Uwaga! Niewolnictwo… w Brzegu – Felieton Marka Popowskiego

0
Reklama

AMW SIĘ NIE STARA
Nasi czytelnicy zapewne pamiętają serię moich felietonów na temat brzeskiej Zielonki. W Panoramie kilkukrotnie pisaliśmy, że Agencja Mienia Wojskowego we Wrocławiu zupełnie nie radzi sobie z zagospodarowaniem 18 hektarach gruntu położonych przy ul. Małujowickiej. Apelowaliśmy do władz, że oprócz Zielonki od lat marnieje w Brzegu wiele innych nieruchomości, o które dbać powinna wrocławska Agencja. Szokujące zdjęcia pustych i zdewastowanych budynków – oraz powojskowych ruin należących do Skarbu Państwa – obejrzeć można na stronach Brzeg24.pl. Ostrzegam jednak, że materiał przeznaczony jest dla osób o mocnych nerwach. Informowaliśmy opinię publiczną, że AMW ma spore kłopoty z wynajęciem setek obiektów, hal, magazynów, garaży i sklepów. Problem dotyczy nie tylko terenu województwa opolskiego, a także Dolnego Śląska, w tym Wrocławia.

POD LAMPĄ NAJCIEMNIEJ
Moi przypadkowi rozmówcy zazwyczaj twierdzą, że fatalny nadzór nad majątkiem Agencji jest przypadkowy, ponieważ dyrekcja i kierownictwo AMW urzędują z dala od Brzegu. Nie zgadzam się z tą opinią. Niedowiarkom proponuję zapoznać się z nowymi zdjęciami, będącymi dowodem „genialnego” zarządzania społecznym majątkiem. Tym razem fotograficzna relacja pochodzi z samego Wrocławia. Na zdjęciach widnieją obiekty położone tuż obok siedziby Agencji, przy ulicy Zwycięstwa. W odległości zaledwie 100 metrów od siedziby Agencji, w której kierownictwo AMW codziennie uracza się kawką, stoją wielkie, ohydne i puste magazyny. Od strony ulicy mieszkańcy Wrocławia widzą piękne domy i nowoczesne biurowce, zaś od podwórka straszeni są zapyziałymi i szpetnymi ruderami. Na powierzchni tysięcy metrów kwadratowych pustka, a na ścianach budynków – podobnie jak w Brzegu – napisy: do wynajęcia, do wynajęcia (czytaj: niech się zawali, ale i tak nie sprzedamy!).

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

KOSZTOWNA ZABAWA
Przypomnę, że w Brzegu, Grodkowie, Nysie, Opolu, Świdnicy, czy we Wrocławiu większość niezagospodarowanych przez AMW budynków już od co najmniej 10 lat leży odłogiem. To, że obiekty te niszczeją i nie przynoszą pożytku lokalnej społeczności, ani państwu, to jeszcze nie jest wielki skandal. Najgorsze jest to, że cała ta okropna i rozsypująca się infrastruktura generuje potworne straty. Olbrzymim kosztem są przecież ubezpieczenia, nadzór budowlany, a przede wszystkim… ochrona terenów i budynków. Tylko na pilnowanie naszej brzeskiej Zielonki Agencja wywala rocznie ponad ćwierć miliona złotych, nie zarabiając na tej nieruchomości ani jednej złotówki. Aż dziesięć firm ochroniarskich przewinęło się przez Zielonkę i każda „dzielnie” wykonywała swoją robotę z marnym efektem. Część pracowników ochrony, pozbawiona należytej kontroli, wyczyniała cuda. Przypomnę, że jeden z panów z ochrony, przez całe 2 lata tzw. służby, nigdy nie splamił się obchodem terenu i ani razu nie wysunął nosa ze swojej kanciapy.

ROZPĘDOWSKI GŁUCHY JAK PIEŃ
Na różne sposoby sygnalizuję dyrekcji AMW, że: fatalnie nadzoruje prywatne firmy ochroniarskie; że część personelu ochrony to emeryci sami wymagający opieki; że fikcyjna jest część z tzw. obchodu terenu; że „książka służby” to bajki dla dzieci; że notoryczne jest opuszczanie służby przez niektórych pracowników, nawet na wiele godzin dziennie. Zasada jest prosta: siedzisz w domu – a pensja leci. Niedawno zwracałem dyrekcji AMW uwagę, że zamiast np. czterech pracowników (zgodnie z umową) pracuje ich tylko dwóch lub trzech. Obecnie sytuacja jest tragiczna. Ostatnio, 12-godzinną służbę na Zielonce pełnił 80-letni emeryt. Schorowany cywil przez 60 godzin – bez snu i bez przerwy – pilnował (samotnie!) mienia wojskowej Agencji. Nieszczęśnik przyszedł do pracy z jedną kanapką oraz litrem wody, ale jakiś bezduszny typ polecił mu siedzieć jeszcze 4 zmiany pod rząd i zakazał marudzić. Bez bieżącej wody, przez trzy upalne dni, błąkało się biedaczysko po wielkim terenie, i nocą w zupełnych ciemnościach. Czy to jest ludzkie?! Pozdrawiam serdecznie inspekcję pracy, prokuraturę oraz ministra Błaszczaka!

Marek Popowski

Ps.
Już za chwilę, jak ktoś z Agencji z Wrocławia kolejny raz będzie jechać do Brzegu na „kontrolę”, to jak zawsze, wpierw przed przyjazdem na Zielonkę zadzwoni i uprzedzi ochronę, żeby potem na miejscu wszystko wyglądało cacy i żeby w papierach grało. Panie dyrektorze Rozpędowski. Wkrótce, za należyte pilnowanie Zielonki – jako zatroskany sąsiad – wystawię Panu fakturę.

Reklama