Pociąg do odpadów

0
barcickim.jpg
Reklama

 

Bozia tak sprytnie urządziła świat, że prawie nic się nie marnuje. Nawet zwykłe śmieci znajdą swoich amatorów.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Karaluchy, muchy i inne robactwo oraz ptactwo, którego całe stada fruwały niegdyś nad wysypiskiem w Pawłowie to nic w porównaniu do pasożytniczych stworzeń, które ostatnio żywią się śmieciowym tematem. Smród śmieci i obrzydliwa woń ustawy śmieciowej, która doprowadza do nerwicy samorządowców w całym kraju pobudziły do aktywności brzeskich platformersów. Tych samych, którzy korzystają z dobrodziejstw afiszowania się na wyborczych afiszach z najwyższymi dostojnikami PO i przyozdabiania swoich buziek na plakatach platformianą plakietką. Nagle zwolennicy neoliberalnego zamordyzm przemienili się w obrońców wdów i sierot przed wygórowanymi opłatami za śmieci. Przy okazji obrony wdów i sierot można jeszcze coś dla siebie ugrać. Posadka burmistrza dla najważniejszego z nich byłaby w sam raz. W cieknącym gmachu przy ulicy Robotniczej zaroiłoby się od wygłodniałych funkcji członków PO. Bractwo nie przejmuje się nawet tym, że dżentelmenom o pieniądzach i śmieciach rozmawiać nie wypada. Za parę groszy i możliwość ugrania kilku punktów sondażowych mogą godzinami deliberować o większych paskudztwach.

Coraz głośniej mówi się o referendum w sprawie odwołania brzeskiego burmistrza i radnych razem z nim. Generalnie nie mam nic przeciwko, bo władza powinna czuć nad sobą kontrolę wyborców, którzy mają prawo powiedzieć lokalnej władzy, co o niej myślą, a jak trzeba to ją z roboty wyrzucić. Nawet, jeżeli do kolejnych wyborów pozostaje tylko rok. Dziwię się, że burmistrzowi jeszcze się chce urząd sprawować w takich warunkach i sam stresującej roboty w diabły nie rzucił. Opozycja w RM czepia się każdej bzdury, miasto wymaga sporych inwestycji, dach nad głową cieknie, a pomocy znikąd nie ma. Zwłaszcza z góry. Doświadczenie uczy, że nie ma sensu nawet o nią prosić, bo polski rząd od 2007r. bezczelnie samorządy okrada. Nakłada na nie obowiązki, za którymi nie idą środki do ich wykonania potrzebne. Między innymi z tego powodu zamykane są szkoły i przedszkola, powiatowe szpitale toną w długach, a o jakości podległych samorządom dróg lepiej nie wspominać.  Od 1 lipca do kolekcji doszły odpady. Trochę na własne życzenie wszystkich radnych i burmistrzów oraz innych wójtów. Gdyby w całym kraju wszyscy solidarnie odmówili współpracy z rządem przy wprowadzaniu w życie kretyńskiej ustawy, to nie byłoby dziś problemów. Premier i jego załoga musieliby nad swoim gniotem usiąść jeszcze raz i najgłupsze punkty z projektu ustawy usunąć. Chociażby ten, według którego gminy najpierw określały stawki za wywóz śmieci, a potem ogłaszały nań przetargi. Każdy średnio rozgarnięty nastolatek wie, że przewidziana w ustawie kolejność jest sprzeczna z logiką. Wiedzieli o tym również samorządowcy. Skoro zgodzili się swego czasu w tym cyrku uczestniczyć i śmieciowy owoc pracy twórczej naszych ustawodawców w życie wprowadzać, to niech teraz narażają się na referenda i wdzięczność uraczonych kolejnymi podwyżkami wyborców. W ogóle ich nie żałuję. Za brak wyobraźni się płaci. 

Przykład Brzegu, który jako pierwsza z okolicznych gmin opłaty za śmieci chce podnieść może skłonić włodarzy z sąsiedztwa do tego, żeby wyższe niż przewidywano koszty radzenia sobie z odpadami jakoś schować i nie drażnić wyborców na chwilę przed wyborami dotkliwymi podwyżkami. Bardzo prawdopodobne jest, że przynajmniej do czasu wyborów utrzymane zostaną niskie stawki w takim Lewinie lub innym Skarbimierzu na przykład. Zabierze się pieniążki z innych punktów na liście gminnych wydatków, by wykazać się większą niż Huczyński zaradnością. Byle do wyborów, a potem niech się martwi ktoś inny albo się wymyśli coś na poczekaniu. Życie przynosi co dzień tyle tematów, że o głupich śmieciach za chwilę nikt nie będzie pamiętał. Może z wyjątkiem tych, którym na śmieciowym zamieszaniu uda się coś ugrać. 

Marcin Barcicki 

Reklama