Jeśli wszystko musi być „narodowe”, to rozpoczął się właśnie narodowy bunt przedsiębiorców

0
fot. Facebook Góralskie Veto
Reklama

Po narodowej kwarantannie, narodowym szpitalu, czy narodowym programie szczepień, przyszedł czas na narodowy bunt przedsiębiorców. I to nie na żarty. Coraz więcej z nich otwiera swoje biznesy wbrew zakazom opisanym w rozporządzeniach. No właśnie – w rozporządzeniach, których legalność w kontekście lockdownu zakwestionował sąd.


W ostatnim czasie nie ma dnia, aby nie dowiedzieć się, że kolejni przedsiębiorcy otwierają swoje biznesy. Głównie chodzi o restauracje, hotele, pensjonaty i siłownie. Nad morzem, w górach i na Mazurach. U właścicieli pozamykanych firm granica cierpliwości i wytrzymałości została przekroczona, a do ogólnopolskich akcji „Góralskie Veto” lub „#otwieraMY” dołączają kolejne branże. Stworzono nawet interaktywną mapę „Wolnego Biznesu” >>>TUTAJ<<<, na której klienci mogą znaleźć czynną kawiarnię, restaurację, centrum rozrywki lub hotel.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Klientów nie brakuje. W sieci pojawia się coraz więcej filmików, na których widać interweniujących policjantów oraz inspektorów sanepidu. Ci pierwsi tłumaczą zazwyczaj, że wykonują tylko polecenia służbowe, dlatego muszą wylegitymować np. turystów spożywających posiłek w otwartej restauracji. To jednak mało kogo już odstrasza, a na pewno nie właścicieli firm, którzy otrzymali istoty oręż.

Chodzi o pisemne uzasadnienie wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu. Sprawa dotyczyła fryzjera, ukaranego kilka miesięcy temu przez prudnicki sanepid. Sąd uznał, że mężczyzna nie musi płacić 10 tys. zł kary, a rozporządzenie Rady Ministrów zakazujące wówczas prowadzenia działalności gospodarczej, m.in. salonom fryzjerskim i kosmetycznym, jest niezgodne z konstytucją.

– „Z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP wynika, że ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie (…) W rozporządzeniu powinny być zamieszczane jedynie przepisy o charakterze technicznym, nie mające zasadniczego znaczenia z punktu widzenia praw lub wolności jednostki (…) Dlatego należy podkreślić, że przepisy stanowione na poziomie rozporządzenia, oprócz tego, że nie mogą regulować podstawowych konstytucyjnych wolności i praw, muszą także spełniać warunki określone w art. 92 ust. 1 Konstytucji RP. Rozporządzenie musi w związku z tym zostać wydane przez organ wskazany w Konstytucji, na podstawie szczegółowego upoważnienia zawartego w ustawie i w celu jej wykonania” – można przeczytać w uzasadnieniu wyroku WSA w Opolu (sygn.akt II SA/Op 219/20).

Rządzący pozostają przy własnej interpretacji prawa i do gróźb związanych z karami finansowymi w postaci mandatów dokładają kolejną – wyłączenie takich przedsiębiorców z możliwości uzyskania wsparcia w ramach tzw. tarczy branżowej i tarczy finansowej.

– „Przedsiębiorcy, którzy mimo obostrzeń zdecydują się na otwarcie swojej działalności gospodarczej od przyszłego tygodnia, będą wyłączeni z pomocy, z instrumentów finansowych wsparcia – zarówno z tarczy branżowej, jak i finansowej PFR 2.0” – cytuje wiceminister rozwoju Olgę Semeniuk portal businessinsider.com.pl.
Wicepremier Jarosław Gowin także zabrał głos w tej sprawie i komentował ją w miniony piątek następująco: – „Myślę, że najdotkliwszą karą dla firm łamiących przepisy będzie wyłączenie z tarczy branżowej i tarczy finansowej”.

O ile przyjmiemy, że ta rządowa pomoc będzie w stanie zrekompensować poniesione do tej pory straty, o tyle wypadałoby zrozumieć, że pomoc ta należy się przedsiębiorcom za przeszły lockdown. Wykluczenie ich z tego programu za teraźniejszą działalność byłoby bardzo niesprawiedliwe. A wykluczenia i niesprawiedliwości nie tylko przedsiębiorcy nie lubią, i oby bunt przedsiębiorców nie zamienił się w „narodowe” nieposłuszeństwo.

Reklama