Walka o wiatraki

0
Reklama

Na najbliższej sesji Rady Gminy Skarbimierz, która odbędzie się 25 lutego br., radni tej gminy będą głosować między innymi nad projektem uchwały dotyczącym zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów, na których mają powstać elektrownie wiatrowe.
Jak czytamy w projekcie uchwały, zmiany dotyczą terenów wsi Małujowice, Łukowice Brzeskie i Pępice, a obszar, jaki obejmą, ma powierzchnię ponad 679 ha. Ten duży, jak na gminę Skarbimierz, teren zostanie obwarowany warunkami na minimum 30 lat. Sporządzenie projektu uchwały zgodnie z przepisami poprzedzone było wyłożeniem do publicznego wglądu planowanych zmian zagospodarowania planu przestrzennego. Odbyły się również dwa spotkania z mieszkańcami gminy, w których uczestniczył przedstawiciel firmy EPA ze Szczecina (inwestor przedsięwzięcia), oraz wójt, Andrzej Pulit. Efektem spotkań z mieszkańcami wsi Pępice było jednogłośnie podjęcie dwóch uchwał, w których nie wyrażono zgody na budowę ferm wiatrowych w obrębie wsi. Mieszkańcy Pępic zwrócili się z prośbą o utworzenie wokół niej strefy zakazu budowy elektrowni wiatrowych dużej mocy.
W pismach, które mieszkańcy Pępic skierowali do Urzędu Gminy, znalazło się 107 uwag dotyczących nowej inwestycji. Ich autorzy żądają między innymi zmiany lokalizacji przyszłej elektrowni, tak aby odległość wież wiatrakowych wynosiła minimum 2500 metrów od strefy zamieszkałej. Autorzy pism zwracają również uwagę na negatywny wpływ elektrowni na środowisko, w tym na zdrowie człowieka. Jak czytamy w załączniku do projektu uchwały, wszystkie uwagi zostały przez wójta gminy odrzucone – cyt. „Proponowane w projekcie zmiany planu zagospodarowania odległości elektrowni wiatrakowych są wystarczające, na co wskazują analizy przeprowadzone w ramach procedury planistycznej”.
Dodatkowym zabezpieczeniem zmniejszającym uciążliwość inwestycji ma być pas zieleni wokół elektrowni wiatrakowej oraz planowana obwodnica drogowa Pępic. Podobna inwestycja, ale obejmująca swoim zasięgiem znacznie większy obszar, ma jednocześnie powstać na terenie gminy Olszanka. Obydwa przedsięwzięcia są traktowane przez inwestora jako jedna inwestycja.
W chwili publikowania artykułu nie byliśmy w stanie skontaktować się z wójtem gminy Olszanka Jerzym Dróbką.

Lidia Jaguszewska: Jak Pan skomentuje zarzut, że projekt uchwały został „przyniesiony” w teczce przez inwestora?
Andrzej Pulit: Nie, został sporządzony zgodnie z ustawą, a ta mówi, że projekty uchwał przygotowuje wójt i on je wykonuje. Natomiast to, co my robimy w tej chwili, robimy za zgodą Rady. Około rok temu firma EPA wystąpiła z prośbą o zapytanie, czy można budować na tym terenie. Odpowiedzieliśmy, że oczywiście można, ale nie mamy planu. I Rada Gminy podjęła uchwałę o zmianie planu zagospodarowania, konkretnie pod budowę elektrowni wiatrakowej. Tym samym dała pozwolenie projektantowi, że może zaplanować wiatraki na wyznaczonym obszarze. Za zgodą Rady ten plan został wykonany i w tej chwili Rada ma tą zmianę w planie zatwierdzić.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

L.J.: Były dwa spotkania z mieszkańcami gminy i jak wynika z moich informacji, mieszkańcy nie są aż tak bardzo zachwyceni tą inwestycją.
A.P.: Jak były spotkania z projektantami, to było zerowe zainteresowanie mieszkańców. Przyszedł jeden radny. Wiem, że na zabraniu Rady projektanci omawiali przygotowanie decyzji środowiskowej i raportu oddziaływania na środowisko. Zgodnie ze sztuką powinna potem być tzw. debata publiczna i odbyła się ona w gminie Olszanka, bo to gmina Olszanka wydaje decyzję środowiskową. Na debacie również było zerowe zainteresowanie. Potem projektanci zrobili jeszcze jedno zebranie właśnie dla mieszkańców Pępic. Też było zerowe zainteresowanie. Natomiast to, co dotyczy sołectwa Pępice, to jest to zaledwie 5 wiatraków. Reszta leży poza terenami tego sołectwa. Nie było protestów z Łukowic Brzeskich, gdzie ma być 10 wiatraków. Nie było protestów z Bierzowa, tylko właśnie z Pępic.

L.J.: To skąd te pisma do urzędu gminy sprzeciwiające się lokalizacji wiatraków?
A.P.: Pisma sfabrykował nasz radny. Chodził po ludziach zbierając podpisy. No i ludzie podpisali. Wszystkie pisma są tej samej treści.

L.J.: Zarzuty jednak były i zostały odrzucone. Dlaczego?
A.P.: Wójt rozpatrując wnioski, bo te pisma są traktowane jako wnioski, brał pod uwagę ich zasadność. Projektanci pytani o opinię (w każdym przypadku tak się robi), odpowiedzieli, że jakakolwiek ewentualna szkodliwość wiatraków może jedynie być w granicach 360 m od nich. Natomiast same wiatraki będą w odległości: najbliższy – 750m od strefy mieszkalnej, a najdalszy nawet kilka kilometrów. Czyli strefa buforowa między terenem szkodliwego oddziaływania a pierwszymi zabudowaniami to ok. 450 m. Projektanci przyjęli też w planie, że będą to tylko nowoczesne urządzenia. I to wszystko jest w projekcie uchwały, czyli nie mogą to być wiatraki, które by cokolwiek emitowały.

L.J.: A ile pieniędzy z tej inwestycji wpłynie do kasy gminy?
A.P.: Gmina nic nie będzie miała, dopóki nie będzie inwestycji. Natomiast jak będzie, to gmina zyska poprzez to, że inwestor musi sobie zrobić drogi dojazdowe i na to musi mieć naszą zgodę. Krótko mówiąc, my im możemy narzucić warunki, aby to na przykład była droga asfaltowa. Na pewno te drogi będą miały znaczenie dla naszych rolników. Druga rzecz, to oczywiście podatki. Z tego co wiadomo na dzisiaj, to od jednego wiatraka będzie 40 tys. zł rocznie. Gdyby u nas, tak jak zakładano, było 15 wiatraków, to jest to ok. 600 tys. zł. podatku. Tyle to my zbieramy od rolników i „mieszkaniówki”, więc to nie jest mało.
L.J.: Ale wyłączacie z inwestycji i zabudowy spory teren.

A.P.: Ten teren nie ma nic wspólnego z istniejącą czy planowaną zabudową. Są nawet badania mówiące o tym, że jest to atrakcyjna budowla, wręcz przyciąga innych inwestorów.
L.J.: Czy gdybyście nie zgodzili się, żeby wiatraki powstały u was, to inwestor wycofa się również z Olszanki? Czy to nie był warunek inwestycji w tamtej gminie?

A.P.: Nie znam takiego warunku.
L.J.: Mieszkańcy dowiedzieli się pokątnie od radnych z Olszanki.

A.P.: Kwestia tego, kto się dowiedział, bo firma przyszła w tym samym czasie i do nas i do Olszanki.
L.J.: Uważa Pan, że radni przegłosują ten projekt?

A.P.: To już zależy od radnych, ale musimy się liczyć z tym, że inwestor dostając naszą zgodę na planowanie inwestycji na tym terenie poniósł już koszty, o których zwroty może się domagać w razie braku zatwierdzenia tego projektu.
L.J.: Dziękuje za rozmowę.
 


Nie jestem przeciwny,
ale róbmy to „z głową”

Lidia Jaguszewska: Czy Pana zdaniem, te zmiany są potrzebne mieszkańcom gminy Skarbimierz?
Dariusz Nawrocki: Po ostatnim spotkaniu z przedstawicielami inwestora i zapoznaniu się z projektem uchwały, rozwiały się moje wszystkie wątpliwości i z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że nie. Moim zdaniem, zmiany te stworzą nam więcej problemów, niż przyniosą pożytku. Wyznaczony obszar oddziaływania elektrowni wiatrowych praktycznie przylega do sołectwa Pępice. Biorąc pod uwagę sąsiedztwo poligonu saperskiego i strefy inwestycyjnej, całkowicie uniemożliwi to dalszą rozbudowę wsi. Trzeba zaznaczyć, wioski, która bardzo prężnie się rozwija. W ostatnich latach liczba budynków zwiększyła się tam o ponad 10%. Jest też duże zainteresowanie nowymi terenami pod zabudowę, a my z premedytacją mamy zamknąć jej dalszą drogę rozwoju?

L.J.: Ale, jak Pan powiedział, przedstawiciele inwestora twierdzą, że przy tego typu inwestycjach ziemia pod zabudowę mieszkalną zyskuje na atrakcyjności, co za tym idzie też na wartości.
D.N.: Nie trafiają do mnie takie argumenty i delikatnie mówiąc, uważam je za bardzo naiwne. Wątpię, by znalazł się ktoś, kto będzie chciał budować dom w strefie oddziaływania elektrowni wiatrowych.
Mamy tu jeszcze jeden, chyba najważniejszy problem – zmusimy mieszkańców Pępic do życia w sąsiedztwie tej inwestycji. A jak pokazują badania przeprowadzane na całym świecie przez niezależnych naukowców działających pod patronatem WHO, oddziaływanie elektrowni wiatrowych nie jest obojętne dla zdrowia człowieka. Praktycznie już w całej w Europie zachodniej nie wydaje się zezwoleń na budowanie dużych elektrowni wiatrowych tak blisko terenów mieszkalnych jak u nas. Zauważono, że ma to negatywny wpływ na ludzkie zdrowie. A my, już tradycyjnie, zamiast uczyć się na błędach innych, musimy je popełniać, by później być mądrzejszymi.

L.J.: Jednak nowe inwestycje, to podatki spływające do kasy gminy, czy warto zrezygnować z takiej szansy?
D.N.: Posłużę się porównaniem, by odpowiedzieć na to pytanie. Obszar, na których mają oddziaływać elektrownie wiatrowe, to 679 ha, co stanowi ponad dziesięciokrotnie większy teren niż ten objęty oddziałaniem Cadbury, ale przyniesie on ponad dziesięciokrotnie niższe dochody do kasy gminy niż Cadbury. Farmy wiatrowe nie tworzą praktycznie żadnych nowych miejsc pracy, gdy Cadbury planuje zatrudnienie ponad 1000 osób. Inwestycja ta budzi protesty społeczeństwa, a Cadbury została przyjęta z całkowitą aprobatą. Wyraźnie widać, że możemy jedynie stracić, angażując tak wielkie obszary pod tak mało atrakcyjną inwestycję.
L.J.: Czy nie przemawia do Pana aspekt dotyczący ochrony środowiska ?
DN. Owszem, tzw. zielona energia. Tylko każdy, kto choć trochę interesował się sprawami pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych, orientuje się, że elektrownie wiatrowe są najgorszą metodą jej pozyskiwania. A jest to skutkiem między innymi, niestabilności produkcji prądu, co dezorganizuje cały system energetyczny. Oddziaływanie elektrowni wiatrowych może też niekorzystnie wpływać na człowieka, a potwierdzają to wieloletnie badania. Są lepsze metody pozyskiwania zielonej energii, które przynoszą korzyści środowisku i okolicznej ludności. Zresztą, takie samo zdanie wyraził na zebraniu wiejskim w Pępicach nasz rodzimy ekspert od odnawialnych źródeł energii, pan Pulit.

L.J.: Reasumując, czy Pana zdaniem radni gminy Skarbimierz przegłosują wspomnianą uchwałę?
D.N.: Mam nadzieję, że uchwała nie zostanie przyjęta. Jeżeli tylko radni posłużą się zdrowym rozsądkiem, a nie wytycznymi, przeanalizują przeprowadzone prezentacje i dyskusje, wczytają się w treść projektu uchwały, będą musieli zauważyć, że ta inwestycja stworzy nam jedynie kolejne problemy, których już i tak przez nieodpowiedzialne decyzje mamy sporo. Rada musi zdecydować, co jest ważniejsze, mieszkańcy czy niepewne, jak by nie patrzeć z perspektywy naszej gminy, parę złotych podatku.

L.J.: Rozumiem, że analizował Pan projekt uchwały, czy ma Pan wobec niego konkretne zarzuty?
D.N.: Czytając projekt doszedłem do wniosku, że inwestor nie ma pojęcia, jak to wszystko będzie faktycznie wyglądało i działało. Dla wyjaśnienia dodam, że projekt uchwały przygotował sam inwestor. Przedkładając nam projekt uchwały nie wie np., jakiej mocy turbiny będą zainstalowane, podając jedynie przedział od 1,5 do 3 MW. Wcześniej inwestor wyjaśniał natomiast, że od mocy turbiny zależy wysokość konstrukcji, ilość wytwarzanego hałasu, zasięg oddziaływania, oddziaływanie infradźwięków, itd. Co więcej, inwestor nie jest w stanie wskazać, w których konkretnie miejscach będą montowane te elektrownie pomimo, że wcześniej informował, że usytuowanie ma bardzo duże znaczenie przy określeniu późniejszego ich oddziaływania.
W projekcie inwestor podaje, że elektrownie wiatrowe będą osadzone na  terenach 04EW/R, 05EW/R, 06/EW/R, 07EW/R, ale nie podaje ich powierzchni, ani ich umiejscowienia w wersji opisowej uchwały.
A biorąc pod uwagę fakt, że, zgodnie z twierdzeniem pana Pulita dotyczącym sprawy dróg w Żłobiźnie, wersja opisowa może się różnić o wersji rysunkowej, będzie niemożliwe późniejsze zweryfikowanie, czy rzeczywiście strefy, na które wyrażamy zgodę, zostaną ulokowane w miejscach obecnie wskazanych w wersji rysunkowej.
Inwestor nie jest też w stanie podać producentów montowanych turbin, co zważywszy na różne technologie stosowane przy ich produkcji ma bardzo istotne znaczenie przy określeniu skutków ich oddziaływania.
W projekcie uchwały nie ma też odpowiedzi na pytanie, które padło na zebraniu Rady, dotyczące możliwości montażu używanych turbin. Wydaje mi się, że w przypadku, gdy wymaga się od nas podjęcia tak ważnej decyzji, której skutki będziemy odczuwać przez dziesięciolecia, takie sprawy powinny być dokładnie określone, a nie pozostawać w sferze przypuszczeń.

L.J.: Czy te szczegóły nie zostały wyjaśnione podczas spotkań inwestora z mieszkańcami?
D.N.: Praktycznie nic nie zostało wyjaśnione. Zaskoczył mnie natomiast bardzo brak przygotowania przedstawicieli inwestora prezentowany podczas tych spotkań. Brak wiedzy starali się nadrobić prymitywnymi sztuczkami, co w niektórych przypadkach obrażało słuchających tych wywodów. Na przykład, przedstawiono nam wyniki przeprowadzonych badań, potwierdzających, że elektrownie wiatrowe nie wytwarzają słyszalnych infradźwięków. Co jest oczywiście prawdą, lecz nie trzeba do tego przeprowadzać żadnych badań, bo z definicji wynika, że infradźwiękami nazywamy dźwięki niesłyszalne dla ucha ludzkiego, lecz odczuwalne przez jego organizm i bardzo szkodliwe. Przedstawiciel inwestora nie potrafił też odpowiedzieć na zadane mu przeze mnie pytanie dotyczące emisji dźwięków typu C, czyli infradźwięków. Co ciekawe, nie miał pojęcia, o co mi w ogóle chodzi.
Innym razem poinformowano nas, że przed wiatrakami zostanie posadzony las, by je zasłonić. Tylko szanowny prelegent nie zauważył, że drzewo musi rosnąć co najmniej tyle, ile będą stały wiatraki, by osiągnąć góra 30m, a wiatraki mają mieć metrów 200. Jak chce je osłonić, nie powiedział.
Patrząc na to wszystko myślę, że można mieć uzasadnione obiekcje co do zasadności budowy ferm wiatrowych na terenie naszej gminy
Prawdę mówiąc, można było się spodziewać, że inwestor przygotowując uchwałę bardziej będzie dbał o swoje interesy, niż o nasze, i że pozostawi sobie tzw. furtki. Dziwi mnie natomiast to, że taki projekt uchwały przeszedł bez żadnych zastrzeżeń ze strony organów kontrolujących naszej gminy.

L.J.: Ściśle łączy Pan inwestycję na terenie gminy Skarbimierz z tą na terenie gminy Olszanka.
D.N.: Wiele faktów wskazuje na to, że nasze tereny zostały przekazane pod planowaną inwestycje, jako – nazwijmy to – dowód przyjaźni władz obu gmin. Nie jest żadną tajemnicą, że gminie Olszanka bardzo zależy na tej inwestycji, tam też ma stanąć większość elektrowni wiatrowych. Z napływających informacji wynika, że nasza zgoda ma decydujący wpływ na wszczęcie całej inwestycji. Nie są też żadną tajemnicą powiązania i stosunki władz naszej gminy z władzami gminy Olszanka.
Interesujące jest również to, że już na przełomie roku 2007/2008 docierały do nas informacje z gminy Olszanka, jakoby radni Skarbimierza wyrazili zgodę na budowę ferm wiatrowych na naszym terenie. Gdzie dopiero kilka miesięcy później oficjalnie poinformowano nas o wszczęciu postępowania przygotowawczego w naszej gminie.
A patrząc na negatywny stosunek naszego wójta do elektrowni wiatrowych, mierne korzyści finansowe naszej gminy z budowy ferm wiatrowych, ignorowanie przez wójta protestów mieszkańców, z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że decyzje już zapadły, należy je tylko zatwierdzić.

L.J.: Sądząc po tym, co Pan mówi, można powiedzieć, że jest Pan przeciwny wiatrakom?
D.N.: Wiem, że przypięto mi taką łatkę. Nie, nie jestem przeciwny wiatrakom. Ale uważam, że podejmując tak ważne decyzje należy dokładnie rozważyć wszystkie za i przeciw. Nie ulegać modom i uczyć się najlepiej na czyichś błędach. Wiatraki jak najbardziej tak, ale w miejscach i w sposób nie stwarzający aż tylu problemów.

L.J.: Dziękuję za rozmowę.
 


Opinia eksperta
Marek Staszczyk: Energetyka wiatrowa jest w warunkach Polski i Europy pomyłką. Jej negatywne oddziaływanie na zwierzęta aktywnie latające (ptaki, nietoperze) zostało już udowodnione. Natomiast nadal cicho jest w krajowych mediach o ogromnym zagrożeniu, jakim są infradźwięki (częstotliwości między 2 a 20 Hz). Ze względu na ich kancerogenny wpływ na ludzi, w USA można obecnie lokować elektrownie wiatrowe co najmniej 12 km od stale zamieszkanych siedzib ludzkich. Tymczasem w Polsce do niedawna obowiązywała odległość 500 m … Aktualnie elektrownie wiatrowe likwidowane są w Europie Zachodniej, ale rozmontowane, przewożone są do krajów położonych na wschód (m. in. do Polski) i ponownie montowane. Wygląda na to, że ludzie i przyroda poza Zachodem są odporniejsi na negatywny wpływ elektrowni wiatrowych, a to przecież nie jest prawdą. Najbardziej perspektywicznymi i racjonalnymi sposobami wykorzystania energii odnawialnej jest geotermia i energetyka solarna (energia Słońca).  Infradźwięki powoduję w początkowej fazie oddziaływania dekoncentrację, złe samopoczucie, mdłości, zwiększoną nerwowość, itd. Przy dłuższym pozostawaniu pod wpływem infradźwięków dochodzi do chorób związanych z funkcjonowaniem układu nerwowego u ludzi, a w części przypadków do śmieci.

Marek Stajszczyk – instruktor ds. edukacji ekologicznej BCK, stały współpracownik Polskiej Akademii Nauk oraz Uniwersytetu Wrocławskiego, autor ponad 40 publikacji naukowych i kilkuset (od 1991 r.) artykułów prasowych z dziedziny ochrony przyrody i ochrony środowiska.


Komentarz
Wójt Andrzej Pulit wciąż zaskakuje. Jakiś czas temu chciał uszczęśliwić mieszkańców gminy biogazownią. Wycofał się po protestach. Teraz uszczęśliwia wiatrakami. Przy okazji wójt „ściemnia”. Jak inaczej bowiem traktować jego słowa, że jeśli Rada Gminy Skarbimierz podjęła uchwałę o zmianie planu zagospodarowania, to teraz „ma tę zmianę w planie zatwierdzić”. A może wójt uważa, że radni dadzą się na takie „bajeczki” nabrać i ze strachu przegłosują zmiany. To tak, jakby pójść do salonu samochodowego, obejrzeć samochód i powiedzieć sprzedawcy, że zamierza się go zakupić. Czy już wtedy dealer samochodowy może rościć sobie prawo do zwrotu jakichkolwiek kosztów? Chyba, że wójt Pulit podpisał już jakieś zobowiązania i „zapomniał” powiedzieć radnym. Słowa zaś wójta, że to „atrakcyjna budowla”, są po prostu śmieszne. A może wójt zamierza z Lipek przeprowadzić się pod wiatraki…

Reklama