Z Holandii do Polski przyszedł pieszo! 27-latek zatrzymał się na noc w Brzegu

0
Dawid Jarosz idzie na pieszo z Renesse (Holandia) do Mielca (Polska). 50 dni zajęła mu podróż do Brzegu
Reklama

Dawid Jarosz pochodzi z Mielca i właśnie podąża do swojego rodzinnego miasta. 50 dni temu wyruszył z holenderskiego Renesse. 27-latek podróżuje pieszo! Wczoraj (26. września) dotarł do Brzegu, gdzie spędził noc w swoim namiocie.


  • „7 sierpnia rozpocząłem przygodę swojego życia. Wyruszyłem z holenderskiego miasta Renesse i zmierzam do Mielca. Codziennie staram się robić około 30 km, ale czasami jest bardzo trudno. Gdy dotarłem do Brzegu, to był plan, aby przenocować w jednym z parków, jednak spotkałem życzliwego mieszkańca waszego miasta i ostatecznie trafiłem na prywatny teren w pobliżu Odry” – mówi Dawid.

Historia mielczanina jest dość wyboista. Do Holandii trafił 9 lat temu, a pobyt na obczyźnie nie był usłany różami. Młody chłopak nie poddawał się i radził sobie z napotkanymi przeciwnościami losu. Kluczowy okazał się 2020 rok. Pandemia spowodowała, że w tarapaty finansowe wpadł jego pracodawca. Dodatkowo pożar strawił miejsce jego pracy i zamieszkania. Dawid stracił wówczas część swojego dobytku, przez kilkanaście miesięcy nie otrzymywał wynagrodzenia i był zmuszony do życia z oszczędności.

W końcu przyszła pora na męską decyzję. Dawid zdecydował się na powrót do Polski, a sposób w jaki postanowił to zrobić jest bardzo wymagający. 27-latek wraca do rodzinnego miasta pieszo! Jak sam przyznaje, wszelkie niedogodności wynagradzają bliskie spotkania z naturą.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
  • „Będąc w Holandii zdecydowałem, że wrócę do Polski pieszo. Poszedłem do sklepu i kupiłem potrzebny sprzęt. Buty, odzież, plecak, namiot. Chciałem przeżyć przygodę życia i właśnie jestem w trakcie jej realizacji. Plan mojego dnia wygląda następująco: wstaję rano, sprawdzam na nawigacji którędy mam iść i rozpoczynam wędrówkę. Jak zaczyna robić się ciemno, to rozbijam namiot i odpoczywam. W Holandii i Niemczech szukałem pól kempingowych, w Polsce wybieram polany, lasy, łąki” – opowiada podróżnik.

Co ciekawe, wyczyn Dawida ma szansę zostać wpisany do Księgi Rekordów Polski w zakresie pokonanego dystansu, czasu i wagi niesionego bagażu. Dowiedział się o tym niedawno z Biura Rekordów, ale oficjalna procedura jest kosztowna. W tym celu zorganizował nawet zbiórkę pieniędzy, jednak jak przyznaje w rozmowie naszą redakcją – to nie jest najważniejsze:

– „Ludzie, którzy nie znają historii mojego życia zdążyli już wylać na mnie wiadro pomyj. Oczywiście nie za bardzo przejmuję się tymi komentarzami, ale na pewno takie sytuacje nie pomagają. Mi nie chodzi o żadne rekordy, zawsze mogę wsiąść w autostopa lub pociąg i wrócić do domu, ale ja się nie poddaję i robię to dla siebie. Pewnie, że odciski i ból dają się we znaki, chłód i deszcz także nie sprzyjają, jednak ja się nie poddaję i dalej idę do celu” – podsumowuje Dawid Jarosz.

Poczynania mielczanina można śledzić na profilu facebookowym Champion_Survival. Jeśli ktoś chciałby wesprzeć podróżnika w realizacji jego celu, może to zrobić za pośrednictwem platformy Zrzutka.pl https://zrzutka.pl/pieszo-z-holandii-do-mielca-powrot-do-domu.

Reklama