– Ten park powinien być bardziej oświetlony, bardziej bezpieczny. Zbiera się tam młodzież, która często zachowuje się, w powiedzmy… mało kulturalny sposób. Trudno potem złapać tych co niszczą nie mówiąc o tych, którzy piją i awanturują się. Przez lata funkcjonowania z mieszkańcami swojego rejonu zdążył dobrze poznać ich samych i problemy, z jakimi się borykają. Jak mówi, starzeje się razem ze swoimi mieszkańcami i razem z nimi obserwuje jak dorastają ich dzieci. – Przychodzi do mnie matka jakiegoś młodego człowieka i prosi o pomoc, bo syn od wielu tygodni pije. Przychodzi jak do kogoś zaufanego, nawet nie mówi panie dzielnicowy tylko panie Piotrze. I trzeba pomóc. Czasami człowiek musi być rozjemcą, czasami psychologiem, a kiedy indziej zareagować w bardziej formalny sposób i po prostu ukarać kierując sprawy do sądu – mówi Piotr Szkoda.
Ważną częścią jego pracy są spotkania w szkołach. To tu poznaje młodzież i dzieci, a oni poznają jego. Z niektórymi spotka się potem „na mieście”, czasami w przyjemnych a czasami w mniej przyjemnych sytuacjach. – Zycie jest przewrotne, kiedyś sam chodziłem do szkoły na Słowiańską, a teraz się nią opiekuję – śmieje się Piotr Szkoda. Przez lata Piotr Szkoda uprawiał piłkę nożną. Teraz nie ma na to czasu – czasochłonna praca, dom, żona i dzieci nie zostawiają zbyt wiele czasu dla siebie. Zawsze jednak znajdzie się kilka godzin na posiedzenie z wędką w ręku, bo jak mówi pan Piotr – rola dzielnicowego, to ciężka i stresująca praca i ciągłe obcowanie z problemami innych ludzi, dlatego trzeba umieć to odreagować. A woda, cisza, spokój i wędka, to najlepszy relaks.
Lidia Jaguszewska