„Znaczek partyjny” nie zawsze wygrywa

0
MS_www.jpg
Reklama

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Panie Mariuszu, jest Pan znany w naszym mieście z szerokiej działalności społecznej, politycznej, a także sportowej. Czy nadal te obszary działalności są w kręgu Pana zainteresowania?

Mariusz Soliński: Nadal staram się aktywnie włączać w nasze lokalne życie społeczno-polityczne, natomiast działaczem sportowym zostałem po prostu dlatego, że sport to moja pasja. Piłka nożna jest tą dyscypliną, której obecnie poświęcam najwięcej uwagi, ponieważ jestem Prezesem Klubu Sportowego BTP „Stal” Brzeg. Niewątpliwie futbol w naszym kraju jest sportem Nr 1, a także wywołuje najwięcej emocji, tym bardziej, że Polska niedługo, bo w 2012 roku, będzie gospodarzem Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej.

Temat nowopowstającego Centrum Rekreacyjnego wśród niektórych radnych wzbudza kontrowersje. Jakie jest Pana zdanie na temat podjętej decyzji o przebudowie naszego stadionu miejskiego?

Mariusz Soliński: Na ten temat nasze lokalne media już od dłuższego czasu prezentowały stanowiska zwolenników, jak i przeciwników tej inwestycji. Mnie z racji pełnienia funkcji Prezesa „Stali” Brzeg bardzo trudno obiektywnie wypowiedzieć się na ten temat. Jest to duża inwestycja, która na wiele lat zapewni młodzieży naszego powiatu możliwość realizowania swoich marzeń sportowych. Uważam, że burmistrz Wojciech Huczyński oraz większość radnych rady miejskiej wykazali się dużą odwagą i perspektywicznym myśleniem, ponieważ trudno było nie skorzystać z ogromnych pieniędzy zewnętrznych, mimo że nasze miasto również musiało wyłożyć sporo środków własnych. Nasze miasto nigdy nie byłoby stać, aby samodzielnie przeprowadzić tak dużą inwestycję, a inwestowanie środków pieniężnych w obiekty sportowe moim zdaniem z czasem zawsze się zwraca. Uważam, że dzieci i młodzież w dzisiejszych czasach szczególnie są narażone na niebezpieczeństwa związane z wszelkiego rodzaju nałogami i używkami. Dlatego też tylko atrakcyjna baza sportowa, wraz z wykwalifikowaną kadrą trenerów i osób pełniących różne funkcje są w stanie zaoferować im inny − sportowy styl życia. W późniejszym czasie przełoży się to na zdrowe i aktywne społeczeństwo.

Obecnie pełni Pan funkcje V-ce Przewodniczącego Stowarzyszenia Samorządowe Porozumienie Prawicy w Brzegu. Dlaczego stowarzyszenie, a nie partia polityczna?

Mariusz Soliński: Muszę przyznać Panu, że wbrew pozorom jest to dla mnie trudne pytanie, gdyż swego czasu bardzo aktywnie działałem w partii politycznej. Działalność w partii posiadającej ogólnokrajowe struktury może przynosić różnego rodzaju przydatne doświadczenia wykraczające poza poziom działalności samorządowej, ale równolegle niesie za sobą wiele ograniczeń, np. bezpośredni wpływ na decyzje i poziom prowadzenia polityki przez władze centralne. Po prostu poziom działalności i dysputy, jaką prezentują poszczególne ugrupowania polityczne w obecnym czasie, jest tak żenujący, że nie mam ochoty w swoim środowisku tłumaczyć się z działania „swoich liderów” partyjnych, szczególnie że interesuje mnie tylko działalność samorządowa.

Czy stowarzyszenia w wyborach samorządowych mogą być alternatywą dla partii politycznych?

Mariusz Soliński: Jestem przekonany, że stowarzyszenia mogą być atrakcyjną propozycją w wyborach samorządowych, szczególnie na poziomie gmin i powiatu. Jednocześnie stowarzyszenia mogą również aktywnie wspierać i popierać kandydatów startujących w wyborach do władz wojewódzkich, mimo że jest to już bardziej domena partii politycznych. Oprócz tego kandydaci startujący z list lokalnych stowarzyszeń nie są „uzależnieni od znaczka partyjnego”.

Co ma Pan na myśli mówiąc: uzależnieni od znaczka partyjnego?

Mariusz Soliński: Analizując wyniki ostatnich wyborów samorządowych, np. do Rady Miasta Brzeg, można zauważyć pewną prawidłowość, że kandydaci startujący z list znaczących partii politycznych otrzymali mandaty z pierwszych miejsc. Jeżeli do Rady dostała się inna osoba niż z 1-go miejsca na liście, to albo lista otrzymała więcej niż 1 mandat, albo wybrany kandydat znacząco przewyższał swoim dorobkiem kandydata z 1-go miejsca. W grę wchodzi również sposób prowadzenia kampanii wyborczej przez samych kandydatów. Inaczej miała się sytuacja w stowarzyszeniach. Tutaj kandydaci wybrani do Rady dostawali się z różnych miejsc list, z których startowali.

Czy to znaczy, że „znaczek partyjny” lepiej przyciąga wyborców w wyborach samorządowych?

Mariusz Soliński: Niekoniecznie lepiej i wszystkich wyborców wcześniej głosujących na partie polityczne np. w wyborach do parlamentu. Po prostu pewna część wyborców danej partii, nie znając żadnego z kandydatów z list do wyborów samorządowych, oddaje swój głos na pierwszego z listy. W żargonie naszego środowiska (stowarzyszenia) nazywamy to zjawisko „bonusem za znaczek partyjny”. Wystarczy kilka procent wyborców kierujących się tą zasadą, że nieważne na kogo się głosuje, byle na „moją partię”, a kandydat z pierwszego miejsca danej listy wyborczej może oprócz zebranych przez siebie głosów dostać dodatkową ilość – właśnie za znaczek. Daje to liderowi listy wystarczającą przewagę nad pozostałymi kandydatami z tego samego okręgu. Inaczej jest w stowarzyszeniach. Tutaj tylko poparcie wyborców dla kandydata ubiegającego się o mandat decyduje o wygranej lub nie. Czołowe miejsce na liście stowarzyszenia to raczej kwestia wewnętrznego prestiżu.

Jest Pan z wykształcenia politologiem, więc pozwolę sobie pociągnąć temat wyborów i zapytam: jaki Pana zdaniem jest odsetek brzeskich wyborców skłonnych oddać swój głos na partię polityczną, nie zwracając uwagi, na kogo personalnie głosuje?

Mariusz Soliński: Bez szczegółowych badań opartych na odpowiedniej metodologii nie można precyzyjnie i jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Niemniej jednak z obserwacji i wymiany poglądów na ten temat z innymi uczestnikami brzeskiego życia politycznego można przyjąć założenie, że większość wyborców kieruje się wyborem konkretnego kandydata. Jeżeli przyjrzymy się statystykom ostatnich wyborów samorządowych i porównamy frekwencję oddających swój głos do urny do ilości startujących kandydatów, to możemy powiedzieć, że ilość wyborców nie znających żadnego z kandydatów może być niewielka. Dla przykładu podam, że w ostatnich wyborach do Rady Miasta Brzeg startowało 242 kandydatów, a ważnych oddanych głosów było 11.332. Daje to średnio ok. 47 głosów wyborczych na jednego kandydata. Również poziom debaty publicznej prowadzonej przez partie polityczne i niezbyt wysoka frekwencja może mieć negatywny wpływ na poparcie dla „samego znaczka partyjnego”. Dlatego stowarzyszenia i lokalne komitety wyborcze mogą, a nawet powinny być alternatywą w wyborach samorządowych. Mogą one aktywizować nie tylko wyborców, ale również kandydatów, dla których start w partii politycznej byłby z różnych względów nie do przyjęcia.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Reklama