W Klubie Wojskowym jak w Domu Zdrojowym

0
Reklama

Mogli się o tym przekonać kuracjusze tłumnie przybyli do Klubu Wojskowego 1 Pułku Saperów, który na jedną noc zamienił się w sanatorium w Ciechocinku. Dzięki magicznej tabletce rozweselającej, zostali nie tylko uleczeni z wszelkich dolegliwości, mogą z misją uleczania innych ruszać w świat.


„Na deptaku w Ciechocinku, od lat
Płynie życie, moda, ludzie i czas
Wreszcie byłoby pomyśleć o tym,
By podleczyć tu i świat”

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Optymizm i pogoda ducha, jakiej zaczerpnęli podczas kąpieli w borowinie, basenach solankowych jak również w trakcie seansów mezoterapii, to potężna dawka energii. Na tym nie koniec. Terapia obejmowała profesjonalną obsługę wykwalifikowanych pielęgniarek (Anna Glińska, Angelika Skowronek i Zuzanna Zazulin) oraz pani ordynator (Jana Koronkiewicz) czuwających nad zbyt szybko skaczącym ciśnieniem kuracjuszy. Pośród pielęgniarek brylowała siostra przełożona Grażynka (Grzegorz Bukowski) – a ta jest lokalną gwiazdą – prowadząc koncert życzeń na dancingu i dając popis wokalny podczas recitalu. O oprawę muzyczną, dobrą aurę oraz ciechociński mikroklimat dbał dj Paweł. Akcent artystyczny w wykonaniu ogólnopolskiej sławy grupy tanecznej „GPT Inwencja” podbił serce niejednego kuracjusza. Alkohol podawany, by ratować przed odwodnieniem, obficie okraszał dania garmażeryjne.

W międzyczasie, odskocznią od tańców i konsumpcji, była możliwość zapoznania się z ofertami matrymonialnymi, widniejącymi na słupie ogłoszeniowym tuż obok wejścia do sanatorium. Oto niektóre z nich:
-„Szatynka – zgrabna, gospodarna, nawiąże korespondencję ze spokojnym, zabezpieczonym, starszym panem”;
-„Mężczyzna wykształcony, sympatyczny, prawy, pragnie poznać osobę kulturalną, poważną, celem wspólnej wycieczki w góry, nad morze”;
-„Wdowiec – emeryt, lat 60, bezdzietny, przystojny, dobroduszny, zdrów, sportowiec, szuka żony. Pożądana emerytka inteligentna, do lat 48, miła, pogodna, własne uzębienie, bezwzględnie zdrowa, miłująca przyrodę, narodowość obojętna.”

Zainteresowanych, z całą pewnością, nie brakowało… A ponieważ – jak już każdy się domyślił – sanatorium w Ciechocinku, to ogromny wehikuł przenoszący nas w czasy PRL, każdy kuracjusz, jak i personel medyczny, byli zobowiązani do: „założenia majtek po skończonej pracy”, „tępienia much” oraz „nie wyjeżdżania w drogę bez hamulców”. O bezpiecznym powrocie do domu decydował również czas spędzony na sali tanecznej, który powinien być proporcjonalny do ilości wypitego alkoholu. Na szczęście kuracjusze to ludzie o krystalicznym poczuciu odpowiedzialności i niezrównanym zapale tanecznym. Żaden nie odmówił sobie dzikich pląsów do białego rana. Koniec końców to Ostatki, a bal podobny do tego w Ciechocinku nie powtórzy się zbyt prędko…

TELEGRAM DO KURACJUSZY:
Kochani Kuracjusze STOP Tęskno wypatrujemy Waszego powrotu STOP Powierzone nam zadanie dbałości o Waszą dobrą kondycję realizowaliśmy z pasją STOP Uważamy je za nasz zbiorowy sukces STOP Z pozdrowieniami Personel Medyczny Ciechocinka STOP

tekst: Zuza Zazulin

Reklama