Powrót „kina miecza i sandałów”. Minęło 20 lat od światowej premiery, nagrodzonego pięcioma Oscarami filmu Ridleya Scotta – Gladiator

0
kino miecza i sandałów
Reklama

W latach pięćdziesiątych na ekranach i ceremoniach wręczenia nagród królowały epickie widowiska o tematyce biblijnej i mitologicznej. Najsłynniejsze z nich to „Ben Hur”, „Spartacus”, „Kleopatra”, „Dziesięć przykazań”, „Aleksander Wielki”, „Upadek Imperium Rzymskiego” czy choćby ekranizacja „Quo Vadis” Sienkiewicza wyróżniona 8 nominacjami do Oscara.

Trudno zliczyć ile rozmaitych statuetek zgarnęły filmy tej kategorii, a między 1950 a 1965 rokiem w USA powstawało co najmniej kilka filmów rocznie sięgających do tematyki starożytnej, biblijnej bądź mitologicznej. Grali w niej aktorzy tej miary co m.in.: Elizabeth Taylor, Sophia Loren, Kirk Douglas, Richard Burton, Peter Ustinov, Charlton Heston, Alec Guiness.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Po 1965 roku gatunek ‘miecza i sandałów’ odszedł w cień i zapomnienie i nic nie zapowiadało jego triumfalnego powrotu. Aż do 2000 roku i premiery Gladiatora który zapoczątkował nowy boom na filmy nawiązujące luźno do wydarzeń biblijnych, mitologicznych i historii starożytnej…

Powrót „kina miecza i sandałów”

Generał Maximus (Russell Crowe), jeden z najwybitniejszych dowódców w rzymskiej armii, dowiaduje się, że umierający cesarz Marek Aureliusz (Richard Harris) chce uczynić go swoim następcą na tronie. Nie podoba się to prawowitemu dziedzicowi, Kommodusowi (Joaquin Phoenix), który postanawia pozbyć się rywala i skazuje go na karę śmierci wraz z całą rodziną. Maximusowi cudem udaje się uciec. Trafia do niewoli, gdzie zostaje wyszkolony na gladiatora. Z walki na walkę zyskuje popularność, a na jego występy zaczyna przychodzić coraz więcej ludzi. Maximus jako wojownik wraca do Rzymu, by pomścić swoich bliskich, ale wie, że jedyną potęgą większą od władzy cesarza jest wola ludu i dlatego, by dokonać zemsty, musi stać się największym bohaterem Imperium.

Reklama