Szydłowicki dramat

0
Reklama

 Wieś spokojna, ludzie pracowici i religijni. Większość z korzeni to wschodniacy. Potrafią wykazać się inicjatywą i kulturą. Rodziny żyją w zgodzie i po katolicku. Szydłowice, to jedno z solidniejszych sołectw w gminie Lubsza. Rzadko kto jednak wie jakie problemy i konflikty nurtują niektóre rodziny.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Sąsiedzi nie wtrącają się do innych na zasadzie „ moja chata z kraja”. Tymczasem zdarza się, że kobiety są bite przez swoich partnerów, szerzy się alkoholizm i demoralizacja. Na przykład w domu Agaty P. , którą wiosną opuścił mąż, a u Agaty ulokował się czterdziestoletni, starszy o 12 lat od niej, Marek B. Z pewnością jedną z przyczyn, które związały Agatę z Markiem było to, iż mężczyzna pobierał rentę ( 800 zł) i stał się dla Agaty materialnym oparciem. Miał dwuletnią i siedmioletnią córki. Pewnie bojąc się utraty tych profitów kobieta tolerowała okrucieństwa konkubenta.
Teraz dopiero sąsiedzi ujawniają jak to kochanek Marek maltretował swoją konkubinę. Więc z tą miłością było bardzo różnie. Co prawda w obronie  kobiety z dzieckiem stawał jej brat Edward, ale przecież nie był w stanie stale  czuwać nad jej bezpieczeństwem.

Na śluzie
W tym miejscu, oddalonym kilka kilometrów od Szydłowic, można złowić niezłe ryby. Stoją więc wędkarze z nadzieją, że uda się im złapać na haczyk jakąś sztukę.  Tego dnia, a był to poniedziałek 17 września br. na śluzie moczył kij wędkarz. Nagle zauważył, że na filarze mostu stoi mężczyzna ( Marek?) i sprawia wrażenie, że chce się rzucić w nurt rzeki. – Co robisz chłopie! – krzyczy w jego kierunku . – Jeśli nie chcesz patrzeć jak skaczę, to odejd? i nic nie rób, bo i tak to nic nie da –odkrzyknął  desperat. Wędkarz nie dawał za wygraną i dalej perswadował  kandydatowi na samobójcę, by nie odbierał sobie życia. Widząc marny skutek swych zabiegów sięgnął po komórkę i zadzwonił po policję. Gdy na miejsce zdarzenia zjawili się mundurowi na filarze już nie było mężczyzny, rzucił się w nurt rzeki i zniknął. Już go nie widziano.

W tym samym dniu
Kilka godzin wcześniej ludzie w Szydłowicach widzieli pod miejscowym sklepem  Marka, Agatę z dwuletnią córeczką.  Marek wszedł do wnętrza i zakupił chrupki. Sklepowa zauważyła, że oboje wraz dziewczynką wsiedli na rowery i odjechali w kierunku lasu. Wyglądało na to, że zgodnie wyglądająca rodzina udaje się na wycieczkę, może na grzyby – przypuszczają świadkowie. Mężczyzna miał bowiem plastikowe wiaderko. Od tej chwili już Agaty i jej dziecka nikt nie widział.

W komórce
W czwartek 20 bm. , brat Agaty Stanisław S. wszedł do komórki przy domu i włos zjeżył mu się na głowie. Na podłodze leżało ciało jego brata Edwarda S. i siostry Agaty P. Ofiarę pozbawiono życia za pomocą siekiery. Podobno w poniedziałek doszło do bijatyki – Marek maltretował Agatę, a Edward stawał w jej obronie.
Odbywały się w domach Marka i Agaty libacje alkoholowe i awantury, mówią sąsiedzi, które kończyły się wzywaniem policji. Ostatnio interweniowała ona tydzień temu.

Poszukiwania
Zwłok mężczyzny w Odrze nie dały rezultatu. Nurkowie przeczesywali dno i brzegi, ratownicy penetrowali teren z pomocą poduszkowca, spuszczono zaporę na śluzie – bez efektu. Ciała desperata nie odnaleziono. Natomiast w niedzielę 23 bm. po południu, w jednej z odnóg Odry, w dzielnicy Zwierzyniec Mały w Oławie, wędkarz zauważył pływające ciało ludzkie. Były to zwłoki 28 – letniej Agaty P. z Szydłowic. Prowadzący w tej sprawie  śledztwo pokazali ciało rodzinie, która je zidentyfikowała. – To jest pewne, że  wyłowiona z wody kobieta jest tą którą poszukujemy – twierdzi Lidia Sieradzka – rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. Dwuletniej dziewczynki oraz rowerów dotąd nie odnaleziono. Sekcja zwłok da odpowiedź w jaki sposób zginęła Agata P. Pozostała przy życiu tylko siedmioletnia córka, mieszkająca u swojej babci.
Sama jest sobie winna – mówią ludzie. Porzucił ją mąż, nadużywała alkoholu, przygruchała sobie Marka, kierując się chyba zyskiem – miał 800 zł renty, co wystarczało, przynajmniej na kilka dni, na wódkę. Wolała znosić jego zdziczałe obyczaje niż  zrezygnować z jego pieniędzy i obecności.

Tadeusz Bednarczuk    

Reklama