Po dwóch miesiącach zrzucania odpowiedzialności na różne instytucje, Jerzy Wrębiak postanowił wdrożyć ustawę o zarządzaniu kryzysowym i usunąć zagrożenie z terenu miasta. Chodzi o 164 tony niebezpiecznych substancji, które ujawniono w połowie stycznia w dawnych magazynach zbożowych i na terenie Kępy Młyńskiej.
Likwidacją nielegalnego składowiska odpadów w Brzegu zajmuje się firma SARPI z Dąbrowy Górniczej. Przedsiębiorstwo należące do francuskiego koncernu ostatecznie i bez pośredników zutylizuje wszystkie niebezpieczne substancje. Koszt, jaki miasto przeznaczy na ten cel, to kwota około 265 tysięcy złotych.
Zaznaczmy, że chemikalia zostały wywiezione z Brzegu pod nieobecność Jerzego Wrębiaka (burmistrz przebywał w delegacji), a Urząd Miasta nie udzielał mediom żadnych informacji z przebiegu tego procesu. Nieoficjalnie mówiło się, że burmistrzowi bardzo zależało, aby żadne informacje nie przedostały się do mediów przed jego powrotem i zaplanowaną konferencją prasową. Wszyscy zatem czekali, aż włodarz miasta wróci z podróży służbowej i zorganizuje briefing, na którym poinformuje o usunięciu zagrożenia. Nam udało się już wcześniej ustalić wiele szczegółów i porozmawiać z przedstawicielami służb mundurowych oraz Kariną Szafranek – Braś, dyrektor sprzedaży i marketingu w SARPI Dąbrowa Górnicza.
Pierwsze prace rozpoczęły się w poniedziałek (27.03). Wyspecjalizowana firma posegregowała zbiorniki z chemikaliami i przystąpiła do ich transportu w miejsce, gdzie zostaną zutylizowane.
– Otrzymaliśmy pismo z Urzędu Miasta w Brzegu, że od 27 do 30 marca Gmina Brzeg planuje usunąć beczki z niebezpiecznymi substancjami. Nasze działania polegają na asekuracji prac związanych z tym zadaniem – mówił nam we wtorek (28.03) kpt. Jacek Nowakowski, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Brzegu.
– Policjanci zabezpieczają przejazd tych transportów od Placu Młynów w Brzegu do autostrady A4 – dodawała sierż. sztab. Patrycja Kaszuba, oficer prasowy Komendy Powiatowej policji w Brzegu.
– Potwierdzam, że nasza firma zajmuje się unieszkodliwianiem odpadów z Brzegu. Te substancje zostaną zutylizowane w procesie spalania termicznego. Posiadamy wszelkie certyfikaty i pozwolenia na taką działalność, robimy to własnymi siłami, czyli bez pośredników, co jednocześnie daje gwarancję skutecznej i ostatecznej utylizacji tego zagrożenia. Chemikalia są do nas przywożone, ważone, pobieramy próbki i dopiero następuje ich unieszkodliwianie w tzw. procesie D10 (technologia termiczna – przyp. red.) – wyjaśniała nam w środę (29.03) Karina Szafranek – Braś, dyrektor sprzedaży i marketingu w SARPI Dąbrowa Górnicza.
Na piątkowej (31.03) konferencji Jerzy Wrębiak poinformował o usunięciu wszystkich beczek z niebezpiecznymi chemikaliami i podziękował służbom, które były zaangażowane w działania i wspierały miasto. Następnie przedstawił łańcuch działań i decyzji, które w tej sprawie podejmował. Wracał także do znanych stwierdzeń o prokuraturze, własnej interpretacji przepisów prawa i ponadlokalnym charakterze zagrożenia. Konkluzja spotkania z dziennikarzami nie różni się niczym od komentarza burmistrza na jego profilu w portalu społecznościowym: „Bardzo dziękuję wszystkim służbom i osobom zaangażowanym w tę sprawę !!!! Od 17 marca do 31 marca 2017 roku – to chyba rekord Polski !!! Sprawdziło się stare przysłowie „umiesz liczyć – licz na siebie”.
Przypomnijmy, po ujawnieniu nielegalnego składowiska w Brzegu (18-20 stycznia), burmistrz Jerzy Wrębiak informował, że utylizacją powinna zająć się prokuratura. Później uznał, że sprawa ma charakter ponadlokalny i kompetentnym organem do rozwiązania problemu jest Starostwo Powiatowe. Stanowiska w sprawie utylizacji zmieniał kilka razy. Od samego początku posiadał wiedzę, że nielegalne składowisko zagraża zdrowiu i życiu, a mimo tego przez wiele tygodni nie wdrażał ustawy o zarządzaniu kryzysowym. Na zbyt wolne działania zwracali uwagę wojewoda opolski Adrian Czubak i starosta brzeski Maciej Stefański.
– Zgodnie z kompetencjami i ustawami to samorządy gminne są w pierwszej kolejności odpowiedzialne za radzenie sobie w takich sytuacjach. Służby wojewody są od tego, aby pomagać, koordynować i wspierać. Kilkanaście dni temu odbyło się ostatnie spotkanie w bardzo wąskim gronie. Chciałem przeprowadzić poważną rozmowę i ustalić, na jakim jesteśmy etapie, bo według mnie, za długo to trwało – tłumaczy Adrian Czubak, wojewoda opolski.
– Musimy wyciągnąć wnioski, bo moim zdaniem, to za długo trwało. Dwa miesiące temu sytuacja powinna być rozwiązana. Kiedy już prokuratura pobrała próbki, to należało szukać firmy i te odpady niebezpieczne wywozić, bo zagrożenie było – uważa starosta brzeski.
Rzeczywiście prokuratura przekazała teren burmistrzowi 23 stycznia. Również w styczniu, na jednym ze spotkań z wojewodą opolskim, Adrian Czubak wskazał nawet instytucje, w których Jerzy Wrębiak powinien szukać pomocy finansowej. Burmistrz wybrał wówczas korespondowanie, interpretowanie przepisów prawa i mówienie, że odpady powinna zutylizować prokuratura. Efekt jest taki, że to, co powinno być zrobione na przełomie stycznia i lutego, zostało wykonane pod koniec marca. Racje burmistrza nie potwierdziły się, koszty nie zmalały, a przecież nie chodziło o stertę gruzu, tylko o sytuację kryzysową.
Trudno także zrozumieć słowa Jerzego Wrębiaka o starym przysłowiu: „Umiesz liczyć, licz na siebie”, bo równie trudno wyobrazić sobie sytuację, w której inne instytucje wyręczają go z ustawowych obowiązków. Ponadto, pomoc finansową zagwarantował wojewoda opolski.
– Samorządy Gminy Olszanka i Brzegu złożyły odpowiednie wnioski do WFOŚiGW. Wiem, że są tam zarezerwowane środki. Wiem, że są wybrane firmy, aby te materiały niebezpieczne zostały odpowiednio zneutralizowane, czyli zabrane przez wyspecjalizowane firmy i zutylizowane tak, aby te zagrożenia dla Brzegu i Olszanki już nie istniało. Cieszę się, że po tym ostatnim spotkaniu w Urzędzie Wojewódzkim sprawy ruszyły naprawdę szybko. Będę zbierał informacje i koordynował, jak te tematy są realizowane – tłumaczy Adrian Czubak, wojewoda opolski.