Drobna różnica

0
barcickim.jpg
Reklama

Po kilku mniej lub bardziej publicznych debatach pretendentów do pałacu namiestnikowskiego wydaje się, że między ich wizjami sprawowania urzędu większej różnicy nie ma. Kandydat PO wypiera się głoszonych przez swoje ugrupowanie do niedawna pomysłów na komercjalizację i prywatyzację szpitali, jako p.o. prezydenta stara się robić wrażenie ponadpartyjnego eksperta, który w ważnych sprawach zwołuje radę gabinetową, liczy się z opinią opozycji, powołuje nawet jej przedstawicieli na ważne w państwie stanowiska. Prezes PiS złagodniał, odrzucił koncepcję budowy IV RP, a nawet apeluje o to, by zapomnieć o tym projekcie. Te niby nowe twarze liderów prezydenckiego wyścigu nie są czymś szczególnym. To produkt pracy spindoktorów, PR-owców i różnej maści medialnych szarlatanów, którzy zajmują się produkcją oryginalnych i przyciągających uwagę opakowań dla mocno nieświeżych produktów.

Zaplecze i rzesze zwolenników tych produktów żadnym kosmetycznym zabiegom się nie poddają. Za uśmiechniętymi budującymi zgodę dla najważniejszej Polski stoją ludzie, którzy żadnej zgody nie chcą, a o Polsce myślą podobnie jak niegdyś kolega klubowy wielu dzisiejszych posłów POPiSu wicepremier Goryszewski – „nieważne czy Polska będzie biedna, czy bogata, ważne żeby była katolicka”. Hołdowanie temu hasłu mimowolnie potwierdził zarówno Komorowski, jak i Kaczyński podczas niedzielnej debaty wypowiadając się w sprawie in vitro. Komorowski uznał, że trzeba wypracować w tej sprawie „dobry kompromis” na wzór ustawy antyaborcyjnej, a Kaczyński stwierdził, że trzeba się skupić na innych metodach. Możemy mieć pewność, że obaj podejmując decyzję w kontrowersyjnych i istotnych społecznie sprawach kierować się będą wskazówkami z kurii.
    Na ich tle zupełnie innym – autentycznym i zdecydowanym jest kandydat lewicy. Grzegorz Napieralski w niedzielę wyraźnie zaakcentował swoją niezależność od wszelkich grup nacisku, które skutecznie wpływają na reprezentantów prawicy na wszystkich szczeblach władzy. Prezentował poglądy wszystkim dobrze znane i wpisane w program lewicy. Nie musiał zmieniać zdania w żadnej kwestii tylko po to, by się komuś przypodobać. Apel  Napieralskiego do zwolenników PO i Komorowskiego o poparcie w wyborach kandydata lewicowego jest nie tylko „zemstą” za podobny manewr Tuska z 2007r. Ten sprzed trzech lat był tylko zagrywką wyborczą, która przyniosła platformie głosy zdegustowanych sposobem sprawowania władzy przez budowniczych IV RP.  Ale PO nie zrobiła zbyt wiele żeby ludzi odpowiedzialnych za wykorzystywanie państwowych służb do walki politycznej rozliczyć – CBA nadal istnieje, a Kamiński utrzymał swoje stanowisko dopóki nie wykrył afery hazardowej. IPN, mimo kosmetycznych zmian, nadal tropi ludzi i zajmuje się uprawianiem polityki historycznej.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

 

Komisja Majątkowa dopiero dziś jest rozliczana ze swoich złodziejskich praktyk i to na wniosek posłów i samorządowców lewicy. 8 czerwca ukazał się szczątkowy raport z jej działania. W ciągu 19 lat jej funkcjonowania Kościołowi „zwrócono” mienie wraz z odszkodowaniami i rekompensatami ogólnej wartości 24,2 mld zł. Dla porównania –  w tym samym okresie wszystkie wydatki budżetu centralnego na kulturę to 26,7 mld. Kiedy lewicowy prezydent Krakowa Jacek Majchrowski stracił cierpliwość z powodu braku możliwości odwołania od decyzji Komisji Majątkowej nakazującej miastu oddanie kolejnych nieruchomości i postanowił skierować wniosek o zbadanie legalności działań komisji do Trybunału Konstytucyjnego został zaatakowany przez połączone siły krakowskich radnych z PO i PiS oraz hierarchów kościelnych.
    Gwarantem nowoczesnej, niezawiłej i europejskiej w każdym calu Polski jest lewica i jej kandydat na prezydenta. Razem możemy zmienić Polskę na taką, która będzie tolerancyjna i otwarta. Będzie dbać o interesy wszystkich obywateli bez względu na poglądy, sympatie, orientacje i wyznanie.

Reklama