Dziwny jest ten świat…

0
Reklama

W maju jak w raju
Ojej! Jakiż ten maj był bogaty w wydarzenia! Po pierwsze, chwała Bogu, że święto 1.Maja przypadło w niedzielę i nie musiałem go hucznie obchodzić. Zwyczajna niedziela, luz-bluz i po wszystkim. Dzień później, świat obeszła wieść, że znany terrorysta, nijaki Bin Laden, nie żyje.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

W maju jak w raju
Ojej! Jakiż ten maj był bogaty w wydarzenia! Po pierwsze, chwała Bogu, że święto 1.Maja przypadło w niedzielę i nie musiałem go hucznie obchodzić. Zwyczajna niedziela, luz-bluz i po wszystkim. Dzień później, świat obeszła wieść, że znany terrorysta, nijaki Bin Laden, nie żyje. Wielu znanym postaciom życia politycznego oraz kulturalnego nie spodobało się, że egzekucja słynnego terrorysty miała tak skromny charakter. Było puf… i po krzyku. Chociaż, są wśród nas i tacy, którzy najprawdopodobniej wybaczyliby temu mordercy popełnione zbrodnie, a nawet ogłosili go ofiarą amerykańskiego imperializmu. Osobiście znam setki prawdziwych muzułmanów i niekiedy współczuję im, że są tak brutalnie atakowani przez cywilizację zachodnią, której ekspansji nie sposób jest już zatrzymać. Większość wyznawców Allacha żyje sobie spokojnie i nikomu nie wadzi. Problem jednak istnieje i antagonizmy będą się nasilać. W Gazecie Wyborczej, nawet sam Adam Michnik zabrał głos w tej sprawie. Przyrównuje on śmierć Bin Ladena do tragicznego końca Hitlera, Mussoliniego i Caucescu. Ich śmierć była (cytuję za Michnikiem) „niezgodą gatunku ludzkiego na zło”. I tu bym się nie zgodził z wielkim (niegdyś!) opozycjonistą Solidarności. Bo jakaż jest różnica, pomiędzy Caucescu, a Jaruzelskim?! O władcy Rumunii, który już nie żyje – mówi się, że dosięgła go  historyczna sprawiedliwość. A o dyktatorze z Polski – że jest przykładnym zbawcą narodu. Pan redaktor Michnik przyznaje, że ci (cytuję) „którzy byli siewcami śmierci, krzewicielami zła i okrucieństwa – zostali unicestwieni”. Ale nie domaga się (przynajmniej symbolicznie) kary dla „naszego” generała, któremu w pacyfikacji własnego narodu – Caucescu nawet do pięt nie sięgał. Bo przecież nie kto inny, tylko gen. Jaruzelski w 1981 roku wprowadził stan wojenny i na lata pozamykał ludzi w więzieniu. Na szczęście, to już historia i w majowym kalendarzu pojawił się kolejny dzień – rocznica uchwalenia Konstytucji. Nie zapomniałem  wywiesić za oknem, świeżutkiej, biało-czerwonej flagi. W wolny od pracy wtorek udałem się na świąteczny koncert do brzeskiego zamku. W wielkiej, zabytkowej sali, miałem okazję wysłuchać ciekawego wykładu historycznego pana Romualda Nowaka. Były także mowy, życzenia oraz muzyka i operetkowy śpiew sympatycznej pary artystów. Pomimo padającego na zewnątrz śniegu – atmosfera imprezy zdawała się być nadzwyczaj ciepła. Udało mi się uścisnąć dłoń kilku lokalnym oficjelom oraz (za darmo!) zjeść serniczek i napić się kawy. I tym sposobem, świątecznej tradycji stało się za dość.
Jeszcze się kręci
W rocznicę Konstytucji nasz Prezydent, zamiast powiedzieć do narodu coś miłego i krzepiącego, zganił sporą część Polaków za krytykowanie władzy i za… „szarganie symboli”. Przestrzegał przy tym, że zachowanie się pewnych grup ludzi (czytaj: moherów i mohero-podobnych), może przyczynić się do osłabienia siły obronnej Ojczyzny. Jeśli dobrze wiem, to kilkaset lat temu przeciwnicy uchwalenia Konstytucji 3-go Maja, także argumentowali swoją niechęć do demokratycznych przemian w Polsce groźbami, że Ruskie mogą zrobić nam kuku. Historia się powtarza. Natomiast, Prezydenta można pochwalić za to, że robi postępy w komunikowaniu się z mediami i społeczeństwem. Nadal ma pecha z przemówieniami oraz gafami popełnianymi w trakcie wypowiedzi na żywo. Ale z tym jeszcze da się jakoś żyć. Gorzej, że po trzydziestu latach przerwy, rząd RP (ten koalicyjny PO-PSL) znowu rozpoczął walkę z narodem. Do krucjaty przystąpił także sam Pan Premier. I nie chodzi mi o wielką dziurę w budżecie państwa, a co za tym idzie – brak pieniędzy na: służbę zdrowia, na oświatę, na drogi, czy też pękającą w szwach administrację państwową. Kreatywna księgowość ministra finansów oraz jego świty już spowodowała, że z naszych oszczędności w OFE znikło kilkaset miliardów złotych. Zdaniem rządzących, władza wydaje więcej na autostrady, kolej, szpitale, szkoły, żłobki, opiekę społeczną, fundusz pracy, itp. – więcej, niż kiedykolwiek. I prawdą jest, że na modernizację kolei ministerstwo dało (przykładowo) 100 milionów więcej. Ale po jakimś czasie zabrało 300 i dało je na autostrady (o 300 milionów więcej!). Po jakimś czasie, zabrało z autostrad 800 milionów i dało je na służbę zdrowia, aby potem zabrać ponad miliard i wrzucić go w system emerytalny, z którego, zaraz potem, wyparowało prawie 2 miliardy. Podobne przelewanie, z pustego w próżne, dzieje się z pieniędzmi na wojsko, policję, straż pożarną, ochronę środowiska, NFZ, oświatę oraz wiele innych dziedzin. Instytucje, takie jak np. urzędy pracy – mają szumnie przyznane dotacje na programy zmniejszenia bezrobocia, po czym – otrzymują tyle, co kot napłakał. Rząd szaleje. Zielona wyspa zamienia się w czerwoną. Premier Tusk ruszył do walki z pijanymi kierowcami, pedofilami, sprzedawcami dopalaczy, kibolami oraz najuboższymi Polakami (podwyżka Vat i inflacja!). Wielkie stadiony są zamykane na rzecz budowanych Orlików, pijanych kierowców jest coraz więcej, a w ostatni weekend padł rekord śmiertelnych ofiar na polskich drogach. Gospodarka siada, zaś rząd założył skuteczną walkę z narastającą liczbą bezrobotnych. Miejmy więc nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, w której kastrowani będą obywatele, nie z własnej winy… pozostający bez pracy.     

 

Marek Popowski
 

Reklama