Smutek, który sam się tańczy

0
Reklama

Stanisław Markowski, którego wystawę fotografii dotyczących tanga argentyńskiego będzie można oglądać w brzeskiej Galerii Sztuki Współczesnej od 5 czerwca (wernisaż odbędzie się tegoż dnia o godzinie 20.00)

Stanisław Markowski, którego wystawę fotografii dotyczących tanga argentyńskiego będzie można oglądać w brzeskiej Galerii Sztuki Współczesnej od 5 czerwca (wernisaż odbędzie się tegoż dnia o godzinie 20.00), jest wybitnym krakowskim fotografikiem, autorem albumu poświęconego tangu, który w najbliższym czasie powinien pojawić się na rynku wydawniczym. Pierwsze zdjęcia, które weszły w jego skład artysta zrobił w Krakowie, jednak największym olśnieniem okazał się być dla niego międzynarodowy festiwal w Lizbonie gdzie Markowskiego zafascynował widok setek par zatopionych od rana do wieczora w tańcu. Być może to właśnie wtedy artysta postanowił nie ograniczać się jedynie do fotografowania, ale rozszerzyć swoje zainteresowania również na granie melodii tang, gdyż jak sam mówi „Muzyka daje silniejsze wrażenia i wzruszenia bardziej ostateczne… Fotografia aż tak nie przeniknie do duszy ludzkiej, podobnie jak wszystkiego nie pokaże, nie uchwyci”.
Tango zrodziło się w Buenos Aires z hiszpańskiej habanery, walca, melodii włoskich i afrykańskich. Na początku ubiegłego stulecia przybyło do Paryża, którego mieszkańcy w mgnieniu oka pokochali melancholijny klimat argentyńskiego tańca. Z czasem jednak fascynacja tangiem wygasła i taniec ten popadł w niezasłużone zapomnienie, dopiero przełom lat 80 i 90 sprawił, że Argentyna przywróciła go do życia. Po dziś dzień to właśnie w Buenos znajduje się najwięcej szkół tańca, a pielgrzymki wielbicieli tanga przybywają na cmentarz Chacarita gdzie znajduje się pomnik oraz grób zmarłego w katastrofie lotniczej Carlosa Gardela, legendarnego śpiewaka tang z lat 30 XX wieku

Markowski spędził w Buenos Aires trzy tygodnie. Tam dzięki pomocy Jana Woźniaka, który przed kilku laty zainicjował Akademię Tanga Argentyńskiego w Warszawie, znalazł się zarówno w najstarszym kabarecie Almacen jak i najstarszej kawiarni Caffe Tortoni, będącej miejscem spotkań najlepszych kompozytorów tanga argentyńskiego. Szczęśliwy los sprawił, że to właśnie w Caffe Tartoni od 94-letniego kompozytora Gabriela Clausi otrzymał przedwojenne nuty tanga.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

„Tango – smutek, który sam się tańczy.” pisze Wacław Krupiński w artykule Tango w dzielnicy San Telmo i słusznie zauważa, że w ostatnich latach ten taniec, opierający się na smutnych, melancholijnych melodiach z pierwszej połowy ubiegłego wieku, przechodzi swój renesans. Fascynacja nim najprawdopodobniej będzie wciąż rosła, a efekty tego zjawiska widoczne są zarówno w europie zachodniej jak i w całej reszcie świata. Boomu tanga Stanisław Markowski doświadczył nie tylko podczas pobytu w Buenos Aires, ale także w San Francisco i Nowym Jorku. W tym ostatnim, w jednym z klubów, późną nocą zdobył się na to, aby zasiąść do fortepianu i zagrać przed publicznością melodie tang. Ta sama miłość do tanga, która dała mu wtedy odwagę zaprowadziła go któregoś dnia, w Krakowie, do jednego z komisów muzycznych gdzie kupił swój bandoneon (rodzaj harmonii ręcznej powstałej w XIX wieku, a współcześnie używanej do grania tanga). „Kiedy oszalałem na punkcie tej muzyki znalazłem go w jednym z komisów; stary, piękny, aż mi serce zabiło. Kupiłem tanio, bo sprzedający nie bardzo chyba znał jego wartość” – mówi Markowski.
W skład zbiorów, które posłużyły później Stanisławowi Markowskiemu do stworzenia albumu, weszły fotografie z Portugalii, Hiszpanii, Francji, Rosji i Niemiec. „Nie ma kraju, w którym by się nie tańczyło tanga, a odbywa się to podczas specjalnych nocnych spotkań, nazwanych milongami. Wiem, że w Tokio tańczy kilkanaście tysięcy osób” – mówi Markowski, a słowa te wyraźnie ukazują, że Tango po latach zapomnienia odrodziło się równie wspaniałe jak dawniej

Stanisław Markowski oprócz licznych fotografii jest również autorem około 200 piosenek. 22 z nich zebrał na płycie Tęsknota, która pojawiła się na rynku siedem lat temu. „Moja muzyka powstaje spontanicznie, wydobywam ją z melodii wiersza (…) początkowo była dopełnieniem fotografii, teraz stała się zajęciem równorzędnym” – mówi artysta wspominając, że jego ojciec malarz pejzażysta, a zarazem skrzypek był podobnie jak on sam wiecznie rozdarty pomiędzy obrazem a dźwiękiem.

Wystawa fotografii krakowskiego artysty jest prologiem II Festiwalu Kultury Argentyńskiej, który odbędzie się w dniach 19-21 czerwca. Jej koordynatorem jej organizator festiwalu Andrzej Sikorski. Prace Stanisława Markowskiego będzie można oglądać w Galerii Sztuki Współczesnej do końca czerwca (część prac znajdzie się również w Muzeum Piastów Śląskich).

przygotował
Krystian Ławreniuk

Reklama