Mama ciężko chorego Kuby Bronowickiego z Brzegu, dziękuje za wielkie serca pomagających

0
Reklama

Kuba to wysportowany, silny chłopak. Na co dzień grający w piłkę ręczną w brzeskim Orliku. Nigdy nie chorował. Jednak splot nieszczęśliwych wydarzeń spowodował, że spadła na niego bardzo rzadka i niezwykle groźna choroba zamieniająca jego życie w piekło. Reakcja ludzi jest przepiękna.

Siedemnastoletni Kuba 13 lutego 2020 r. został przyjęty na oddział zakaźny z podejrzeniem odry spędził tam jedną noc. Rano okazało się, że stwierdzono u niego zespół Stevensa Johnsona to najcięższy przypadek rumienia wielopostaciowego, który bezpośrednio może zagrażać zdrowiu i życiu człowieka. Następnego dnia lekarz poinformował matkę, że stan syna się pogarsza. Miał małe szanse na przeżycie, gdyż został stwierdzony zespół Lyella, na który zapadalność wynosi od 0,4 do 1,2 % na milion. Leczenie i rehabilitacja są niezmiernie kosztowne i niestety nie podlegają refundacji przez NFZ.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Wczoraj (3.03) ruszyła zbiórka pieniędzy na Zrzutka.pl. W ciągu doby pieniądze wpłaciło ponad 1200 osób. W chwili gdy piszę te słowa uzbierano ponad 55 tysięcy złotych. Mama Kuby, która sama wielokrotnie udzielała się w rozmaitych akcjach charytatywnych, nie kryje wzruszenia i jak mówi nie jest w stanie opisać sowami wdzięczności za okazane wsparcie i wielkie serca pomagających.

Kuba jest prawdziwym FIGHTEREM!!!

Pani Agnieszka opowiedziała mi wzruszającą i przerażającą historię swego syna. Ostatnie dni były bardzo trudne dla całej rodziny. Cały czas byli przy nich najbliżsi, przyjaciele, koleżanki i koledzy Kuby ze szkoły i klubu sportowego oraz całkowicie obcy ludzie. Wszyscy mocno dopingują Kubie i wierzą, że pokona chorobę i wkrótce wróci do szkoły oraz na boisko.

Mama Kuby prosiła o zamieszczenie kilku słów od siebie:

Chciałabym podziękować ordynatorowi OIOMu, chirurgii dziecięcej, okulistom i lekarzom różnych specjalności, terapeutom, pielęgniarkom, lekarzowi rodzinnemu, kolegom i koleżankom oraz ich rodzicom, księdzu katechecie i wychowawcy klasy. Dziękuję też rodzinie, przyjaciołom i znajomym oraz osobom, których nie znam osobiście. Przede wszystkim Panu Bogu! Kuba czuje się już lepiej, ale jeszcze długa droga przed nim. Dziękuję Wam wszystkim!

Reklama