Brzeski zespół żeńskiej koszykówki otrzymał propozycję wykupu „dzikiej karty” i gry na zapleczu Ekstraklasy

0
fot. archiwalne
Reklama

Żeński zespół koszykówki KSK Stal Brzeg zakończył poprzedni sezon na czwartym miejscu w tabeli II ligi. Wydawało się, że na tym zakończy się sezon, ale Polski Związek Koszykówki wysłał do brzeskiego klubu zapytanie o możliwość startu w przyszłym sezonie o klasę wyżej, czyli w pierwszej lidze.


Propozycja otrzymania tzw. „dzikiej karty” i możliwość gry w pierwszej lidze wiąże się z wysokim kosztem zapłaty 7.500 zł. To dla brzeskiego klubu bardzo wysoka kwota. Warto zaznaczyć, że gdyby zapytanie zostało wysłane kilka sezonów wstecz to zarząd z nie zawahałby się i kartę zakupił, bo wówczas miał pełny skład, który grał z myślą o awans na zaplecze Ekstraklasy. Obecnie start o ligę wyżej raczej jest niemożliwy. Po pierwsze – jak wspomniano wyżej – z powodów finansowych, a po drugie – ze względów kadrowych. Potencjalny zespół, który mógłby zagrać w I lidze to przede wszystkim zgrana i doświadczona ekipa, którą buduje się przez kilka sezonów.  

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Jak udało się nam ustalić, brzeska Stal nie skorzysta z oferty i pozostanie w II lidze. 

Organizacyjnie, jeżeli chcielibyśmy wykorzystać tę szansę, to musielibyśmy zrezygnować ze wszystkich grup wiekowych, być może nawet z męskiego zespołu w III lidze. Wszystkie środki zostałyby wówczas przeznaczone na start w pierwszej lidze, ale na obecną chwilę jest to niemożliwe. Sam koszt „dzikiej karty” w kwocie 7.500 zł jest dla nas poza zasięgiem, ale to i tak nie jest duża kwota przy budżecie wynoszącym około 150.000 zł, jaki trzeba byłoby mieć, by uczestniczyć w rozgrywkach na poziomie pierwszej ligi. Przeznaczając wszystkie środki na udział w pierwszej lidze jest to zbyt ryzykowne – mówi Mariusz Kolekta, prezes KSK Stal Brzeg.

Zbudowanie porządnego pierwszoligowca, to nie jest pstryknięcie palcami w ręce, tu trzeba doświadczonego składu i zgrania. Na samych wychowankach nie moglibyśmy polegać, skład musiałby zostać wzmocniony zawodniczkami z zewnątrz. Już w II lidze oparliśmy skład na brzeżankach, te lepsze zawodniczki grają w całej Polsce. Na obecną chwilę znamy swoje miejsce w szeregu, do wszystkiego trzeba dochodzić małymi krokami – dodaje Kolekta.

Możliwość gry na zapleczu Ekstraklasy dotrzymało aż osiem zespołów. Wszystko przez trwającą obecnie epidemię związaną z koronawirusem i niedokończeniem rozgrywek drugoligowych w innych regionach, bez rozgrywania turniejów półfinałowych i finałowych, z których w normalnej sytuacji dwa zespoły mogłyby liczyć na awans.

Reklama