10 radnych i burmistrz zdecydowali: brzeżanie zapłacą za śmieci o 30% więcej

1
10 radnych koalicji burmistrza Jerzego Wrebiaka na grudniowej sesji „sprezentowało” mieszkańcom Brzegu podwyżkę za śmieci o 30%
Reklama

Od kilku lat można zaobserwować, jak samorządy podnoszą opłaty za wywóz śmieci, a wielu wójtów i burmistrzów tłumaczy, że to wina rządu, wina droższych usług, wina droższej opłaty środowiskowej, itd., itd…. Ale są też takie gminy i miasta, które pokazują, że wcale nie trzeba stosować tych podwyżek. To z kolei obala argumentację typu: „wszystko drożeje, mieszkańcy nie segregują, inni podnoszą stawki, to my też musimy”. Zatem kto i dlaczego szuka pieniędzy u mieszkańców, a pretekstem ma być wszystko dookoła, tylko nie kiepskie zarządzanie i gospodarowanie tymi odpadami?


Do serii tegorocznych podwyżek w Brzegu, jakie zafundowali mieszkańcom burmistrz Jerzy Wrębiak i radni jego koalicji, trzeba teraz dorzucić większą o 30% opłatę za wywóz śmieci. Od 1 lutego 2020 r., w przypadku segregowanych śmieci stawka za 1 osobę wyniesie 19,50 zł (do tej pory 15,00 zł). Jeśli ktoś nie będzie zbierał odpadów w sposób selektywny, to zapłaci 39,00 zł (do tej pory 30,00 zł). Warto także zwrócić uwagę na to, że na początku 2019 r. już podniesiono te stawki o 25%, a argumentacja była podobna: drożeje energia, drożeje transport, drożeje opłata środowiskowa, ogólnie drożeje gospodarowanie odpadami. Tylko skoro to wszystko drożeje, to dlaczego niektóre miasta nie „doją” swoich mieszkańców? A są nawet takie miasta, które już dzisiaj mają niższą stawkę od obecnie obowiązującej w Brzegu, a mimo tego radni tych miast nie zdecydowali się na żadną podwyżkę. Czy w tych miastach system gospodarowania odpadami nie musi się bilansować? Czy tam obowiązuje inna ustawa? Czy tam mieszkańcy produkują mniej śmieci? Oczywiście, że nie.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

W Przemyślu obecne stawki wynoszą 14,00 zł od osoby za śmieci segregowane i 20,00 zł od osoby za śmieci niesegregowane. To już taniej niż obecnie w Brzegu, a radni Przemyśla i tak nie zgodzili się na podwyżkę. Także w Radomiu obecne stawki są niższe niż w Brzegu. Tam w ogóle nie podnoszono opłaty za śmieci od pięciu lat i radni Radomia nawet nie myślą, aby przegłosować jakąś uchwałę o podwyżce. W Rudzie Śląskiej doszło nawet do niespotykanej sytuacji, bo przeciwko podwyżkom byli zarówno radni Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości, i ostatecznie nie podniesiono opłat mieszkańcom.

Żeby ktoś nie zarzucił nierównego porównania Brzegu do większych miast, to weźmy pod lupę mniejszą miejscowość. Gmina Łapsze Niżne w województwie małopolskim pobierała do tej pory od swoich mieszkańców 9,00 zł od osoby przy selektywnej zbiórce i 18,00 zł za śmieci niesegregowane. Po tegorocznej podwyżce będzie taniej niż przed podwyżką w Brzegu, bo za selektywnie zbierane odpady ustalono tam stawkę 13,00 zł od osoby! Podobnie jest w Stalowej Woli, bowiem po „świeżej” podwyżce mieszkańcy zapłacą mniej niż w Brzegu przed podwyżką (13,00 zł segregowane i 26 złotych niesegregowane).

W Polsce jest wiele miast, które nie mają tak jak Brzeg własnej spółki zajmującej się odbiorem śmieci, które nie mają udziałów w związku międzygminnym zarządzającym regionalną instalacją odpadów, ale pomimo tego nie płacą tak dużo, jak brzeżanie. I nie wystarczy wskazać, że np. w Skarbimierzu czy Lewinie Brzeskim płacą więcej lub podobnie, aby uzasadnić, że brzeżanie też muszą płacić więcej. Zamiast sięgać po pieniądze mieszkańców, wypadałoby poszukać dobrych rozwiązań, jak np. w Białymstoku. Tam, dzięki stworzeniu własnego systemu gospodarki odpadami, białostoczanie płacą za śmieci najmniej w całej Polsce i tak pozostanie nawet po ewentualnej podwyżce, którą radni na grudniowej sesji nawet się nie zajęli.

W Brzegu jest inaczej. Tutaj idzie retoryka powielania tego, co mówią inni. Koalicja burmistrza Jerzego Wrębiaka przyjmuje jego argumentacje, tak jakby w samym gospodarowaniu odpadami nie dało się nic zmienić. Przyjdzie jeden czy drugi dyrektor, przedstawi sytuację z własnego punktu widzenia i głosujemy…
Przy okazji tegorocznego głosowania nad wyższą opłatą za wywóz odpadów komunalnych warto podkreślić zawstydzające fakty, jakie miały miejsce podczas sesji, pokazujące obłudę i sposób głosowania tzw. koalicji Wrębiaka w Radzie Miasta Brzegu.

W trakcie dyskusji nad podwyżką stawki za wywóz odpadów komunalnych radny Grabowiecki podkreślał, że mimo wzrostu kosztów z przyczyn niezależnych, na które powoływał się składający propozycję podwyżek burmistrz Wrębiak, nie mówi się o stworzeniu nowego dyrektorskiego stanowiska w Zakładzie Higieny Komunalnej w Brzegu. Według radnego Grabowieckiego ta funkcja także znacząco wpływa na stawki wywozu odpadów komunalnych. Radny wskazywał, że na temat tego stanowiska, zasadności jego utworzenia oraz trybu wyboru osoby w ZHK (od red: od zeszłego roku piastuje je były radny Zdzisław Bagiński) istnieje wiele wątpliwości i niejasności, a uzyskanie informacji na ten temat od burmistrza Wrębiaka jest utrudnione. Zdaniem radnego Grabowieckigo utrzymanie tego nowego dyrektorskiego, bardzo dobrze opłacanego stanowiska kosztuje około 100 000 złotych rocznie.

– Nie szuka się oszczędności, a każde podwyżki zewnętrzne, zarówno te, na które miasto ma wpływ, jak i te, na które nie ma, są wykorzystywane jako pretekst do podwyżek stawek za wywóz odpadów komunalnych. Zakład Higieny Komunalnej jest miejską spółką i burmistrz ma mechanizmy wymuszające ograniczanie kosztów w tej spółce. Teraz sytuacja jest taka, że im więcej segregujemy, tym więcej płacimy, a sytuacja powinna być odwrotna – komentował radny Krzysztof Grabowiecki.

Radny Komarzyński z kolei zauważył, że do projektu budżetu na rok 2020, który był rozpatrywany przed głosowaniem nad podwyżką stawek za wywóz odpadów komunalnych, zostały uwzględnione podwyższone już stawki.  – W uchwale budżetowej powinno się uwzględniać istniejące i obowiązujące uchwały rodzące skutki finansowe, a w tym przypadku już wzięto pod uwagę nie głosowaną przecież uchwałę dotyczącą podwyżki tzw. opłaty śmieciowej – podsumowuje radny Wojciech Komarzyński.

Za podwyżką odpłaty byli: Renata Biss, Renata Listowska, Janusz Wójcik, Mariusz Andruchowicz, Kazimierz Kozłowski, Ryszard Różański, Dariusz Socha, Andrzej Witkowski, Janusz Żebrowski oraz Radosław Preis.

Przeciwko podwyżce głosowali: Grzegorz Chrzanowski, Anna Głogowska, Paweł Grabowski, Jadwiga Kulczycka, Bożena Szczęsna, Wojciech Komarzyński i Krzysztof Grabowiecki. Radni, którzy nie brali udziału w głosowaniu, to: Grzegorz Surdyka, Tomasz Wikieł, Piotr Szpulak, Jacek N.

Reklama