Zespół Piast we Francji – Co na to Francuzi?

0
Reklama

Rozpętała się prasowo-internetowa wojenka, gdzie nie przebierano w słowach na temat gospodarzy i organizatorów, odnośnie warunków pobytu młodzieży polskiej z zespołu Piast w partnerskim mieście Bourg en Bresse, we Francji.Do redakcji właśnie wpłynęły dwa pisma, oficjalne stanowiska strony francuskiej, w których zawarte są spostrzeżenia i wyjaśnienia gospodarzy, którzy mieli okazję zapoznać się z opiniami serwowanymi przez niezadowoloną młodzież i instruktorów na brzeskich stronach internetowych.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Rozpętała się prasowo-internetowa wojenka, gdzie nie przebierano w słowach na temat gospodarzy i organizatorów, odnośnie warunków pobytu młodzieży polskiej z zespołu Piast w partnerskim mieście Bourg en Bresse, we Francji.Do redakcji właśnie wpłynęły dwa pisma, oficjalne stanowiska strony francuskiej, w których zawarte są spostrzeżenia i wyjaśnienia gospodarzy, którzy mieli okazję zapoznać się z opiniami serwowanymi przez niezadowoloną młodzież i instruktorów na brzeskich stronach internetowych.

 

STANOWISKO 1 

Bourg en Bresse, 11.08.2007

Szanowni Państwo,

Temat: Pobyt grupy Piast w Bourg-en-Bresse.

Jak już wspomniałem Panu Bednarzowi podczas naszej ostatniej rozmowy telefonicznej, grupa została zakwaterowana w ‘Maison Jean-Marie Vianey  (dawne gimnazjum, od 15 lat służy jako punkt przyjęć i noclegów, goszczący cały rok grupy młodzieży).
Do dyspozycji mieli pokoje 1-4 osobowe. Kabiny prysznicowe i toalety do kolektywnego użytku. W budynku jedno piętro było przeznaczone dla chłopców, drugie dla dziewcząt. Pokoje nie zamykane są na klucze. Podczas nieobecności grupy zamykano drzwi wejściowe budynku.
Każdej nocy jedna osoba z naszej grupy sypiała na piętrze chłopców, aby być na miejscu w razie zaistnienia jakichś problemów.
Posiłki :
2 posiłki zostały spożyte wspólnie w restauracji-stołówce w miejscu zakwaterowania, podobnie jak śniadania.
2 posiłki zostały spożyte podczas wycieczek – dania gotowe, na wynos, tackowe (jak w samolotach) przygotowane przez firmę cateringową z Bourg-en-Bresse.
2 posiłki zostały zaserwowane wszystkim grupom przez miasto Bourg-en-Bresse podczas festiwalu (przygotowane przez tą samą firme). Na jednym z posiłków zaszczycił nas swoją obecnością Pan Konsul.
2 posiłki przygotowaliśmy sami, z których jeden był z grilla (deszcze zmusiły nas do schronienia się w lokalu)). Obecni byli Pan i Pani Gavelle.
1 posiłek tradycyjnej kuchni regionalnej przygotowany przez kucharzy Centrum Szpitalnego z Bourg-en-Bresse w poniedziałkowe południe.
Rozumiem, że niektórym osobom kuchnia francuska mogła nie przypaść do gustu, ale uważam, że jest to również jeden ze sposobów poznawania kraju.

Jeśli chodzi o festiwal, mieliśmy rzeczywiscie kilka problemów z choreografem w piątkowy wieczór, kiedy to nie zgadzał się na sobotnie pokazy tańca na ulicach miasta, co było przewidziane programem wstępnie ustalonym w ramach wymiany mailowej z Panem Bubilkiem, czego dowód z dnia 21 czerwca załączam poniżej:

Dzień dobry Panie Berard,
Odebrałem Pana e-mail. Na wszelki wypadek zabierzemy ze sobą nasz odtwarzacz CD. Nie potrzebujemy mikrofonów. Nie będzie z nami muzyków. Natomiast tańczymy na ulicach i będziemy potrzebować nagłośnienia i dostępu do energii elektrycznej.
Pozdrawiam serdecznie
Adam Bubilek


Wspólnie z panią Jean-Louis, zastępcą burmistrza, próbowaliśmy znaleźć jakieś rozwiązanie, co okazało się dość trudne, biorąc pod uwagę zawziętość i wręcz niegrzeczne zachowanie Pana Ochmańskiego.
W sobotnie popołudnie grupa nie zakończyła przewidzianych animacji.
Natomiast przedstawienia z soboty wieczór i poniedziałkowego popołudnia odbyły się na wysokim poziomie i zostały entuzjastycznie przyjęte przez publiczność.
Szkoda, że młodzież z zespołu nie mogła wziąć udziału w nocnym zwiedzaniu Bourg, organizowanym przez Biuro Informacji Turysycznej, które  przewidziało komentarze w języku angielskim specjalnie dla grupy Polaków. Pan Ochmański zdecydował, że młodzi są zmęczeni i muszą odpocząć! On sam również nie wziął udziału w nocnym zwiedzaniu, preferując spędzenie tego czasu w kawiarniach czy też restauracjach miasta.
Ze swojej strony mogę tylko żałować postawy tego Pana – który niewątpliwie jest bardzo dobrym choerografem, ale nie zrozumiał przesłania spotkania zespołów, które z założenia miało się rozegrać w przyjaznej atmosferze i dać szansę na poznanie kultury i regionu.(Pan Ochmański często izolował się od grupy)

Chciałbym jednocześnie podkreślić, że młodzież z zespołu i Justyna (która robiła, co mogła, aby cały wyjazd się dobrze potoczył) byli bardzo entuzjastycznie nastawieni i pokazali bardzo pozytywny wierunek polskiej młodzieży.
Chciałbym również przekazać moje poparcie dla Adama Bubilka, którego bardzo zmartwił taki obrót zdarzeń. To czarujący człowiek, stateczny, wykształcony i żałuję, że bariera językowa utrudniała nam komunikację. Traktuję go jak przyjaciela i życzyłbym sobie się z nim jeszcze zobaczyć.

Dla naszego zespołu ‘te małe problemy sobotniego pokazu’ to przeszłość. Nie ma potrzeby do tego wracać. Mamy bardzo pozytywne wspomnienia ze spotkania z zespołem Piast i zachowamy ich w pamięci, jako pełnych radości życia młodych uczniów. Przyjęliśmy ich, jak mogliśmy najlepiej, próbując odkryć przed nimi nasz region i kulturę i mamy nadzieję spotkać się na nowo, tym razem na polskiej ziemi i poznać miasto Brzeg i ten kraj, gdzie mamy już teraz przyjaciół.

Jean Bérard
 

 

STANOWISKO 2

Chambery, 7 sierpnia 2007 r.
                                   
Urząd Miasta w Brzegu

Do wiadomości Pana Burmistrza, Wojciecha Huczyńskiego
i Pani Beaty Zatoń.

Szanowni  Państwo,

Jako Brzeżaninowi  z pochodzenia, zależało mi zawsze bardzo na korzystnym dla Brzegu rozwoju współpracy z miastem francuskim, tym bardziej, że przypadek sprawił że jest to miasto z mojego regionu, Bourg en Bresse, staram się  pomóc jak mogę i cieszę się, że to partnerstwo, wbrew temu co ostatnio przeczytałem na łamach którejś brzeskiej gazety, dorobiło się pierwszych konkretnych wydarzeń, zarówno ekonomicznych (stoisko Brzegu na jarmarku świątecznym w 2006 roku, do powtórzenia w 2007 r., oraz zaproszenie brzeskich firm na targi gastronomiczne w 2007 r.), jak również edukacyjnych (początek współpracy WSHE ze szkołą w Bourg) i kulturalnych (powstanie klubu kultury francuskiej w Brzegu, zaproszenie zespołu PIAST do Bourg). I są następne projekty i propozycje.

Jako Polak, który połowę swego życia spędził w Polsce a połowę w krajach francuskojęzycznych i dość dużo podróżował po świecie, mam podstawy do dość obiektywnej oceny różnic i podobieństw kulturalnych między Polską a Francją, oraz tradycji polsko-francuskiej, współpracy w wielu dziedzinach i na różnych szczeblach (brałem osobisty udział w wielu: od rządowej począwszy, poprzez regionalne i na gminach i przedsiębiorstwach kończąc).

Życie i podróże nauczyły mnie pokory i respektu zwyczajów kraju i ludzi, których jestem gościem, mimo iż nie zawsze są one zgodne z moimi i łatwe do zniesienia. Też musiałem się do pewnych rzeczy przyzwyczajać lub je tolerować.

Ostatnia wizyta brzeskiego zespołu PIAST w Bourg była tam dużym wydarzeniem artystycznym, ale jednocześnie wynikły  nieporozumienia mające bardzo negatywny wpływ na opinię o Polsce i o charakterze Polaków ogólnie, nie mówiąc o Brzegu. Niedociągnięcia organizacyjne były pewnie po obu stronach, jak to zwykle bywa, szczególnie przy pierwszej wizycie tego typu, ale zabrakło właśnie u kilku kluczowych osób polskiej delegacji tego szacunku i zrozumienia lokalnych zwyczajów i partnerskiego stosunku do organizatorów.

Po skonsultowaniu opinii wszystkich stron francuskich organizatorów i oficjalnie merostwa Bourg, mogę stwierdzić, że od kiedy mieszkam we Francji po raz pierwszy zdarza mi się spotkać tak wyrazisty przykład braku otwarcia na inne zwyczaje i inną kulturę, braku tolerancji i minimalnej kultury osobistej. Chodzi tu o kierownika artystycznego zespołu, (chodzi chyba o niejakiego Pana Ochmańskiego).
Jest to tym bardziej godne pożałowania, że teoretycznie, oprócz misji artystycznej, Pan ten ma również do spełnienia misję wychowawczą wobec młodzieży.
Wstyd mi za tego Pana wobec francuskich przyjaciół, którzy zupełnie bezinteresownie od lat Polsce, Polakom, a teraz Brzeżanom pomagają, nie szczędząc czasu ani energii, często nawet dokładając do tego z własnej kieszeni. Powiedzieli mi, że „takiej Polski” to oni od 1980 roku jeszcze nie widzieli.

Myślę również, że drugim elementem, który spotęgował nieporozumienia był brak profesjonalnego tłumacza. W organizacyjnych wymianach maili przed przyjazdem taki tłumacz był zapowiadany przez stronę polską i podobno w ostatniej chwili nie mógł jechać. Został więc zastąpiony przez młodą absolwentkę liceum, bez doświadczenia, która robiła podobno co mogła (ale niewiele mogła, co jest zrozumiałe) i niesłusznie jest teraz atakowana w niewybredny sposób na forach internetowych. Brzeżanom brak chyba informacji jak to było z tym tłumaczem…
Strona francuska widząc co się dzieje, zaimprowizowała doraźną pomoc tutejszej Polonii, ale nie było już możliwe zapewnienie tłumacza non stop.
Do tego co czytałem na internecie nie będę więcej wracał, bo czuję tam jakąś nieobiektywną inspirację i dużo emocji, poza tym nie chciałbym przenosić dyskusji na tak niski poziom.

Wracam więc do organizacyjnych faktów, na podstawie oficjalnych opinii organizatorów, mając nadzieję, że pomoże to w usprawnieniu następnych kontaktów.

Cała wizyta była organizowana, z inspiracji Stowarzyszenia Prelude Pologne i niezmordowanej Pani Bernadette GAVELLE, przez Pana BERARD i jego zespół (LES HOSPITALIERS). Było też wsparcie Merostwa ale główny ciężar organizacyjny (i duży finansowy) spoczywał na Panu Berard.

1. Strona artystyczna
Umowa potwierdzona wcześniejszymi mailami przewidywała główny koncert wieczorny poprzedzony
kilkoma występami ulicznymi dla animacji święta i dla zachęcenia publiczności do przyjścia na wieczór.
To jest typowa tutaj organizacja: Wynikły z tym związane pierwsze nieporozumienia, gdyż kierownik artystyczny niepotrzebnie potraktował te występy uliczne zbyt poważnie, pewną rolę być może odegrał też brak dokładnego tłumaczenia.

Występ wieczorny był dużym sukcesem, brawo brzeska młodzieży. Pan Berard i wicemer Pani Jean-Louis bardzo wysoko oceniają  poziom artystyczny zespołu, w czym z pewnością jest dużo zasługi kierownika artystycznego, który niestety oprócz tego nie stanął na wysokości zadania jeśli chodzi o podstawowe elementy kultury, dyplomacji i szacunku wobec francuskich partnerów (ciągłe narzekanie, protesty, wręcz gburowate zachowanie w czasie przyjęć i rozmów….).
Sytuację często musiał ratować Pan Bubiłek. W przeddzień występu sam występ wisiał  wręcz na włosku z powodu zachowania się kierownika artystycznego (wieczorne dyskusje w merostwie odbiły się szerokim echem w mieście mimo prób dyskrecji na zewnątrz dot.  zachowania się kierownika artystycznego) .

2. LOGISTYKA i ZAKWATEROWANIE – prawie całość finansowana ze środków stowarzyszenia Pana BERARDA

Grupa była zakwaterowana w internacie, w którym przez cały rok mieszkają uczniowie  w takich samych warunkach, a w okresie wakacji przyjeżdżają grupy. Dotychczas żadnych skarg nie było. Jest czysto. Budynek jest zamykany z zewnątrz.

Kilka wyjaśnień różnic  „kulturalnych » :
Jesli chodzi o wyżywienie, Francuzi mają naprawdę inne zwyczaje niż Polacy i taka podróż jest świetną okazją żeby je odkryć. Na śniadania rzeczywiście jedzą mało (bułeczka z konfiturami, napój, jakaś kawa, kakao lub rzadziej herbata). Wodę piją często z kranu, szczególnie w tym regionie bo np. u mnie w Chambery i w Bourg jest ona prawie źródlana (nie porównywać z kranówą w Brzegu…) Przy wycieczkach najczęściej praktykuje się posiłki na zimno, te tzw. tacki. No a menu to już lokalne zwyczaje, niektórzy polubią, inni nie, na to nic nie poradzimy.
Dodam, że we Francji mięso wołowe w 90 procentach spożywa się krwiste i niedosmażone.
Herbaty też się prawie nie pija, a już prawie nigdy wieczorem.
(jeśli brak herbaty – na przyszlość radzę po prostu wziąć elektryczny czajnik i kubki).
Firma cateringowa, która obsługiwała grupę, obsługuje też merostwo. Reszta to kwestia budżetu i okoliczności posiłków, ale na pewno nie można mieć zastrzeżeń co do jakości.
Na grillu smaży się mięso, najczęściej wieprzowe…. tak jak w Polsce.
Cóż raz jeszcze powiem, że co kraj to obyczaj i to powinien był zrozumieć kierownik artystyczny, który nie dość, że sam zachowywał się poniżej krytyki (ostentacyjne wyrzucanie do kosza zawartości tacki z posiłkiem) to jeszcze buntował młodzież zamiast jej tłumaczyć.
 « Może ten Pan mieszka w jakimś pałacu w Brzegu ?” – to było pytanie tutejszej Polonii pomagającej w imprezie, której było po prostu wstyd za zachowanie tego Pana.

Wiemy, że Pan Berard zrobił wszystko, co mógł, mając takie środki, jakimi dysponował.
Wiemy również, że zorganizowany był program turystyczny. Że organizatorzy dwoili się i troili, żeby dogodzić grupie, szkoda więc, że była taka negatywna reakcja niektórych osób.
Można nie akceptować pewnych rzeczy, można dyskutować, negocjować, ale są pewne podstawowe zasady kulturalnej rozmowy i zachowania i właśnie tego podstawowego wychowania zabrakło kierownikowi artystycznemu grupy.
Pan Bubiłek zrobił co mógł, żeby załagodzić nieporozumienia, o główni organizatorzy podeszli do tego z klasą zapraszając zespół na 3 koncerty (w Bourg i okolicznych miastach) w okresie przed Swiętami Bożego Narodzenia.
Konsul Generalny RP w Lyonie, obecny na koncercie, do którego dotarły również echa tej niezręcznej sytuacji, także starał się załagodzić sprawę wobec strony francuskiej.
Pan BERARD nie zrezygnował oczywiście z przyjazdu do Polski w lipcu 2008 roku, tak jak to było przewidziane.
Osobiście mam nadzieję, że pewne emocje miną i nie zniechęcą np. Waszych przedsiębiorców do udziału w targach gastronomicznych, młodzieży do udziału w Klubie Kultury Francuskiej, że w grudniu będziemy znów podziwiać brzeską młodzież w Bourg i że partnerska współpraca będzie się rozwijać.
Gdybym miał taką możliwość, osobiście zaapelowałbym do rodziców brzeskiej młodzieży z zespołu, ktorzy są z mojego pokolenia (i być może z niektórymi  spotykałem się na co dzień) o więcej tolerancji  i otwarcia – Francja jest naprawdę krajem Polsce bardzo przyjaznym, warto ten kraj lepiej poznać, a nasi przyjaciele w Bourg en Bresse są prawdziwymi przyjaciółmi. Brzeska młodzież może naprawdę dużo wynieść z takich kontaktów.
Jestem o tym przekonany, i jak zawsze, służę wsparciem w miarę moich skromnych możliwości, radząc również na przyszłość przywiązać więcej wagi do tłumaczeń i różnic między naszymi krajami (nowopowstały Klub na pewno pomoże).
                             

Łączę serdeczne pozdrowienia

Andrzej BEDNARZ

Reklama