Myślę o rekordzie świata

0
Reklama

Rozmowa z Tomaszem Kleinem, zawodnikiem Klubu Jeździeckiego Turbud Brzeg

Czy sezon 2009 układa się do tej pory po Pana myśli?
Ogólnie tak, może tylko z jednym wyjątkiem, a mianowicie chodzi mi o start w mistrzostwach Polski, na których zająłem 16. miejsce, a liczyłem na lepsze. Tam niestety zawiódł mój najlepszy obecnie koń – Larissa, która jest trudnym koniem i ciężko jej jest znieść trudy trzydniowych zawodów. Szesnaste miejsce być może nie jest złym wynikiem, ale mnie nie satysfakcjonuje. Poza tym startem, to z innych na pewno mogę być zadowolony, szczególnie z tego względu, że drugi rok pod rząd udało mi się pobić rekord Polski w wysokości skoku. Jestem pierwszym Polakiem w historii, który dwa razy z rzędu poprawił ten wynik. W ubiegłym roku skoczyłem 2,15 m., a w tym już 2,18 m. To był jeden z moich celów na ten rok i udało mi się go zrealizować.
A jak wyglądały wyniki podczas innych zawodów? Dobrze Pan wypadł w Pucharze Karolinki.
„Karolinka” to akurat zawody mniejszej rangi, a na takich nie startuję często. Może to zabrzmi mało skromnie, ale w miarę możliwości staram się startować w zawodach o większej randze. W tym roku byłem czwarty na dwugwiazdkowych zawodach CSI Grand Prix w Czechach, wygrałem kilka konkursów w dużych międzynarodowych zawodach, ale najważniejszym sukcesem jest rekord Polski w skoku na wysokości, o którym wspomniałem.
Często Pan startuje w zawodach?
Staram się jak najczęściej, ale liczba startów jest jednak ograniczona moimi możliwościami finansowymi, które w tej dyscyplinie są kluczowe, bo to dość kosztowny sport. Bardzo trudno jest o sponsora, który mógłby pomóc, więc jeżeli ktoś byłby chętny do wsparcia, to byłbym bardzo wdzięczny. W zamian mogę zaoferować reklamę nie tylko na zawodach krajowych w całej Polsce, ale i zagranicznych, w których bardzo często biorę udział. To jest bardzo dobry sposób na reklamę.
Co poza wspomnianymi rekordami było Pana największymi osiągnięciami w dotychczasowej karierzeź
Dwa lata temu zakwalifikowałem się do finału mistrzostw Europy w Mannheim w Niemczech, gdzie jednak nie wystartowałem. W drodze na zawody mój koń Maaik uderzył się w nogę i na miejscu nie przeszedł przeglądu weterynaryjnego i nie wystartowaliśmy. To był jeden z najważniejszych wyników. Poza tym było 10. miejsce w mistrzostwach Polski, kilka zwycięstw w konkursach 1,40 m. i 1,50 m., zwycięstwo w Grand Prix. Przez kilka lat prowadziłem też w klasyfikacji najlepszego jeźdźca w Opolskim Związku Jeździeckim, w ubiegłym roku po mniejszej ilości startów w okręgu byłem tam drugi i w tym roku również zajmuję taką lokatę.
A jakie ma Pan jeszcze plany startowe na ten rok?
W tym tygodniu startuje w dość poważnych zawodach CSI w Austrii, następnie będzie jeszcze kilka zawodów w Czechach, a później już rozpocznie się cykl przygotowań do halowego Pucharu Polski, w którym będą cztery kwalifikacje do przyszłorocznego finału. Ponadto odbędą się dwa razy pod rząd duże trzygwiazdkowe zawody CSI w Lesznie. To, w ilu zawodach ostatecznie wezmę udział zależy oczywiście od finansów, jakimi będę dysponował.
A jakie ma Pan jeszcze cele sportowe do zrealizowania w dalszej przyszłości?
Najważniejszym celem na przyszły rok będzie pobicie po raz trzeci rekordu Polski. O ile dopisze zdrowie, to jest to do zrealizowania. Innym, znacznie trudniejszym celem jest pobicie rekordu Świata. Jeżeli tylko zgodzi się na to właściciel konia, to spróbuję to osiągnąć, a jest to nie byle jaki wynik, bo rekord Świata wynosi 2,47 m i aby go poprawić musiałbym skoczyć 2,49 m. Wynik ten został ustanowiony w roku 1947, więc z pewnością należy do najstarszych rekordów sportowych na świecie, o ile nie jest najstarszy. To najważniejszy cel na następny rok, a inne? Jeżeli dojdą mi młode konie, to co najmniej miejsce w pierwszej piątce na mistrzostwach Polski. Za dwa lata odbędą się następne mistrzostwa Europy, więc to byłby ewentualnie cel na dalszy plan.
Długo już startuje Pan w zawodach jeździeckich?
Bardzo długo. Konno jeżdżę od 30 lat, a w zawodach startuję niewiele krócej. Karierę zaczynałem w Klubie Jeździeckim Nadwiślanin Kwidzyń, tam jeździłem we Wszechstronnych Konkursach Konia Wierzchowego, w wieku 19 lat poszedłem do wojska do Kętrzyna, gdzie reprezentowałem klub Granica, a później trafiłem na Opolszczyznę, gdzie najpierw jeździłem u Pana Sobeckiego w Przygorzelu, a od 15 lat reprezentuję Turbud Brzeg.
Czy jeździectwo jest w Polsce popularne?
O tak i z roku na rok powiększa swoja popularności, co widać choćby po wzroście liczby młodych jeźdźców startujących w zawodach. Jeździectwo rozwija się więc bardzo prężnie. Ponadto jest to bardzo ładny i prestiżowy sport.
Nie jest Pan jedyną osoba z Brzegu startującą w zawodach?
Jest jeszcze Krzysiu Gozdek z KJS Szumlakowscy-Cysterny i chyba już nikogo więcej nie ma. Ostatnio bardzo dobrze mu wyszły Czempionaty, czyli mistrzostwa Polski młodych koni, gdzie zajmował drugie i trzecie miejsce, czego mu serdecznie gratuluję.
Czy Pańscy synowie idą w Pana ślady?
Młodszy 10-letni Olaf dopiero zaczyna jeździć konno i mam nadzieję, że będzie kontynuował te tradycje. Starszy Remigiusz z kolei gra w piłkę ręczną w Orliku Brzeg, a na jazdę konną to już raczej nie ma odpowiedniej postury. Mam nadzieję, że będzie się rozwijał w swojej dyscyplinie, sam jak tylko mogę, to staram się być na jego meczach, ale w tym czasie często mam zawody, więc nie zawsze mam ku temu okazję.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Ryszard Dzwonek

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Reklama