Sąd uniewinnił ekspedientkę, która nie obsłużyła klientki bez maseczki. Problem niestety zostaje

0
astma
fot. zdjęcie ilustracyjne
Reklama

Koronawirus w Polsce zaczyna bardziej polaryzować społeczeństwo niż polityka, a pomaga w tym niejasna, często absurdalna legislacja prawna. Przykładem tego jest sądowy spór pomiędzy ekspedientką a klientką z Suwałk. Spór o maseczkę…


Tej sprawie przygląda się cała Polska. W lipcu, w jednym ze sklepów sprzedawczyni odmówiła sprzedaży towaru klientce, która nie miała założonej maseczki. Sprzedawczyni uznała, że postępuje zgodnie z „covidowymi” rozporządzeniami i zaleceniami ministerstwa zdrowia oraz sanepidu. Klientka z kolei miała świadomość, że jej stan zdrowia zwalnia ją z takiego obowiązku, a jednocześnie nie miała zamiaru (i obowiązku) tłumaczyć się w sklepie ze swoich problemów zdrowotnych. Ostatecznie, klientka sklepu złożyła na policji zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia opisanego w art. 135 kw.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Miejscowa policja przyjęła zawiadomienie i skierowała do sądu wniosek o ukaranie ekspedientki, a ten w trybie nakazowym (bez udziału stron – red.) ukarał ekspedientkę grzywną w wysokości 100 zł. Pani Renata nie czuła się winna i zaskarżyła ten wyrok.

Co ciekawe, sprawa trafiła do tego samego sądu – Sądu Rejonowego w Suwałkach, ale tym razem udział w rozprawie wzięła ekspedientka, klientka sklepu oraz w roli oskarżyciela posiłkowego asp. szt. Wioletta Kwaśniewska z Komendy Policji w Suwałkach, która domagała się uznania winy ekspedientki, przy jednoczesnym odstąpieniu od wymierzenia kary.

Sędzia Dominik Czeszkiewicz po rozpoznaniu sprawy orzekł inaczej i uniewinnił Renatę B., wskazując przy tym na uzasadnioną przyczynę odmowy obsłużenia klientki bez maseczki.

– Zgodnie z art. 135 Kodeksu Wykroczeń odpowiedzialności karnej podlega ten, kto zajmując się sprzedażą towarów umyślnie bez podania przyczyny odmawia tej sprzedaży. Faktem jest, że obwiniona odmówiła sprzedaży. Jednak czy zrobiła to bez uzasadnienia? Otóż nie. Sprzedawczyni wyjaśniła, że miała świadomość panującej pandemii koronawirusa oraz że w sklepie jest obowiązek noszenia maseczek. Powyższa, w ocenie sądu była właśnie tą uzasadnioną przyczyną, dla której pani odmówiła sprzedaży towarów – uzasadniał sędzia Dominik Czeszkiewicz.

To jednak nie oznacza, że klientka miała obowiązek założenia maseczki w sklepie. Sędzia w tym kontekście wskazywał na niedbałą legislację przepisów prawa.

– Ustawa (o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń chorób zakaźnych – red.) pozwala określić w rozporządzeniu (Rady Ministrów – red.) nakazy i zakazy, i podaje warunki, ale rozporządzenie wykroczyło poza warunki określone w ustawie. Te rozporządzenie jest niezgodne z prawem – mówił sędzia Dominik Czeszkiewicz.

Taka sytuacja, to nie tylko prawny pat, który nie daje podstaw do ukarania osób bez maseczek oraz tych, którzy wymagają ich noszenia i odmówią obsługi klienta. To przede wszystkim „paliwo” do sporów i konfliktów, bo nie od dziś wiadomo, że społeczeństwo zostało podzielone na „covidianów” i „antymaseczkowców”.

Dodajmy, że wyrok sądu w tej sprawie nie jest prawomocny i stronom przysługuje odwołanie w ciągu 7 dni. Jeśli policja zrezygnuje z apelacji i wyrok się uprawomocni, to dotychczasowe koszty sądowe poniesie Skarb Państwa.

Reklama