Pasje Pana Józefa Wilczęgi

0
Dworzec.jpg
Reklama

Od ponad roku Pan Józef realizuje jeden z najbardziej pracochłonnych projektów. Wykonuje w skali 1:87 makietę grodkowskiego dworca kolejowego wg stanu z ok. 1900 roku.

– „Kiedy miałem kilka lat, wysyłano mnie, dając w rękę postronek abym pasł krowę. Uwielbiałem takie miejsce, gdzie można się było wdrapać na wyższy pagórek i stamtąd widać było linię kolejową na Huciska. Kiedy pociąg jechał pod górę, rytm wydmuchiwanej przez tłoki pary był powolny. Obserwacja trwała dłużej. Kiedy jechał z górki, rytm był znacznie szybszy i pociąg prędzej znikał z pola widzenia.
To wtedy pokochałem kolej , dworce, lokomotywy i marzyłem o tym, dokąd to można dotrzeć, siedząc w wagonie kolejowym.”Tak zaczyna swoją opowieść Pan Józef Wilczęga. Rocznik 1933. Urodzony w Koszarawie.W 1945 roku, jako dwunastolatek, trafił z rodzicami do Grodkowa i od początku urzekło go piękno miasteczka, a zwłaszcza dworca kolejowego.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Dworzec.jpg

Dworzec -wejście głowne
Wcześniej już, w szkole powszechnej, czytelne były przebłyski talentu plastycznego chłopca. Za pomoc w rysunkach, inni pomagali mu w rachunkach. Lubił rysować i przychodziło mu to dziwnie łatwo. Jak wspomina, nawet służba wojskowa (trzyletnia) nie była tak uciążliwa, gdyż talent plastyczny przydał się do organizowania wystroju okolicznościowych akademii. Malował sceny batalistyczne, napisy, orły. Był dekoratorem. Pan Józef imał się zawodowo różnych rzeczy. Najwięcej zdrowia zabrała mu z pewnością lakiernia w GZWM-ie, gdzie w bardzo szkodliwych warunkach trzeba było malować skrzynki pocztowe, taczki, skrzynki śrubowe, gaśnice. Cały czas jednak zupełnie amatorsko, dla siebie, dla rodziny, znajomych malował obrazy. Dzisiaj są w przeróżnych miejscach- sam nawet nie wie, ile tego wyszło spod jego ręki. Sporo w tym tzw. „grodkowianów” – przedstawiających Grodków w różnych okresach, odtwarzany ze starych pocztówek, niezwykle wiernie i plastycznie oddających urokliwe widoki miasta.

PanJozef.jpg

Pan Józef  i model dworca
Sporo było „Papieży”, „Piłsudskich na kasztance” i „obrazów kwiatowych”.
Od ponad roku Pan Józef realizuje jeden z najbardziej pracochłonnych projektów. Wykonuje w skali 1:87 makietę grodkowskiego dworca kolejowego wg stanu z ok. 1900 roku. Przedsięwzięcie ogromne, zważywszy, że Pan Józef jest perfekcjonistą i wszystko odtwarza wręcz z zegarmistrzowską precyzją.
Gmach dworca jest już niemal gotowy w najdrobniejszych szczegółach. W oknach firaneczki, wnętrza wyposażone w meble, postacie ludzkie, żyrandole. Wierność wprost nie do uwierzenia. Dokładnie odtworzone kolory, zewnętrzne sztukaterie, stolarkę okienną.
Dech zapierają dwie wykonane dokładnie do ostatniego szczegółu lokomotywy, stojące na torach. Precyzja odtworzenia polega na tym, że wszystko, co powinno się w lokomotywie poruszać, przesuwać i działać- tutaj też działa, z tą tylko różnicą, że tutaj jest to na prąd.
Wszystko jest w każdym szczególe wykonane własnoręcznie, każda szprycha w kole lokomotywy, każde koło, każda obręcz. Okazuje się, że Pan Józef jest niezrównany, zarówno w rzeźbieniu w drewnie, toczeniu i obrabianiu metalu, jak też i elektrotechnice. Dworzec ma dokładnie odtworzone dwa perony (tyle ich było) , przejścia podziemne, nastawnię. Do kompletu będą też mieszane zestawy składające się z wagonów towarowych, cystern, węglarek- wszystko odtworzone z niezwykłą precyzją.

Nastawnia.jpg

Nastawnia i lokomotywa
Jak ocenia Pan Józef, zaawansowanie prac przekroczyło półmetek. Czasem trochę zdrowie szwankuje, czasem trzeba bardziej przysiąść przy sztaludze, aby zdobyć środki na kontynuowanie prac przy dworcu. Już cieszy się na fakt, kiedy wszystko będzie gotowe- choć, jak powiada, wtedy jest zwykle tak, że rzecz przestaje Go zajmować i szuka wtedy nowego pomysłu, lub też wróci do innych projektów. Pracy jest na kilka lat, aby tylko siły i zdrowie dopisały, to będzie dobrze. W trakcie Pan Józef potrafi doskonale opowiadać o wprowadzonych rozwiązaniach, o technologii wytwarzania wielu miniatur. To kopalnia wiedzy dla tych, którzy chcieliby pójść jego śladami.
-”Wie pan, teraz dzieciaki zupełnie nie mają ani cierpliwości ani chęci do jakiejkolwiek dłubaniny. Kiedyś, że człowiek jako dziecko mógł się bawić, to wspólnie z innymi musiał sobie wymyślić zabawę, wykonać zabawki.
Dzisiaj dzieciakom nawet nie chce się sklejać gotowych modeli z papieru czy sklejki. Najchętniej siedziałyby godzinami przed komputerem grając, oglądając. Nie mają ani serca ani ochoty na takie rzeczy, jakimi ja się zajmuję.”
Pytam, czy ma jakiś pomysł, co później zrobi z gotową makietą dworca i jego otoczenia. –  -”Na razie jeszcze o tym nie myślę, może zainteresuje się tym jakieś muzeum , choć pewnie lepiej byłoby, gdyby zostało to gdzieś tutaj w Grodkowie i przypominało świetność grodkowskiego kolejnictwa.”
Wpraszam się na uroczyste otwarcie „dworca” i życzę Panu Józefowi zdrowia, bo zapału i wytrwałości ma więcej niż kilku nastolatków.    

J. Rzepkowski

Miniatury.jpg

Miniatury składów

Reklama