O Poezji Przypadkiem

0
Reklama

 Magdalena Nowicka – 22-letnia łodzianka, jurorka tegorocznej edycji "Złotego Syfonu" w Brzegu. Wszelkie nagrody poetyckie i wierszówki przyznacza na górskie, zwłaszcza wspinaczkowe eskapady. Często, oprócz siniaków i zadrapań, przywodzi z nich wiersze. Prezentowane poniżej to "łup" z zimowego pobytu w tureckim rejonie skałkowym Geyikbayiri, położonym w poł drogi między Morzem Śródziemnym a masywem Taurusu. Pomarańcze prosto z drzew, w dzień słońce, w nocy gwieździste niebo i wspinaczka w towarzystwie trzech niesamowitych astrofizyków. Bajka? Ale bez happy endu, gdyż jeden z panów miał alergię na pomarańcze. 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Magdalena Nowicka – 22-letnia łodzianka, jurorka tegorocznej edycji "Złotego Syfonu" w Brzegu. Wszelkie nagrody poetyckie i wierszówki przyznacza na górskie, zwłaszcza wspinaczkowe eskapady. Często, oprócz siniaków i zadrapań, przywodzi z nich wiersze. Prezentowane poniżej to "łup" z zimowego pobytu w tureckim rejonie skałkowym Geyikbayiri, położonym w poł drogi między Morzem Śródziemnym a masywem Taurusu. Pomarańcze prosto z drzew, w dzień słońce, w nocy gwieździste niebo i wspinaczka w towarzystwie trzech niesamowitych astrofizyków. Bajka? Ale bez happy endu, gdyż jeden z panów miał alergię na pomarańcze. 

Uçan Teneke (cokolwiek to znaczy)

Przyznaj bałeś się gdy wpinałam linę biegnącą
od ciebie

mówiłam możesz iść a ty jeszcze sprawdzałeś
czy zakręciłam zamek karabinka szedłeś
w górę starając się nie odpaść wątpiący czy wyłapię
lot za słaba bez doświadczenia poprawiająca
włosy zapatrzona w paznokcie zamiast w ciebie
nie sięgnąłeś chwytu zaskoczony lecisz i płynnie
lądujesz bez szwanku bez szwów zadziwiony
że zaufanie rodzi się w lot zdecydowałeś że
wspinamy się dalej a śpimy by wspinać się coraz dalej

W niedzielę czytałeś mi ściągniętą z internetu
Ewangelię
mieliśmy namiastkę mszy z widokiem na góry
Taurus
rozgrzeszenie za to że chciałam odwiązać cię od liny i przywiązać
do siebie,

Geiykbayiri (whatever it means)

Na potęgę w Turcji żarłam pomarańcze od soku
stawałam się słodka nie w Anatolii ani w Taurusie
po prostu w Turcji pisanej ze słuchu jak turkey
na dzień dzięki któremu zamiast wśród indyków
szybowaliśmy od mlecznych kóz po drogi

Od soku kleiłam się doustnie rzucając kotom
ser na pierwszego wołali Pamuk na małą – Kate
ich czarny kolega ocierał się incognito o twoje
kolana oblizując palce zazdrościłam mu odwagi
zrzucałam kolejną skórę do worka na śmieci

Stawałam się słodka ale cukier skusił tylko
Attilę wodza Hunów Turka który bał się demonów
ja bałam się Allaha a ty skutków uczulenia
na pomarańcze już sam zapach warg groził wysypką
tak oto każdy z nas czcił swego przegroźnego boga
sprawiedliwości stawało się zadość

Reklama