Kościół Wszelkiej Pomocy cz. 1

0
Reklama

 Przetrwanie nie tylko „Solidarności”, ale i całej opozycji w znacznej mierze jest zasługę Kościoła Katolickiego. Olbrzymia część księży wprost wspierała środowiska opozycyjne pomimo ceny, jaką niektórym przyszło zapłacić (m.in. ks. Mieczysław Nowak z parafii w Ursusie, ks. Jancarz w Nowej Hucie, ks. H. Jankowski z Gdańska).

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Przetrwanie nie tylko „Solidarności”, ale i całej opozycji w znacznej mierze jest zasługę Kościoła Katolickiego. Olbrzymia część księży wprost wspierała środowiska opozycyjne pomimo ceny, jaką niektórym przyszło zapłacić (m.in. ks. Mieczysław Nowak z parafii w Ursusie, ks. Jancarz w Nowej Hucie, ks. H. Jankowski z Gdańska). 

Rozwijano nie tylko pomoc charytatywną, ale również użyczano pomieszczeń kościelnych lub przykościelnych na spotkanie i różne inicjatywy strony opozycyjnej. Samo istnienie Kościoła tworzyło trudny do przeceniania azyl wolności. Osobnym zjawiskiem, którego skalę nadal trudno określić, był wpływ autorytetu Ojca Świętego Jana Pawła II i jego oddziaływanie, jednoznacznie odczytywana jako duchowe wsparcie dla wartości reprezentowanych przez „Solidarność”.

 

 

Tym, co dodatkowo łączyło ludzi Kościoła z „Solidarnością” i ze społeczeństwem w ogóle, była pomoc udzielana ofiarom stanu wojennego, przede wszystkim internowanym i aresztowanym oraz ich rodzinom. Począwszy od 17 grudnia gdy w Warszawie powstał formalnie Prymasowski Komitet Pomocy, podobne instytucje powołano przez wszystkich diecezjach, angażowało się w nie wielu księży, ale trzeba powiedzieć, że bez osób świeckich, które wykonywały całą „grubą robotę”, tak wielka akcja charytatywna nie mogłaby być przeprowadzona. Zbiórki pieniędzy i produktów odbywały się głównie przy okazji mszy, ale wiele ofiarodawców kierowało się wprost do proboszczów, klasztorów lub diecezjalnych komitetów pomocy. Powstały wyspecjalizowane sekcje, na przykład prawne czy lekarskie ,a w początkowym okresie bardzo ważna była działalność po postu informacyjna, gdyż należało ustalić, gdzie przebywają osoby zatrzymane, które rodziny wymagają pomocy i jakiego rodzaju. Częstokroć aresztowanymi byli jedynymi żywicielami rodziny. Długa nieobecność w pracy powodowała wystawienie zwolnienia, a co za tym idzie pozbawienie środków do życia i rodzinną głodówkę. Paczki były dostarczane przez łączników. Od nich też pochodziły informacje, gdzie przebywa internowany i w jaki sposób można mu pomóc. Łącznikami byli głównie emeryci a to z prostej przyczyny – zakaz poruszania się po kraju bez zezwolenia nie obowiązywał ludzi w wieku emerytalnym. Osoby starsze, w miarę sprawne, nie wzbudzały podejrzeń władz. Kościelne komitety zajmowały się także szukaniem pracy dla zwolnionych z aresztu, którzy zostali jej pozbawień.

 

Od lutego 1982 r. zaczęła napływać – coraz szerszym strumieniem pomoc z zagranicy, która początkowo trafiała wyłącznie do parafii lub komitetów diecezjalnych. Już przed 13 grudnia docierała do Polski pomoc z różnych państw zachodniej Europy, najczęściej organizowana przez związki zawodowe, ale wprowadzanie stanu wojennego poruszyło miliony ludzi i obok takich wyrazów poparcia dla „solidarności” jak demonstracje pod ambasadami PRL ruszyła taka pomoc materialna.

Najtrudniejsze były pierwsze dni, pierwsze tygodnie stanu wojennego oraz pierwsza zima WRN-iej wojny z Narodem. W kolejnych dobach po 13 grudnia 1981 roku dominowało zaskoczenie, dezorientacja (wszelka łączność była odcięta), w mniejszym lub większym stopniu wystąpił paraliż znacznej części społeczeństwa, które osaczone przez nocny desant ćwierćmilowej armii pod rozkazami Jaruzelskiego potrzebowało „kilku chwil” na odzyskanie utraconego oddechu. W następnym numerze część II – „Bezpieczny Azyl pod Krzyżem” 

 

Reklama