ZMOWA?ZDRADA?ZAMACH?

0
Reklama

Wydaje się, że najbardziej dramatycznym materiałem dotyczącym rozbicia się Tu-154M jest amatorski film nakręcony tuż po katastrofie. Słaba jakoś obrazu – nagranego telefonem komórkowym -pozwala dostrzec kilka osób chodzących wokół zgliszczy. Rejestrator dźwięków wychwycił huk przypominający wystrzały (nie ma pewności, czy były to strzały z broni, czy spowodowane wysoką temperaturą wybuchy amunicji w uzbrojeniu pracowników BOR-u). Według internautów na filmie słychać m.in. następujące słowa: (…) 00:47s UCHADZI TUDA 00:50s UBIJAJ TUDA 00:51s BOŻE MÓJ, BOŻE – zawołanie 00:53s STRELAJ 00: 54s CO JEST? – głos starszego mężczyzny 00:55s słychać przeładowanie broni 00:57s strzał. (…)
Materiał wzięła pod uwagę Wojskowa Prokuratura Okręgowa z Warszawy badająca sprawę. 27 kwietnia Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego sporządziła dla prokuratury analizę filmu, z której wynika, że „W trakcie badań nie znaleziono dowodów na dokonywanie ingerencji w ciągłość zapisów (…)”. Obraz filmowy sugeruje, że osoby, które przeżyły katastrofę były dobijane strzałem z broni palnej. Należy w tym momencie wziąć pod uwagę informację, jaką na początku posiadali dziennikarze, informując, że trzy osoby przeżyły katastrofę. Czy były to osoby, które potem zastrzelono, pozbywając się świadków? Na to pytanie również nie znamy odpowiedzi. Przeciwnicy autentyczności filmu lub jego interpretacji wskazującej na dobijanie pasażerów argumentują, że profesjonalne służby bezpieczeństwa, jak Federalna Służba Bezpieczeństwa (dawna KGB), które mogłyby organizować zamach, nie dopuściłyby do tak amatorskiej likwidacji pasażerów. Tymczasem warto wziąć pod uwagę pewną hipotezę. Mobilne przenośne radiolatarnie ze Smoleńska można było zainstalować w miejscu fałszującym umiejscowienie pasa do lądowania tak, aby po wyłączeniu stacjonarnego oświetlenia nowy-wirtualny pas był przesunięty np. 70 metrów w lewo i około 1000 metrów „do przodu”. Złe ustawienie mobilnych radiolatarni mogło być spowodowane nie celowym zamiarem, ale błędem strony rosyjskiej, jednak trudno podejrzewać, że ktoś do takiego błędu dzisiaj się przyzna. W każdym razie, według niektórych publicystów, umiejętności polskiego pilota mogły być tak duże, że – próbując poderwać tupolewa raz jeszcze w górę – rozbił się w innym miejscu niż przewidywali zamachowcy. To tłumaczyć ma pospiesznie wykonywane strzały. Być może to przesadzona hipoteza, jednak czy ktoś bierze ją pod uwagę, aby przynajmniej ją zweryfikować? Dziennikarzom udało się jedynie udowodnić, że lampy i żarówki w stacjonarnym oświetleniu lotniska w Smoleńsku były wymieniane dopiero 8 godzin po tragedii przez rosyjskich wojskowych i milicjantów. Akcję „modernizacji” oświetlenia lotniska sfotografował białoruski dziennikarz Siergiej Serebro i opublikował na swoim blogu.
Fragment obszernego artykułu Roberta Wita Wyrostkiewicza, który został zamieszczony w tygodniku Nasza Polska z dnia 4.05.2010 r.
Rosyjscy internauci: Tu-154M spadł na terenie Kia-centrum „obok czołgu. Fragment dyskusji na smoleńskim forum internetowym 10.04. br.
10.04.2010,
10:25 czasu moskiewskiego (8:25 czasu polskiego)
Bars: coś się zdarzyło z polskim samolotem na naszym lotnisku … stoi bez kół, wszyscy strażacy z miasta są tam (informacja nie potwierdzona ale zbliżona do oficjalnej).
10:27 (8:27 czasu polskiego)
Szybujący: tylko powiadomiono, że spadł polski samolot w Smoleńsku. (Nasz Dziennik 29.04.2010 r.)
(…) Ponad 10 innych szokujących wpisów z okresu kiedy ponoć samolot był jeszcze w powietrzu. Dlaczego kręcono i skrywano godzinę katastrofy? Co działo się na lotnisku przez około pół godziny? To nie może pozostać „czarną dziurą”! Czy system satelitarny i inne źródła zdemaskują nowe kłamstwa katyńskie?
ODMAWIAMY PRAWA DO MILCZENIA
„Żądamy pełnego zaangażowania Rady Ministrów z panem premierem na czele w kwestii doprowadzenia wszelkimi dostępnymi metodami zgodnymi z prawem międzynarodowym do ujawnienia okoliczności tragedii smoleńskiej”-stwierdzają członkowi Komitetu Katyńskiego w liście otwartym, który trafił do kancelarii premiera. Po siedemnastu dniach od dat katastrofy, gorzki, długi i stanowczy list kończy się słowami: Panie premierze, przywołuje pan często swoje przywiązanie do ideałów, które połączyły Polaków w pamiętnym Sierpniu 1980 roku. Czas zdać egzamin z solidarności i uczciwości wobec Narodu. Teraz albo nigdy!
Warszawa 27.04.2010 r. Komitet Katyński (Nasz Dziennik 29.04.2010 r.)

Żałobne orędzie marszałka gotowe przed katastrofą?

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Co mamy sądzić coraz liczniejszych głosach pojawiających się w niektrych mediach, a mówiących o zaskakującej informacji zawieszonej na stronach TVPinfo. Orędzie było z datą 10 kwietnia 2010 r. dwie godziny przed katastrofą rządowego samolotu na pokładzie którego był prezydent RP i osoby towarzyszące

Zbigniew Oliwa

Reklama