Wyborcy oraz kandydaci na posłów i senatorów przyglądają się wstępnym wynikom w wyborach parlamentarnych, ale tuż obok rozgrywa się coś niemniej istotnego. Chodzi o referendum ogólnokrajowe, którego sam cel i pytania od początku budziły kontrowersje. Okazuje się jednak, że wstępnie ustalona frekwencja w referendum (40%) jest bardzo niska, szczególnie na tle frekwencji wyborów do sejmu i senatu, która wynosi rekordowe 72%.
Według sondażu exit poll firmy IPSOS, frekwencja w referendum wyniosła 40%, a to oznaczałoby, że wynik głosowania referendalnego nie będzie wiążący.
Częściową frekwencja w referendum na podstawie danych z 9 398 na 31 497 obwodów do głosowania, podała również Państwowa Komisja Wyborcza i wynosi ona 43,44%. Na chwile obecną PKW obliczyła, że liczba kart ważnych w obwodach, z których spłynęły dane to 3 074 568, natomiast liczba uprawnionych do głosowania w obwodach, z których spłynęły dane to 7 077 767.
Dodajmy, że aby referendum ogólnokrajowe było wiążące dla władz, to musiałoby w nim wziąć udział przynajmniej 50% uprawnionych do głosowania.