Prowokacje

0
barcickim.jpg
Reklama

Ciężki okres nastał dla prawdziwie polskich patriotów – co rusz jakaś prowokacja.  A to tablica z wyrytymi cyrylicą treściami szkalującymi dobre imię naszych praszczurów, to znowu projekt ustawy o związkach partnerskich, który zakłada większe prawa dla tych, co małżeństw zawierać nie chcą albo nie mogą, bo zgodnie z panującą doktryną im się to nie należy.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

W sprawie tablicy widać było ogólne oburzenie. Prezydencki doradca Nałęcz mówił prawie tym samym tonem, co śmiertelny wróg PO. Jakiś dureń albo prowokator, który tablicę na pomniku pod Strzałkowem przykleił,  nazwał nasz obóz jeniecki dla bolszewików obozem śmierci, w którym brutalnie zamęczono 8 tysięcy krasnoarmiejców.  Ta perfidna insynuacja nie ma żadnych merytorycznych podstaw. Fakt, że niewielu jeńców z tego obozu wyszło żywych nie oznacza jeszcze, że był to obóz śmierci. Prawda, że warunków tam luksusowych nie mieli i marli na tyfus i inne bolszewickie dolegliwości, ale w końcu to oni na nas napadli. Fakt, że w tym czasie wytyczaliśmy sobie swoją wschodnią granicę i wojska Marszałka spod Kijowa wracać musiały nie ma tu żadnego znaczenia. Barbarzyńcy myśleli, że mogą swoje idee przez Polskę na Zachód rozprzestrzeniać niczym misjonarze jedynie słuszną wiarę na Czarnym Lądzie. Zasłużyli sobie na głód i brak opieki medycznej w chrześcijańskim obozie. Trwają intensywne poszukiwania autorów tabliczkowej prowokacji i zbezczeszczenia naszego pomnika. Co prawda nie bardzo jeszcze wiadomo, kto się tej zbrodni dopuścił, ale elity POPiS-u jednym głosem wskazują na rosyjskie służby specjalne. To bardzo prawdopodobne. Możliwe nawet, że osobiście dokonał tego sam Putin, bo on z KGB się wywodzi i źle polskim patriotom życzy. Jedyny pozytywny aspekt tej prowokacji to zjednoczenie PO i PiS w oburzeniu. Oszołomy wszystkich opcji łączą się w obliczu zagrożenia najazdem rosyjskojęzycznych tabliczek.
Połączą się pewnie także w obliczy zamachu na świętość małżeństwa, jakim jest projekt ustawy o związkach partnerskich złożony we wtorek w Sejmie przez SLD. Wstępne opinie czołowych polityków PO brzmią niemal tak samo, jak stanowisko episkopatu. Według nich to nie czas, ani miejsce na takie prowokacje. Zgodnie z wytycznymi Kościoła małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny. Nierozerwalnym w dodatku. Wszelkie próby rozszerzenia niektórych przywilejów przypisanych małżeństwu na związki niespełniające jasnych kościelnych zasad należy uznać za prowokację. Fakt, że sporo cywilizowanych państw europejskich uznaje prawa mniejszości seksualnych do zawierania związków gwarantujących im korzystanie z możliwości wspólnego opodatkowania, dziedziczenia po sobie bez zbędnych formalności i wyższego podatku, możliwości dowiadywania się o stan zdrowia partnera w szpitalach, korzystania ze świadczeń emerytalnych po zmarłym partnerze itd. nie oznacza jeszcze, że i my mamy być tak postępowi.  U nas obowiązuje wciąż zasada, że nie ważne czy Polska będzie bogata czy biedna, cywilizowana lub nie, ważne by była katolicka.
Zadziwiająco zgodnie brzmią w obu powyższych sprawach stanowiska PO i PiS. W obliczu głównego powodu wrogiego przejęcia przez PO lewicowego posła – miał on ponoć dosyć wspólnego głosowania Lewicy z PiS-em – ta zgodność może z jednej strony dziwić, a z drugiej stworzyć nową jakość i nowe polityczne koalicje. Wszystkich członków i sympatyków Platformy oburzonych wspólnym stanowiskiem obu prawicowych i prokościelnych partii zapraszamy do poparcia w jesiennych wyborach kandydatów z list SLD. Oni nigdy nie zagłosują w sprawach światopoglądowych, w kwestiach dotyczących równania praw naszych obywateli z powszechnie obowiązującymi w cywilizowanym świecie normami ramię w ramię z  PiS-em. Nawet jeżeli za cenę rządowych stanowisk i pierwszej lokaty na jakiejś liście zmienią klubowe barwy. Marcin Barcicki

 

 

Reklama