Dwie twarze

0
4__Kopiowanie_.JPG
Reklama

 

Pierwsza kolejka sezonu 2011/2012 przyniosła derbową potyczkę w lidze okręgowej. Beniaminek z Lipek podejmował w świąteczny poniedziałek spadkowicza z IV. ligi – GKS Grodków.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Spotkanie miało dwa różne oblicza. Pierwsze 30. minut to pokaz beznadziejnej gry gospodarzy w ataku. Brak pomysłu, nie na rozwiązanie akcji, a na samo jej zawiązanie. Lipianie po prostu kopali długie piłki do przodu licząc na łut szczęścia. Z kolei goście, mimo iż przybyli do Lipek w całkowicie zmienionym, odmłodzonym składzie, prezentowali się dużo dojrzalej, a przede wszystkim ciekawiej. Wynikiem dobrej gry były dwie stu procentowe okazje, których grodkowianie nie potrafili jednak wykorzystać, przegrywając pojedynki z bramkarzem miejscowych Kamilem Smugą. W 31. minucie z daleka uderzał Śleziak i do szczęścia zabrakło mu pół metra, bo o tyle przeniósł piłkę nad poprzeczką bramki Burzy.

Nieskuteczność gości nie została jednak skarcona. W 35. minucie prostopadłe podanie od Steca puściło w bój Dawida Harężę. Napastnik GKS-u popisał się szybkością, odstawił obrońców Lipek na kilkumetrowy dystans i ze spokojem podciął piłkę nad wybiegającym z bramki Smugą.

Wynikiem 0:1 zakończyła się pierwsza połowa. W drugiej znów początek należał do gości. Już w 49. minucie wprowadzony w przerwie Szylar wypracował pozycję strzelecką Stecowi, ten uderzył z 16 m i, mimo że Smuga rzucił się do piłki, ta ugrzęzła w siatce. Było 0:2 i wydawało się, że gospodarze są juz na kolanach. Zwłaszcza, że chwilę później, po wybiciu spod własnego pola karnego Doskocza, sam na sam ze Smugą znalazł się Haręża. Bramkarz Burzy kolejny raz musiał ratować swój zespół przed utrata gola.

Wszystko odmieniła jedna akcja.  W 63. minucie Wróż kopnął z rzutu rożnego w pole karne GKS-u, a tam najwyżej w górę wyskoczył Bartosz Woźniak i z bliskiej odległości posłał z czoła piłkę między nogami Jędrychowskiego. Burza odżyła. Poczuła wiatr w żaglach i zaatakowała z większym rozmachem. Nie minęły dwie minuty, a na 30 m piłkę holował Koźlenia. Nie miał komu podać, więc wystrzelił z daleka i ku zdziwieniu publiczności ulokował piłkę pod poprzeczką grodkowskiej bramki.

Trzy minuty później GKS mógł wrócić na prowadzenie, bo po rzucie rożnym piłka spadła na rogu piątki na nogę nieobstawionego Śleziaka. Pomocnik Grodkowa spudłował jednak fatalnie, a miejscowi odetchnęli z ulgą.

Najpotężniejszą bronią Lipek okazały się w tym meczu stałe fragmenty gry. W 78. minucie na 28 m piłkę ustawił Bartosz Woźniak. Jak na obrońcę przystało, posłał bombę obok muru, zza którego zbyt późno wyłonił się Jędrychowski i zrobiło sie 3:2 dla gospodarzy. W 85. minucie kuriozalny błąd obrony GKS-u: kiks jednego z obrońców we własnym polu karnym, po którym oko w oko z Jędrychowskim stanął Koźlenia. Napastnik Burzy zachował zimną krew i posłał piłkę między nogami bramkarza.

Dwie minuty przed końcem spotkania zrobiło się na chwilę gorąco, bo z 16 m do siatki Smugi próbował trafić Kliś. Piłka obiła poprzeczkę, później słupek, lecz, szczęśliwie dla gospodarzy wyszła w pole. Dzięki temu Burza spokojnie dowiozła zasłużone, ale w drugiej połowie, zwycięstwo do ostatniego gwizdka. Emocjonujące derbach powiatu zakończyły się zwycięstwem Lipek 4:2.

 

BURZA LIPKI – GKS GRODKÓW 4:2 (0:1)

0:1 – HARĘŻA 35′; 0:2 – STEC – 49′; 1:2 – B. WOŹNIAK – 63′; 2:2 –  KOŹLENIA 65′; 3:2 – B. WOŹNIAK 78′; 4:2 – KOŹLENIA 85′.

 

BURZA: SMUGA – B. WOŹNIAK, K. KOWALCZYK, M. KOWALCZYK, BOGDAN – GAWLIK (89′ MICHALIK), MICHALAK, WRÓŻ, DZIURA (46′ KOŹLENIA) – STYCZEŃ, FABIJANIAK. TRENER JACEK MAZURKIEWICZ

 

GKS: JĘDRYCHOWSKI – DOSKOCZ, SZYMAŃSKI, ŚLEZIAK (75′ PEZDEK), PORZEŻYŃSKI – SKUT (46′ SZYLAR), MYSZKIEWICZ (50′ MIKULSKI), KLIŚ, NALEŻNY, STEC – HARĘŻA. TRENER JAKUB REIL

Reklama