Obwoźne Reggae

0
Reklama

O idei sound systemu i znaczeniu muzyki roots reggae w dzisiejszych czasach rozmawialiśmy z Natty B i Panem Dobrodziejem – członkami Roots Defender Sound Kolektyw.

Krystian Ławreniuk: Skąd pochodzi Roots Defender i kiedy został założony?
Roots Defender: Jesteśmy ze stolicy buraka i pszenicy, czyli z Lublina. Ukonstytuowaliśmy się w okolicach września zeszłego roku. Z Panem Dobrodziejem już od kilku dobrych lat rozważaliśmy pomysł grania jedynie muzyki roots. Wtedy nie było to możliwe, a od niedawna ku naszej radości stało się faktem.

K.Ł.: Czy moglibyście przybliżyć ideę projektu Roots Defender?
R.D.: Ogólnie jest to projekt związany z prezerwacją starej muzyki jamajskiej. Takiej, której właściwie już się nie gra współcześnie, bo większość zespołów poszła w kierunku dancehall. Roots Defender koncentruje się tylko na muzyce jamajskiej z lat 60′ 70′ i samego początku lat 80′.
K.Ł.: Czym różni się ta muzyka od współczesnego reggae?
R.D.: Przede wszystkim ma bardzo silne przesłanie ideologiczne. Głównym elementem jest tu Babilon, a właściwie walka z nim. Babilon oznacza system, który w jakiś sposób każdego z nas zniewala. Jeśli chodzi o warstwę muzyczną, to charakterystyczna jest zdecydowana dominacja basu i bębnów – co z kolei wynika z jeszcze starszych tradycji jamajskich. Tak więc jest Babilon, jest Jah i jest święte ziele – trójca.
K.Ł.: Jak to się przekłada na czasy współczesne?
R.D.: Myślę, że jest to bardzo aktualne w naszych czasach. Na wszechobecną globalizację można co prawda patrzeć z dystansem i tak jak we wszystkim można znaleźć zarówno jej dobre jak i złe strony. Nam jednak chodzi o naszą wolność i w tym przesłanie muzyki roots reggae jest absolutnie aktualne.  
K.Ł.: Ale wy nie jesteście zespołem – nie gracie muzyki.
R.D.: W tym projekcie, nie. Jesteśmy sound systemem. Gramy muzykę z płyt łącząc ją z elementami edukacyjnymi. Sound system pierwotnie był obwoźną dyskoteką, na którą organizator przyjeżdżał ze swoimi głośnikami, agregatem i gramofonami – był selector, który wybierał płyty i MC, który nawijał. Ci ludzie byli w pewnym sensie poetami getta, którzy za pomocą muzyki komentowali różne wydarzenia, które miały miejsce w ich małym świecie. My kontynuujemy tą jamajską tradycję. Chcemy – jak wskazuje nazwa – ochronić tą muzykę przed zapomnieniem. Roots reggae nie jest jedynie muzyką służącą zabawie, to też muzyka medytacyjna. Jeżeli ktoś jest w stanie zrozumieć jej przekaz to z pewnością skłoni go ona do zastanowienia się nad tym gdzie jest, co robi i dokąd dąży. Dzięki niej można uleczyć pewne schorzenia cywilizacyjne. Oglądanie Babilonu jako systemu, który zmusza ludzi do pewnych  działań i kontroluje ich chyba dla każdego niepozbawionego refleksji człowieka jest sprawą, nad którą warto się chwilę zastanowić. Myślę, że muzyka roots reggae jest akurat takim medium, które taką reakcję może spowodować.
K.Ł.: Czy to są dobre czasy dla reggae, a w szczególności dla takiego gatunku jak roots?
R.D.: Ciężko powiedzieć, bo chyba niewiele osób na świecie gra prawdziwe roots. Ta muzyka to kombinacja wielu elementów: warstwy lirycznej i muzycznej, ale też sprzętu, na którym była nagrywana. Dzisiaj nie nagrywa się w stu procentach na analogowym sprzęcie, a część tej wibracji jaka towarzyszy muzyce roots jest niejako nierozłącznie związana ze sprzętem, na którym została nagrana oraz sposobie w jaki była nagrywana. Sztuczki studyjne są stosowane tylko w określonej konwencji, która nazywa się dab. W dzisiejszych czasach mamy do czynienia przede wszystkim z produkcją muzyczną gdzie studio odgrywa tak ogromną rolę, że de facto potrafi zrobić wszystko i nie ma żadnego znaczenia czy posiada się jakiekolwiek umiejętności muzyczne.
K.Ł.: Podczas Dni Księstwa Brzeskiego zostaliście zapowiedzeni jako „poezja w rytmie reggae”, w jakim stopniu jesteście związani z poezją?
R.D.: Osobą, która mogłaby mieć wiele do powiedzenia na ten temat jest nieobecny dziś Bartek, który specjalizuje się w poezji jamajskiej. On jest tym elementem w sound systemie, który mógłby zaprezentować tego typu wibracje. Nie jesteśmy absolutnie projektem poetycko-muzycznym. My chcemy edukować tych, którzy mają ochotę dowiedzieć się czegoś więcej na temat roots reggae. Aspekt poetycki jest nam o tyle nieobcy, że słuchając tej muzyki trudno się poezją nie zajmować – są nawet wykonawcy i to całkiem spora grupa, którzy określani są jako dab-poets. 
K.Ł.: Czy oprócz sound systemu tworzycie jakieś inne projekty?
R.D.: Ja (Natty B – przyp. red.) gram również w zespole, który nazywa się Geto Blasta. Gramy reggae, które należałoby chyba określić mianem concious, czyli świadome. Chodzi o poważny przekaz, a nie o śpiewanie o rzeczach błahych. Należę też do sound systemu LSM, który jest pretendentem do pierwszego sound systemu w Polsce – są dwa kolektywy, które istnieją już od dwudziestu lat i nie bardzo wiadomo, który jest starszy.
K.Ł.: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Reklama