Ludowiec z Podola (2)

0
zaremba.jpg
Reklama

Nowe gniazdo – Boguchwałów

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Poróżniony nieco z Mikołajczykiem, na tle kresów wschodnich, Władysław Zaremba napisał we wspomnieniach, że odmówił premierowi poparcia w sprawie rezygnacji z kresów na rzecz radzieckiej Ukrainy. „Pan wie dobrze – pisał o rozmowie z Mikołajczykiem- jakie mnie stosunki wiążą z tymi ziemiami, a także z ludnością tych ziem…Gdybym się jeszcze z kim spotkał z tych ziem, mógłby mi napluć w twarz i potępić mnie jako kiedyś będącego ich przywódcą…Bo się nie chcę znaleźć na kartach historii, że frymarczyłem, bez jakiegokolwiek upoważnienia mnie, by się tych ziem wyrzekłem…”
Mikołajczyk ucieszył się, że Zaremba wraca do kraju, zachęcał go do tego. „W drugiej połowie sierpnia 1945 roku znalazłem się w Polsce – czytamy we wspomnieniach. Z dwoma walizeczkami, bo się przyleciało samolotem. Zatrzymałem się parę dni w Warszawie, której nie poznałem, bo miasto leżało w gruzach…Poszukuję swoich trzech sióstr. Znalazłem je w powiecie Tarnobrzeg, czwarta na Ukrainie, z nią byliśmy razem na Syberii. Po odnalezieniu sióstr trzeba było szukać gospodarki na ziemiach odzyskanych.”
Zaremba jedzie do Katowic, stamtąd za radą przyjaciół w kierunku Raciborza, a potem do Głubczyc. Tutaj spotyka życzliwych urzędników, wschodniaków, którzy pomagają mu w poszukiwaniu gospodarki.
„Zajeżdżamy do Boguchwałowa…Na przysiółku Wirbintal można nabyć gospodarstwo 200-morgowe, są dwa domy o 14 pokojach, młyn wodny, dwa walce i dwa kamienie, ale wszystko zniszczone, okna powybijane, drzwi pozdejmowane. Gdy to wszystko uzupełniłem, pomyślałem o moich drogich siostrzyczkach. Najbardziej interesował mnie młyn, popatrzyłem, czy jest turbina, była, ale pasów w ogóle nie ma. Dachy na stodołach i budynkach zniszczone, gdy deszcze padają, woda przecieka. Popatrzyłem od domu na ziemię, coś pięknego i dobrego, cukrowania w pobliżu. Wracamy do Głubczyc, ja rejestruję to gospodarstwo…”
W krótkim czasie Władysław przekonuje siostry, by przyjechały do Boguchwałowa. Najmłodszą sprowadza z Ukrainy, również do siebie. Rodzina w komplecie, oprócz żony pozostającej w Ameryce i syna w Anglii. Cenne są wspomnienia Zaremby osadnika z pierwszych dni i  miesięcy na poniemieckim gospodarstwie.”Gdy się chciało wody napić – wspominał, to tylko wprost ze studni, bo ani garnuszka, ani szklanki nie miałem. Za całe moje naczynia kuchenne miałem dwie łyżki i jeden talerz, to wszystko. Na gospodarkę przyjechałem nocą, poprosiłem maszynistę pociągu, by stanął obok nabytej gospodarki, uczynił zadość mojej prośbie. Dałem mu za to 20 sztuk papierosów angielskich…Ciemna noc na podwórzu, a jeszcze ciemniej w pokojach. Usiadłem na walizce, by choć trochę się przespać. Wstaję na nogi, gdy się dzień zrobił, jedną ręką pompuję wodę, drugą się myję. Obchodzę po pokojach, by umieścić walizki i jakoś zabezpieczyć je. W tylu pokojach nie było ani jednego zamka, a nawet drzwi. Wychodzę szukać, by nawiązać kontakt z sąsiadami. W pierwszym domu zastaję Niemkę, z niemieckiego języka znam zaledwie kilka słów. Niemka ta kieruje mnie do innego sąsiada, gdzie są Polacy, byli to Ślązacy gdzieś spod Katowic. Otrzymuję wiaderko na wodę i jakieś naczynia. Staję się gospodarzem. Poszliśmy do innego sąsiada, ten daje mi łóżko i stolik. Dostaję zamek do drzwi…” I tak krok po kroku mozolnie wije sobie Zaremba nowe gniazdo rodzinne. Korzysta z pomocy innych, nawet ruskich żołnierzy. „Wybrałem się do Baborowa – pisze – do Ruskich z flaszką samogonu, by ją zamienić na naftę. Dają mi dwie flaszki benzyny. Z konserwy (z puszki po konserwie) robi się lampę, oblepiam ją chlebem i jest już światło…
Przychodzą do mnie pewnego dnia dwie Niemki, które na tym gospodarstwie pracowały. Proszą mnie i płaczą, że są głodne, proszą mnie o kawałek chleba i by je przyjąć na służbę w gospodarstwie. Na nieszczęście ludzkie i głód byłem bardzo czuły…Pracując u mnie głodne nie były, a czasami dawałem im też pieniądze.” W tym czasie Zaremba został powołany do KRN (Krajowej rady Narodowej), często wyjeżdżał do Warszawy. Zaczął organizować ludowców i zakładać na ziemiach odzyskanych koła PSL. Otrzymywał poselską pensję w wysokości 4 tys. złotych miesięcznie.      CDN Tadeusz Bednarczuk    

 

Reklama