Autorem legendy jest Bartosz Lukas, uczeń klasy VI Publicznej Szkoły Podstawowej nr 8 w Brzegu. Praca konkursowa zgłoszona została do Ogólnopolskiego Konkursu Czytelniczego „Między nami czytelnikami”
Pewnej deszczowej nocy, wiosną 1704r., kiedy w mieście panowała austriacka dynastia Habsburgów, a mieszkańcy dawno przestali opłakiwać ostatniego piastowskiego księcia Jerzego IV Wilhelma, zmarłego niespełna 30 lat wcześniej, zdarzyła się niezwykła i mrożąca krew w żyłach historia.
Na obrzeżach miasta, w pobliżu Bramy Opolskiej, która przez przedmieście Nowe Domy prowadziła do Opola, mieszkała piękna dziewczyna o imieniu Hanka. Miała brązowe włosy, płonące zielenią oczy i czerwone jak ogień usta. Rodzice o niej mówili, że jest uparta jak wół, a ona się tylko z tego śmiała i powtarzała: „Taka jestem, jaką mnie Bóg stworzył” i dalej robiła swoje. Oj, uparte to było dziewczę, co niejednemu chłopakowi w głowie potrafiła zawrócić.
Tego wieczora, w karczmie – winiarni w Czarnej Kamienicy na rynku w Brzegu, Hanka rozmawiała z miejskim katem. Kat przechwalał się, że jest bardziej odważny od dziewczynki i niczego się nie lęka. Hanka mu racji nie przyznała i wtedy mężczyzna rzekł:
– Skoro takaś odważna, przynieś mi zaraz waćpanna rękawicę, którą przez zapomnienie zostawiłem w szubienicy.
– A myślałby kto, że nie pójdę, że się strachów boję! O niedoczekanie wasze! – wykrzyknęła dziewczyna i przyjęła wyzwanie kata.
Miejska szubienica znajdowała się tuż przy rzece Odrze, za murami miasta. Była budynkiem bez żadnych pomieszczeń, za to z wyposażeniem do wieszania biednych nieszczęśników. Dziewczyna w środku nocy podeszła do szubienicy. Zobaczyła otwarte drzwi i trzy konie, przywiązane do drzewa obok budynku. Nikogo nie zauważyła, a wokół panowała przejmująca cisza. Strach ją ogarnął, ale wyobraziła sobie minę kata, gdyby wróciła bez rękawicy. Przełknęła ślinę i weszła do środka. Zauważyła katowską rękawicę, porwała ją i wybiegła. Odwiązała jednego konia, wskoczyła na niego i zaczęła uciekać. Tętent końskich kopyt zbudził rozbójników, którzy zasnęli w pobliskich krzakach. Koń, na którym uciekała dziewczyna, był ich własnością, na dodatek miał do siodła przywiązaną sakiewkę z kosztownościami. Dziewczyna obróciła się i zobaczyła, jak opryszkowie próbują ją dogonić. Na szczęście zdążyła w ostatniej chwili wjechać do miasta przed zbójami, a strażnicy miejscy tuż za nią zamknęli bramę.
Kat czekał na dziewczynę w karczmie. Kiedy zobaczył Hankę z rękawicą, skłonił głowę i krzyknął do wszystkich obecnych:
– Ejże! Oto najodważniejsza dziewka w Brzegu! Karczmarzu! Nalejże wszystkim do pełna, wiwat Hanka!!!
Uciechom tego wieczora nie było końca. Wszyscy dziewczynie pogratulowali odwagi.
Kolejnego popołudnia Hanka znów spotkała się z miejskim katem w karczmie. Zauważyła, że obserwuje ją dwóch obcych przyjezdnych. Dziewczyna domyśliła się, że to dwaj rozbójnicy, którzy poprzedniej nocy ją gonili. Wstała od stołu i zeszła ze świecą do piwnicy, w której karczmarz trzymał trunki i zapasy, aby się schronić przed zbójcami. Schodząc, słyszała jednak za sobą ciche kroki. Gdy była dostatecznie daleko, zgasiła płomień i ukryła się za drzwiami. Kiedy zbóje minęli ukrytą dziewczynę, po cichutku wbiegła z powrotem po schodach i zaryglowała za sobą ciężkie drzwi do piwnicy. Z całej siły zaczęła krzyczeć, że w piwnicy są zbóje, aż goście w karczmie zaniemówili ze zdziwienia, że dziewczyna może mieć tak donośny głos. Przybiegli strażnicy i pojmali zbójników, którzy w sakiewkach mieli ukryte zrabowane kosztowności bogatych, brzeskich mieszczan.
W taki oto sposób Hanka pomogła schwytać złych opryszków i stała się na długie lata bohaterką miasta Brzeg. Czarna Kamienica, w której dziewczyna spotykała się z miejskim katem, istnieje do dziś, ale legenda o odważnej dziewczynie jest znana tylko nielicznym…
Czarna Kamienica – jedna z kamienic w Brzegu ,wschodnia pierzeja rynku.
Dzięki regulaminowi , który znalazł Elcik sprawa dla mnie jest jasna – praca jest zgodna z regulaminem bo:
„Znajdźcie w swojej najbliższej okolicy opowieść godną zanotowania (może to być prawdziwe wydarzenie, legenda miejska, historia, opowiadanie, żart, anegdota, pieśń itd.), funkcjonującą w lokalnym obiegu ustnym (dawniej lub współcześnie), i zamieńcie ją na literaturę. Innymi słowy – spiszcie to w formie, która zainteresuje czytelników. Następnie znajdźcie sposób na zaprezentowanie swojej pracy szerszej publiczności.
Skąd wziąć taką opowieść? Można podpytać najstarszą starowinkę, która pamięta dawne legendy, historie i opowieści z życia miasta lub wioski albo rodziców, dziadków, sąsiadów. Można wsłuchać się w to, o czym mówi się w czasie nieformalnych spotkań (w tym wypadku pamiętajmy, żeby nie zbierać informacji plotkarskich, które mogą kogoś urazić). Można przeszukać kroniki szkolne, archiwa, książki i gazety wydawane przez regionalne wydawnictwa. Każdy sposób jest dobry.”
I tu bładzisz, miły Turrysto. Sprawdziłam regulamin przed wypowiedzeniem się w powyzszym temacie. Podaję stronkę https://czytamy.gwo.pl/ . Czytaj zadanie 3.
Powiedzmy sobie sobie szczerze – nikt z komentujących nie zna warunków konkursu , więc komentowanie tego jako plagiatu jest przedwczesne. Jeżeli uczeń w Krakowie dostałby za zadanie napisanie legendy o Kraku i opisał tą legendę to też uznalibyście to za plagiat.
Film o dzielnej dziewczynie i czarnej kamienicy nakręcił par lat temu Tomasz Zacharewicz z TVP Opole.
Czy gdyby uczeń w Krakowie w podobnym konkursie, przedstawił legendę o dzielnym szewczyku, który zabił smoka z jaskini pod Wawelem albo uczennica z Warszawy przedstawiła legendę o smoku Bazyliszku grasującym w piwnicach domu na Starówce, to czy powinni zasłużyć sobie na wygraną w konkursie na legendę krakowską czy warszawską? Dokładnie to miałem na myśli stawiając zarzut plagiatu w naszym brzeskim konkursie
Panie Przewodniku pokusiłem się o znalezienie legendy w internecie i znalazłem http://www.forumbrzeg.pl/ppadd/viewtopic.php?t=9344 . Proszę teraz o wnikliwą analizę.
Do moniqq:
Niemal dosłowne przepisanie innego tekstu ze zmianą jedynie imienia bohaterki jest plagiatem i nie ma na to innej nazwy. A można przecież rozwinąć taki tekst, dodać nowe elementy czy wręcz wymyśleć coś nowego dopasowanego do brzeskich realiów np o potworze straszącym w zapomnianym budynku czy dzielnym księciu, który dokonał niezwykłego wyczynu. A książeczka z legendami wprawdzie wydana została po niemiecku w 1922 r ale ostatnio miała aż trzy nowe wydania w języku polskim i jest powszechnie dostępna w naszym mieście nawet w supermarketach.
Uczniowie w konkursie z tego, co wiem, mogli korzystać z różnorodnych źródeł: podań ustnych, opowieści już spisanych, historii zasłyszanych. Dobrze, że następuje popularyzacja przez młodzież legend o naszych okolicach, bo niewątpliwie zdecydowana większość brzeżan przeczyta tę legendę tu po raz pierwszy. A może niektórzy sięgną po „książeczkę z 1922 r.” ? Dobrze, że młodzież jeszcze nie boi się i nie wstydzi się sięgać do źródeł. Należy się z tego cieszyć, a nie krytykować.
Niestety – nazwijmy rzeczy po imieniu – to jest plagiat. I nie ma tu się z czego cieszyć. Uczeń nie jest AUTOREM! tej legendy.
Nie rozumiem , jak legenda ma być plagiatem. Skoro to legenda to wiadomo ,że ktoś ją wcześniej opowiedział.
Chłopak może i zdolny, ale warto zwrócić uwagę, że legenda jego autorstwa jest niestety oczywistym plagiatem. Zmieniono tylko imię dziewczyny z Zuzanny na Hankę a treść tej znanej od dawna legendy o dzielnej służebnej podaje m. in. Paul Fraeger w książeczce z 1922 roku ” Legendy Brzegu i okolic”. Miała ona w ostatnich latach aż trzy wydania w tłumaczeniu na język polski Wiesława Skibińskiego i jest dostępna w brzeskich księgarniach.
To mamy co opowiadać przyjezdnym, brawo !
Super zdolny chlopak