NieZGODA na piaskownicę

0
Reklama

Rozmowa z Waldemarem Kędrą lokatorem budynku przy ul. Wierzbowej. 

– Kiedy pojawił się problem związany z piaskownicą?

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

– Piaskownica stoi około miesiąca. W zasadzie następnego dnia od jej postawienia pojawiły się już problemy. Postawiłem ją w sobotę, a w poniedziałek była już skarga lokatorów na piaskownicę, a we wtorek, czyli po trzech dniach otrzymałem pismo od prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Zgoda”, że mam ją w trybie natychmiastowym usunąć. Wiecej o sprawię w artykule. Niechciana piaskownica

– Skąd taka szybka reakcja spółdzielni, czy w innych sprawach spółdzielnia też tak szybko reaguje?

– Nie bardzo. Na przykładzie moim, po trzech latach dopiero spółdzielnia wymieniła w moim mieszkaniu redukcję gazu, który się ulatniał. Protokoły były spisywane, ale dopiero po mojej interwencji na zebraniu pracownicy spółdzielni przyszli to naprawić. W sprawie piaskownicy wydaje mi się, ze reakcja była tak szybka z powodu lokatorów, którzy są temu przeciwni. Są przeciwni nie tylko piaskownicy, ale i dzieciom, które się bawią przed blokiem, czy siedzącym na ławce. 

– Czy dzieci naprawdę tak bardzo hałasują?

– Nie wydaje mi się, ponieważ lokatorzy, którzy poparli moją inicjatywę, nie mają nic przeciwko dzieciom i piaskownicy, ani przeciwko hałasowi, który z pewnością jakiś tam jest, ale nie jest to hałas w późnych godzinach wieczornych, jest to w godzinach popołudniowych, jedno dziecko drugiemu coś tam powie i jest to cały hałas, jaki dzieci robią.

– Jakie dzieci korzystają z tej piaskownicy?

– Przychodzą małe dzieci, półtora roczne, przychodzą mamy z dziećmi, pytają czy mogą usiąść na chwilę, bo dziecko wyrywa się do piaskownicy, bo nie ma gdzie indziej się pobawić.

– Tu na osiedlu nie ma innego placu zabaw?

– Nie ma placu zabaw, nie ma boiska, nie ma żadnych atrakcji dla dzieci, a szczególnie dla tych najmłodszych, które chodzą między samochodami, szukają sobie zajęcia, bo nie mają się gdzie bawić. Wcześniej były trzy place zabaw, a do wiosny pozostał tylko jeden, wówczas miały gdzie posiedzieć, pobawić się w piasku, czymś się zająć.

– Jak w tej chwili wygląda sprawa piaskownicy?

– Wystosowałem pismo z poparciem lokatorów do prezesa spółdzielni o pozostawienie piaskownicy, jednakże otrzymałem pismo, że spółdzielnia pozostaje na stanowisku, ze piaskownicę należy rozebrać. Jeśli ja się do tego nie ustosunkuje zostanie to zrobione na mój koszt, a piaskownica zostanie gdzieś zdeponowana. Spółdzielnia twierdzi, ze jest to samowola budowlana i mam to zlikwidować.
 
– Nieopodal jest glinianka, pozostałość po brzeskiej cegielni. Czy nie ma pan obaw, że dzieci mogą być narażone w związku z tym na niebezpieczeństwo?

– Dla mnie jest to duża obawa, ponieważ tłumaczę dzieciom, że tam nie wolno wchodzić i jak na razie tam nie chodzą, nie przyłapałem ich na tym. Ale ktoś starszy, czy młodszy namówi ich, by tam pójść. Są tam teraz łabędzie z młodymi, malutkie kaczuszki i jak to dzieci, pójdą tam z ciekawości, któreś się pośliźnie i nieszczęście gotowe. Bezpośrednio mnie ten problem dotyczy, dlatego ta piaskownica była postawiona z myślą o tym, że mam dzieci pod blokiem, które bawią się ładnie, grzecznie. Zrobiłem to dla swoich dzieci, a korzystają z tego również inne, co mi nie przeszkadza i innym lokatorom również.
 
– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Rafał Ochociński

Reklama