Brzeskie nagrobki

0
Grób rodziny Rossa, ok. 1900 r.
Grób rodziny Rossa, ok. 1900 r.
Reklama

W dniu Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny odwiedzimy licznie brzeskie cmentarze i spotkamy się przy grobach naszych bliskich zmarłych. Warto przy tej okazji pamiętać, że jesteśmy tylko sztafetą kolejnych pokoleń i przed nami na tych samych cmentarzach chowani byli nasi poprzednicy. Wszystko co ziemskie jest bowiem przelotne, a najlepszym tego dowodem są nagrobki i grobowce niektórych znanych brzeżan, które mimo, że były wykonane z najtrwalszych i najdoskonalszych kamieni nie dotrwały do dziś.

Pod koniec XVI w. zapadła zapewne decyzja, aby pochówki katolickie organizować na dawnym, mającym jeszcze średniowieczny rodowód, przyszpitalnym cmentarzu św. Krzyża. Usytuowany on był poza miastem na Przedmieściu Nyskim, na wschodnim końcu Neuhäuserstr. (obecnie Ofiar Katynia) po północnej stronie stojącego tam późnogotyckiego kościoła pw. Krzyża Świętego lub Znalezienia Krzyża Świętego (obecnie kościół garnizonowy Zmartwychwstania Pańskiego) i w 1840 r. znacznie powiększony.
Na nekropolii przy Ofiar Katynia, która zajmował ponad 1,2 hektara, dominowały groby ziemne, ale w zachodniej części na murze granicznym wytyczono miejsce dla grobów rodzinnych o bardziej rozbudowanych formach bądź kaplic grobowych, bądź grobów z murowanymi piwnicami. Ich forma i styl były różnorodne. Najbardziej powszechna była trójdzielna konstrukcja architektoniczna z wydzielonymi, kolumnami albo pilastrami, polami, na których umieszczano tablice inskrypcyjne poświęcone zmarłym. Stylistyka grobowców była odbiciem panujących wówczas tendencji stylowych od neoklasycystycznych, neorenesansowych, eklektycznych i historyzujących po zupełnie nowoczesne w stylu secesji i modernizmu. Na tej nekropolii pochowani zostali m.in. właściciele brzeskiego młyna bracia Storch, właściciel browaru Thiel, właściciel cegielni Elsner czy rodzina brzeskich piernikarzy Rosa.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej


Rossowie wywodzili się ze znanej włoskiej rodziny piernikarzy, która pod koniec XVIII w. dotarła na Śląsk w okolice Głogówka. W 1896 r. Constantin Rossa poślubił Annę Weidemann (1876-1961), a z tego związku urodziła się trójka dzieci. Jego wujek Johann Rossa, który od lat siedemdziesiątych XIX w. był znanym wytwórcą pierników w Brzegu, namówił swego bratanka Constantina, który kształcił się w tym samym kierunku, aby przybył do naszego miasta, co stało się siedem lat po jego ślubie w 1904 r. Zamieszkali w domu u zbiegu Mollwitzerstr. 5 i Langestr. 27 (obecnie narożny budynek u zbiegu ul. Długiej i Staromiejskiej jako Długa 53), gdzie znajdowała się piekarnia i punkt sprzedaży. Firma funkcjonowała w tym miejscu do końca ostatniej wojny. Kiedy na przełomie XIX i XX w. zmarli ojciec (August) i wujek (Johann) Constantin ufundował dla nich rodzinny nagrobek. Zachował się on w niezmienionej formie do dziś, a dzięki Sigrid Nitschke został ostatnio odnowiony. Swym wyglądem nawiązuje do sąsiednich i jest bardzo oszczędny w formy architektoniczne. W gładkiej tynkowanej ścianie umieszczona została jedynie niewielka nisza o wykrojowym łuku, w której umieszczony został napis: FAMILIE J. ROSSA w otoczeniu trzech złoconych gwiazdek.


Nieco inaczej przedstawiały się kwestie pochówków w przypadku protestantów. Prawie wszystkie śląskie ordynacje, w tym brzeska z 1592 r., uwzględniały podział zmarłych na klasy społeczne oraz związane z nimi szczegółowe taksy. Bogaci i szlachetnie urodzeni grzebani byli w kościołach. Dla przeciętnych mieszczan pozostawał pochówek na cmentarzu, zlokalizowanym przeważnie na przedmieściach.
Jedynym zachowanym do dziś śladem protestanckiego, kościelnego pochówku jest tablica nagrobna hrabiego Gesslera, obecnie znajdująca się po prawej stronie w kruchcie wejścia głównego kościoła św. Mikołaja, gdzie została przeniesiona podczas remontu w 1967 r. Hrabia Friedrich Leopold von Geßler urodził się 24 czerwca 1688 r. w Schwägerau koło Insterburga (Prusy Wschodnie). Od 1704 roku uczył się żołnierki w służbie austriackiej. W 1706 roku przeszedł ze służby cesarskiej do pruskiej. W armii Fryderyka II jako „reitergeneral” największe zasługi osiągnął w bitwie pod Dobromierzem, gdzie dowodził brawurowym atakiem regimentu dragonów. Za to w 1745 r. otrzymał od Fryderyka tytuł hrabiowski, a w 1751 r. stopień marszałka. W drugim roku trwania wojny siedmioletniej, 10 stycznia 1752 r. został zwolniony ze służby oraz otrzymał uposażenie w wysokości 2000 talarów i mieszkanie w Brzegu.


Ze swoją żoną Anną Eleonorą hrabiną von Seeguth-Stanislawski miał siedem córek i trzech synów, z którymi miał olbrzymie problemy wychowawcze. Wkrótce po przybyciu do Brzegu w 1752 r. ciężko zachorował i z chorobą walczył aż do swej śmierci 22 sierpnia 1762 r. Pochowany został z honorami w kościele św. Mikołaja, tuż przed stopniami prezbiterium, gdzie umieszczona była pierwotnie wspomniana płyta z marmuru przeworneńskiego z rytym, złoconym napisem: Feldmarschall Graf Geßler / geboren den 24. Juni 1688 / gestorben den 22. August 1762. / Was er dem preußischem Heere, / was er seinem Könige war, / zeiget nebenstehende Ehrendenkmal, / welches ihm sein Sohn / Wilhelm, Graf Geßler auf Odersch, / aus kindlicher Pflicht / den 15. Oktober 1790 /errichten ließ (Feldmarszałek hrabia Geßler urodzony 24 czerwca 1688 zmarł 22 sierpnia 1762. Kim był dla armii pruskiej oraz dla swego króla, niech ukaże stojący obok pomnik ku jego czci, który jego syn Wilhelm hrabia Geßler na Oldřišowie z synowskiej powinności 15 października 1790 wznieść kazał). Tekst odnosi się do niezachowanego do dziś specjalnego pomnika – kenotafium poświęconego hrabiemu von Geßler, które w 1790 r. ufundowały jego dzieci.
W połowie XVII w., z powodu braku miejsca na kolejne pochówki, wytyczone zostało miejsce dla nowego cmentarza ewangelickiego. Zajmował on regularny kształt kwadratu i przylegał do Neuhäuserstraße (Ofiar Katynia), a w jego północnej części stał kościół Św. Trójcy. W dniu 3 maja 1823 r. ówczesny burmistrz Brzegu Heinrich Wuttke zarządził powiększenie cmentarza ewangelickiego o dodatkowe tereny na południe i zachód od dotychczasowej nekropolii, określane od tej pory jako Große Friedhof lub Neue Friedhof (wielki lub nowy cmentarz). Jego obszar powiększył się ponad dwukrotnie i zajmował łącznie grunty w obrębie dzisiejszych ulic Ofiar Katynia, Piwowarskiej, Łokietka i Mossora.


Istnienie w tym miejscu przez prawie trzysta lat cmentarza sprawiło, że znalazły się na nim groby prezentujące różne epoki i style. Dominowały groby ziemne z drewnianymi i żelaznymi krzyżami odlewanymi m.in. w gliwickiej hucie. Nekropolię zdobiły także wybitne dzieła sztuki rzeźbiarskiej i architektonicznej, projektowane i wykonane przez najwybitniejszych twórców wrocławskich i niemieckich. Na tym cmentarzu pochowane były znane brzeskie rodziny przemysłowców m. in. Mollów i Schärffów, ale także wybitne brzeskie osobistości jak chociażby burmistrz Peppel czy Glawning.


Grobowiec rodziny Moll jeszcze do początków lat 50-tych XX w. znajdował się we wschodniej części cmentarza, a dokładnie na wysokości wejścia do domu parafialnego parafii kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Prawie nienaruszony grobowiec rodziny Wilhelma Molla, który zmarł 30 czerwca 1900 r. ufundowała go jego żona Alice. Ponieważ na sąsiednich kwaterach pochowani byli pozostali Mollowie, w tym założyciel garbarni E. F. W. Moll (zm. 1877) stał się on w ten sposób rodzajem mauzoleum tej szanowanej rodziny brzeskich garbarzy.
Został zaprojektowany, przez wybitnego wrocławskiego architekta Karla Grossera (1850-1918), projektanta m. in. wrocławskiego hotelu Monopol, a dekoracja figuralna wykonana prawdopodobnie przez wrocławskiego rzeźbiarza Christiana Behrensa (1852-1905), ówczesnego profesora w mistrzowskim atelier przy wrocławskim Muzeum Sztuk Pięknych. Postawiony w stylu neoromańskim z elementami modernistycznymi grobowiec otrzymał formę jakby warownej budowli z trójkątnym zwieńczeniem, dekorowanym na całej powierzchni rustykalnym boniowaniem wykutym w piaskowcu. Na jego tle umieszczona została, wykonana w marmurze, architektoniczna brama o neogotyckich formach. W środku na półokrągłym tympanonie umieszczony został napis: FAMILIE WILHELM MOLL. Opinała go trójlistna arkada, w górnej części ujęta głęboko profilowanymi laskowaniami, pod którym znajdowały się dwa pasy z napisem literami o modernizującym kształcie: NUN ABER BLEIBEN GLAUBE, HOFFNUNG, LIEBE, DIESE DREI / ABER DIE LIEBE IST DIE GRÖSSETE UNTER IHNEN (Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość, te trzy. Z nich zaś największa jest miłość. To ostatni werset z pierwszego listu św. Pawła do Koryntian (1 Kor 13,13), fragment tzw. Hymnu o miłości, który jako lekcja jest bardzo często czytany przy okazji uroczystościach pogrzebowych, przypominając, iż wszystko jest przemijalne, ale miłość trwa na wieki. Środkową część flankują dwie gładkie kolumny, z ażurowymi głowicami z motywami roślinnymi, spoczywające na wysokich cokołach. Stanowią one ramę dla kompozycji figuralnej, umieszczonej w ten sposób utworzonej wnęce. Widzimy, odzianą w powłóczyste szaty młodą kobietę, personifikację Żałoby, która po schodach posuwa się w kierunku zamkniętych drzwi, jakby odsłaniając podniesionymi rękami wiszącą na nich kotarę. Brama lub drzwi były już od starożytności symbolem granicy rodzajów egzystencji, a w konsekwencji symbolem innego świata, pozagrobowego. Podobny kontekst symboliczny miała kotara, jako symbol granicy między tym co ludzkie i co boskie. W sensie symbolicznym zasłona wskazywała na Chrystusa jako drogę do Ojca (J 14,6). Przez Jezusa można dostać się do miejsca najświętszego drogą nową i żywą, poprzez zasłonę, to jest przez Jego ciało. U stóp Żałoby spoczywał wieniec upleciony z liści laurowych i przewiązany wstążką na dole jako symbol nieśmiertelnej chwały zmarłego Wilhelma Molla oraz leżąca na nim gałązka palmowa. Symbolizuje ona nieśmiertelność i życie wieczne oraz nadzieję na zmartwychwstanie.


Tak ukształtowana ściana grobowca, spoczęła na wysokiej marmurowej płycie o lekko wykrojowym kształcie, która osłaniała znajdującą się pod nią piwnicę grobowca. Na osi, została na nią położona prostokątna płyta nagrobna z wyrytymi na niej nazwiskami członków rodziny Moll pochowanych w tym grobowcu. Całość otaczała kuta balustrada o motywach geometryzujących, wykonana w warsztacie Bilda.
Nieco wcześniej w 1880 r. w pracowni znanego wrocławskiego rzeźbiarza Alberta Rachnera (1836-1900) został wykuty w białym marmurze kararyjskim nagrobek rodziny brzeskich pasamoników Schärff. Zamówił go Robert Schärff (zm. 1880), a pochowani zostali w nim także jego brat Berthold (zm. 1833), jego żona Amalia (zm. 1880) z domu Moll, syn Louis (zm. 1890) i wnuczek Erich (zm. 1870). Stella miała formę renesansowej architektonicznej aedikuli w stylu della Robia. Jej wnętrze wypełniała stojąca figura Zmartwychwstałego Chrystusa, u którego stóp rósł kwiat maku. To symboliczne ukazanie naszej śmierci jako snu, po którym nastąpi czas przebudzenia w wieczności. Oprawę płaskorzeźby stanowiły pilastry zdobione motywami kandelabrowymi, które podpierały półokrągły tympanon, wypełniony sześcioramienną gwiazdą w wieńcu. Przed tak ukształtowaną stellą leżała na płasko płyta z wyrytymi imionami zmarłych.


Na początku XX w. gmina ewangelicka myśląc dalekosiężnie rozpoczęła poszukiwania terenów pod lokalizację nowego cmentarza. Wybór padł na rejon Kreisauerstr. (Krzyżowicka, Warszawska, a obecnie Starobrzeska), gdzie za 34 000 marek pozyskany został teren o powierzchni 40 morgów (w dniu 28 marca 1968 r. w miejscu tej nekropolii został zorganizowany pierwszy w historii Brzegu cmentarz komunalny). Nowy cmentarz ewangelicki musiał już istnieć w 1907 r., bo wtedy gmina ewangelicka podpisała z miastem umowę na wydzielenie kwater dla pochówków żołnierzy garnizonu Brzeg. Pierwsze pochówki na tym cmentarzu datowane są jednak na 1913 r., a funkcjonował on do 1945 r. Najbardziej znaną osobą pochowaną na nim w 1920 r. był brzeski przemysłowiec Theodor Heinze junior, właściciel fabryki ksiąg biurowych (potem Besel przy ul. Trzech Kotwic). Nie zachowany do dziś grobowiec otrzymał bardzo skromną formę, nawiązującą wyglądem do czterokolumnowego frontonu antycznej świątyni w stylu doryckim. Na trójkątnym tympanonie został umieszczony napis: FAMILIE HEINZE, a na tablicach pomiędzy kolumnami imiona zmarłych członków rodziny.

Romuald Nowak – MÓJ BRZEG

Reklama