Brzeg: Rodzice spali pod przedszkolem, by dziecko zostało przyjęte do placówki

3
Reklama

Niecodzienna sytuacja miała miejsce w Brzegu. Niektórzy rodzice spali dwa dni pod przedszkolem nr 10 przy ulicy Makarskiego, aby złożyć wniosek rekrutacyjny do placówki. Wszystko za sprawą formy naboru dzieci, w której o przyjęciu zadecyduje kolejność zgłoszeń.


 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

O problemie z przyjęciem dzieci do przedszkola poinformowali nas rodzice. – Ludzie rozłożyli leżaki i koczują już drugą dobę. Pani dyrektor nie chce powiedzieć nam ile jest wolnych miejsc więc każdy czeka z nadzieją na przyjęcie dziecka. Wiemy tylko, że wnioski można składać od 1 września od godziny 6:00 – mówi mama 4-latka dla którego nie znalazło się miejsce w pierwszym terminie naboru.

Standardowa rekrutacja odbyła się jeszcze przed wakacjami. Ze względu na ograniczoną ilość miejsc w placówce, część wniosków odrzucono. Rodzice nieprzyjętych dzieci w pierwszym terminie zostali poinformowani, że być może zostanie ogłoszony kolejny nabór. I tak też się stało, ale forma w jakiej zostanie przeprowadzona budzi wiele kontrowersji.

– Przedszkole cieszy się dobrą opinią, a my mieszkamy blisko placówki. Czekam drugą dobę, ale nie mam gwarancji, że moje dziecko dostanie się do tego przedszkola. Pani dyrektor stwierdziła, że dostała odgórne polecenie, aby przeprowadzić rekrutację w ten sposób – tłumaczą rodzice.

– Dowiedzieliśmy się, że kto pierwszy złoży podanie, tego dziecko zostanie przyjęte. To nie uczciwe wobec nas. Przecież są inne metody naboru, aby nie doprowadzać do takich sytuacji –dodaje pan Bolesław.

Władze miasta i dyrekcja przedszkola mówią tym samym głosem – rzekomo obie strony sugerowały sobie wzajemnie inne rozwiązanie. Tak się jednak nie stało.

– O tym, że decydować będzie kolejność zgłoszeń poinformowaliśmy na stronie internetowej, ale analizując sytuację doszliśmy do wniosku żeby wybrać inną formę. 24 sierpnia zorganizowaliśmy spotkanie i przekazaliśmy dyrektorom jednostek, że decyzję o sposobie naboru mogą podejmować samodzielnie w zależności od ilości wolnych miejsc w danej placówce. Sugerowaliśmy losowanie – wyjaśnia Tomasz Witkowski, wiceburmistrz Brzegu.

– Od trzech miesięcy rodzice wiedzieli, że decydować będzie kolejność zgłoszeń. To władze miasta informowały o takiej metodzie na stronie internetowej. Nagle miałam zmieniać zasady? Po spotkaniu z organem prowadzącym zaproponowałam kierownikowi oświaty, aby przy rekrutacji zastosować metodę losowania. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy. Padło tylko stwierdzenie, że w przyszłości należy unikać takich sytuacji – informuje Iwona Makarewicz, dyrektor przedszkola.

Do placówki wpłynęło kilkanaście zgłoszeń. Udało nam się ustalić, że jest tylko jedno wolne miejsce. Dwa inne pozostają zarezerwowane dla domu dziecka. Jeśli ktokolwiek poinformowałby o tym rodziców wcześniej , cześć z nich nie musiałaby nocować pod przedszkolem. Gdyby wcześniej wprowadzono metodę losowania, nikt nie musiałby rozkładać leżaków pod placówką. Dzieci, które nie dostaną się do „dziesiątki” mogą znaleźć miejsca w innych brzeskich przedszkolach.

Reklama