Mistrzowski sprawdzian

0
1_crop__Kopiowanie_.JPG
Reklama

 

Przygotowujący się do rozgrywek I. ligi futsalu zespół Orlika Brzeg rozegrał w sobotę sparing z Mistrzem Polski – Akademią Pniewy.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Do spotkania doszło dzięki współpracy na linii Wiesław Niżyński – Mateusz Mika. Pierwszy jest prezesem drużyny, drugi graczem Akademii.

Początkowe minuty meczu to pokaz wysokiej gry defensywnej Mistrzów Polski na całym boisku. Gospodarze stworzyli zagrożenie dopiero w 3. minucie. Wówczas dobry strzał oddał Grzegorz Puszkiewicz. Zespół z Pniew rozpoczął ostrzeliwanie brzeskiej bramki minutę później, gdy na boisku pojawił się Mateusz Mika. W odstępie 40. sekund dwa jego strzały poważnie zagroziły bramce Raczkowskiego. W 6. minucie, po wykonywanym przez Mikę rzucie rożnym, z 9 m uderzał Stanisławski, tor lotu piłki, metr przed linią bramkową, zmienił Despotovic. Bramkarz Orlika popisał się jednak wspaniałą paradą i uchronił gospodarzy przed stratą gola. Gola, którego kibice ujrzeli już w kolejnej akcji. Rzut wolny, po faulu na Rabandzie, z odległości 9 m wykonywał Kucharski. Zdecydował się na bezpośredni strzał, który zaskoczył zupełnie bramkarza gości i Orlik wyszedł na prowadzenie 1:0.

Choć wydawało się, że stracona z beniaminkiem I. ligi bramka podrażni ego pniewian i z impetem rzucą się do odrabiania strat, to do końca pierwszej połowy na parkiecie nie działo się zbyt wiele. Swoją drogą, to również zasługa doskonałej gry obronnej brzeżan, z którą nie mogli sobie poradzić goście. Godne odnotowania są dwie parady Raczkowskiego: z 9. i 12. minuty, oraz indywidualna akcja Boczarskiego, którą zmusił do interwencji Neagu.

Początek II. połowy to już zdecydowany ostrzał brzeskiej bramki. Raczkowski bronił jednak tak, że trener Mistrzów Polski Klaudiusz Hirsch, co raz łapał się za głowę. Po jednej z interwencji bramkarz gospodarzy uruchomił kontrę i w sytuacji dwóch na jednego z Neagu znaleźli się Karnatowski z Puszkiewiczem. Stefan dobrze zagrał na strzał koledze, ale temu uderzenie nie wyszło.

W 28. minucie znów błysnął Boczarski. Jego świetnej akcji zabrakło w ostatniej fazie skutecznego wykończenia. Chwilę później ten sam zawodnik minął obrońcę gości i wyłożył piłkę Kucharskiemu, który przegrał pojedynek jeden na jeden z Neagu. Utytułowani rywale zdołali wyrównać 10. minut przed końcem meczu. Doskonałe rozwiązany rzut rożny pozwolił Pieczyńskiemu znaleźć się w sytuacji oko w oko z Raczkowskim na 7 m. Sytuacji nie zmarnował i było 1:1.

W 32. minucie skrzydłem w pole karne Pniew przebił się kolejny raz Boczarski. Z ostrego kąta huknął w poprzeczkę bramki Akademii. Gdy kibice spoglądali już na zegar, 2. minuty przed ostatnią syreną mocnym trafieniem w okienko bramki Orlika popisał się Bartosz Łeszyk i ustalił wynik spotkania na 2:1 dla gości.

 

ORLIK BRZEG – AKADEMIA PNIEWY 1:2 (1:0)

1:0 – KUCHARSKI 8′; 1:1 – PIECZYŃSKI 30′; 1:2 – ŁESZYK 38′.

 

ORLIK: RACZKOWSKI, NIŻYŃSKI – KUCHARSKI 1, SCHWARZ, FABIJANIAK, KARNATOWSKI, RABANDA, PUSZKIEWICZ, UJAZ, BOCZARSKI. TRENER JANUSZ FABIJANIAK, KIEROWNIK ROBERT GORAZDOWSKI.

 

AKADEMIA: NEAGU – DESPOTOVIC, STANISŁAWSKI, PIECZYŃSKI 1, MÓJTA, LEBIEDZIŃSKI, LASKOWSKI, SOLECKI, WOJCIECHOWSKI, ŁESZYK 1, MIKA. TRENER KLAUDIUSZ HIRSCH.

 

PO MECZU POWIEDZIELI:

         Mateusz Mika (Pniewy): – Bardzo wysoko oceniam grę brzeskiego zespołu. W Brzegu są bardzo dobrzy zawodnicy, z wysokimi umiejętnościami, przeciwko którym grało się bardzo ciężko. Przygodę z futsalem rozpoczynałem właśnie tutaj, w Brzeskiej Lidze Futsalu, grając w Rybniosie Rybna. Co do okresu przygotowawczego w Pniewach, to muszę przyznać, że dawno tak ciężkiego nie przeżyłem. 4 sparingi w ciągu 3 dni. Wszyscy czujemy to w nogach. Liga Mistrzów? Przyznam, że lepiej gra się nam w LM niż w polskiej lidze, bo preferujemy styl europejski. Ja w tym sezonie czuję się już o wiele lepiej niż w poprzednim. Kadra Polski, to również temat otwarty.

 

         Klaudiusz Hirsch (Pniewy): – Dla nas jest to etap przygotowań do sezonu. Oczywiście czucia piłki jeszcze nie widać, ale formę musimy załapać dopiero za parę tygodni. Wykonaliśmy ciężką pracę na obozie, wracamy do domu, cieszę się, że mogliśmy tu przyjechać, zapoznać się z otoczeniem, z halą, zwłaszcza z uwagi na to, że wkrótce zagramy tu Superpuchar. Do niego, jak i do rozgrywek Ligi Mistrzów będziemy przygotowywać się w Poznaniu. Rozegramy jeszcze kilka spotkań kontrolnych. Bardzo cieszę się, że udało nam się tutaj zagrać mecz kontrolny, cieszę się, że przyszli kibice. Mam nadzieję, że nie zawiodą również 11 września i będą nam kibicowali, jeśli chodzi o Superpuchar Polski. Chciałbym bardzo pochwalić drużynę gospodarzy – przede wszystkim za to, że swoją ambicją i wolą walki pokazali, że potrafią rywalizować na poziomie ekstraklasy. Podsumowując to spotkanie, nie wyróżniałbym szczególnie kogoś w moim zespole, bo wszyscy ciężko pracowali podczas przygotowań do sezonu, a na parkiecie tworzyliśmy dziś jeden kolektyw. Co do drużyny Orlika, to zdecydowanie na słowa pochwały zasługuje bramkarz. Z resztą już przed meczem słyszeliśmy, że jest niezłym zawodnikiem i faktycznie dzisiaj to pokazał. Chciałbym zobaczyć statystyki, bo z pewnością obronił mnóstwo naszych strzałów i wielokrotnie ratował swój zespół z opresji. Dodając do tego kilka jego efektownych parad, które z pewnością podobały się kibicom, można go uznać za zawodnika meczu.

 

         Wiesław Niżyński (Orlik): – Mecz z Mistrzami Polski, oprócz waloru szkoleniowego, był kolejnym krokiem w kierunku promocji futsalu w naszym mieście. Mam nadzieję, że coraz większe grono kibiców przekona się, że ta dyscyplina sportu jest bardzo efektowna i frekwencja na naszych meczach będzie stale rosła. Przebieg meczu i wynik końcowy pokazuje, że Orlik Brzeg już dziś jest w stanie rywalizować z najlepszymi drużynami w kraju.

 

Marcin Raczkowski (Orlik): – Bardzo dobrze, ambitnie zagraliśmy w obronie. Nie daliśmy się zaskoczyć większości wyćwiczonych przez rywala stałych fragmentów gry. Każdy chciał się pokazać i jednocześnie sprawdzić w meczu z Mistrzem Polski. Myślę, że ten sprawdzian wyszedł bardzo pozytywnie, mecz mógł się podobać kibicom, a my pokazaliśmy, że potrafimy grać w 

Reklama