpiński 2, Griman 6, Padula 1, Wojtaszek 1 Gass 3, Pejcha. Kary 10. Min. Karne 2/2. Trener Krzysztof Mistak.

Reklama