Dwie strony medalu w kwestii MOPS-u

0
Reklama

“W brzeskim MOPSie nie ma żadnych nieprawidłowości”

Z Beatą Kamińską – kierowniczką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Brzegu oraz jednym z pracowników socjalnych, rozmawialiśmy o sytuacji w brzeskim MOPSie oraz oskarżeniach dotyczących rzekomych nieprawidłowości, jakie powstały przy rozliczeniu dotacji przyznanych na program „Twój krok do lepszego jutra”.   

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Krystian Ławreniuk: W ostatnim czasie zrobiło się bardzo głośno o sprawie nieprawidłowości w brzeskim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, na jakie natknął się podczas kontroli burmistrz Wojciech Huczyński. Czy mogłaby Pani odnieść się do tej sprawy?

Beata Kamińska: W brzeskim MOPSie nie dzieje się nic nieprawidłowego. Dotychczas nie ma protokołu i kontrola nie została zakończona, a media już postawiły w tej sprawie oficjalne zarzuty. Ja mogę jedynie oświadczyć, że nikt w ośrodku nie wziął żadnych pieniędzy ani z kasy projektu, ani z kasy ośrodka.
Pracownik socjalny: Nie tylko nikt z pracowników MOPSu nie wziął żadnych pieniędzy, ale bardzo często zdarza się, że sami dokładamy do wszystkiego. Poświęcamy swój prywatny czas po pracy, dzwonimy z prywatnych telefonów. Wszystko to dlatego, że jesteśmy bardzo zaangażowani w to, co robimy.

Krystian Ławreniuk: I nie ma takiej możliwości, że jedna lub dwie osoby zdefraudowały jakąkolwiek kwotę?

Beata Kamińska: Nie ma takiej możliwości. Pracowaliśmy jako zespół.
Krystian Ławreniuk: A w jaki sposób skomentuje Pani samą kontrolę? Burmistrz Wojciech Huczyński twierdzi, że napotkał na wiele utrudnień w jej przeprowadzeniu.
Beata Kamińska: Jeśli chodzi o przeprowadzanie kontroli, to w mojej ocenie nastąpiło naruszenie prawa. Burmistrz ma oczywiście pełne prawo do kontrolowania takiej jednostki jak MOPS. Ja nie kwestionuję samej kontroli tylko sposób jej przeprowadzania. Proszę też zauważyć, że w maju kontrola nie wykazała nieprawidłowości. W grudniu, kontrola Wojewódzkiego Urzędu Pracy, również nie wykazała żadnych nieprawidłowości. A teraz, nagle przychodzi burmistrz i okazuje się, że wszystko jest źle.
Podczas kontroli osoby nieupoważnione nie mogą otrzymać dostępu do dokumentów takich jak umowy pracy pracowników czy teczki beneficjentów. Nie można także zabrać dokumentów bez spisania protokołu. Czy to, że odmówiłam kontroli dokumentów osobom do tego nieupoważnionym jest nieprawidłowością? W mojej ocenie nastąpiło naruszenie prawa i to mające znamiona przestępstwa w związku z tym jako funkcjonariusz publiczny byłam zobowiązana do zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy urzędu miasta. W tym momencie nie mogę ujawnić czego dotyczy to zawiadomienie, ponieważ może być to objęte tajemnicą postępowania.  
Jak mam skomentować sprawę zabrania dokumentów skoro dzień po tym wydarzeniu wystąpiłam do burmistrza z pismem o podanie przyczyny tego postępowania, a odpowiedzi nie otrzymałam po dziś dzień? Napisałam pismo do komisji rewizyjnej dotyczące spraw, które w mojej ocenie naruszają przepisy prawa. Pracownicy MOPSu również wystosowali pismo, skierowane do Rady Miasta i Komisji Rewizyjnej, w którym skomentowali sposób kontroli.

 

Krystian Ławreniuk: Jak wyglądała ta kontrola oczyma pracowników?

Pracownik socjalny: Trzeba było być w pracy gdy przychodził burmistrz, aby zobaczyć jaka panowała wtedy atmosfera. Praca ośrodka była tak zaburzona, że nie byliśmy w stanie normalnie wykonywać swoich obowiązków. Zamiast zajmować się naszymi podopiecznymi musieliśmy skupić się na tym, co chcą kontrolujący. Jestem przekonana, że nikt nie utrudniał dostępu do dokumentów. Jeśli ośrodek nie jest zamknięty na czas kontroli to przecież nie możemy odprawić z kwitkiem naszych podopiecznych. Niektórzy z nas podczas kontroli przeprowadzali wywiady środowiskowe na drugim końcu miasta. Jak mieli w kilka minut pojawić się w ośrodku, aby przekazać, któryś z dokumentów? Ponadto były to dokumenty dotyczące beneficjentów, ponad 60 teczek, z których trzeba było wypiąć pojedyncze dokumenty. Żadne wyjaśnienia nie skutkowały, wszystko i tak było kwalifikowane jako celowe utrudnianie dostępu do dokumentów.

Krystian Ławreniuk: Najcięższy zarzut dotyczy 54 faktur, każda po 1500 złotych, na zabiegi stomatologiczne. Czy skomentuje Pani tą sprawę?
Beata Kamińska: Powtórzę jeszcze raz. Nie ma protokołu, kontrola się nie zakończyła, a w mediach stawia się oficjalne zarzuty. Ja śmiem przypuszczać, że jestem już osobą podejrzaną i w tym momencie to, co powiem może zostać wykorzystane przeciwko mnie. Gdy będzie protokół i zakończy się kontrola będę mogła się do tego odnieść.

Krystian Ławreniuk: Kwota 1500 złotych na zabiegi stomatologiczne nie należy do niskich.
Beata Kamińska: Nie było to leczenie jednorazowe tylko kwota do wykorzystania. Zrobiliśmy rozeznanie i ustaliliśmy, że proteza to koszt od 1000 złotych wzwyż. Jeden punkt w moście to minimum 400 złotych. Wypełnienia bardzo różnie, ale także niemało. Czy 1500 złotych to wysoka kwota w takim przypadku? Trzeba pamiętać, że naszych podopiecznych nie stać po prostu na takie wydatki.

Krystian Ławreniuk: A co z czterema osobami, które otrzymały po dwie faktury tylko z inną numeracją? To jest 3000 złotych.
Beata Kamińska: Nie mogę się na ten temat wypowiedzieć, bo nie mamy teraz wglądu do tych dokumentów. Jeśli taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce to została ona spowodowana błędem na fakturze. Czysto ludzkim błędem. Nie mogę nic więcej powiedzieć, bo nie mamy tych dokumentów i nie możemy niczego potwierdzić.

Krystian Ławreniuk
: Czy istnieje możliwość spotkania się z tymi osobami, które skorzystały ze wspomnianej pomocy stomatologicznej?
Beata Kamińska: Nie jest to możliwe, bo musielibyśmy udostępnić wtedy informacje o tym, kto korzysta z pomocy społecznej, a tego zrobić nie możemy.
Na spotkaniu podsumowującym realizację projektu w ubiegłym roku, na którym rzekomo nieistniejący beneficjenci otrzymywali certyfikaty ukończenia kursu zawodowego, byli obecni przedstawiciele z urzędu miasta.

Krystian Ławreniuk
: Czy jakąś rolę w tej lawinie zdarzeń jaka spadła w ostatnim czasie na MOPS odegrała Pani Iwona Ziobrowska -Kowalik?
Beata Kamińska: Faktem jest, że gdy rozpoczęła się kontrola wystosowałam pismo do burmistrza o wyłączenie jej osoby z udziału w kontroli. W rozmowie z burmistrzem zgłosiłam też, że mam prawo podejrzewać, iż ta osoba nie będzie bezstronna i obiektywna w swoim działaniu, ale pan burmistrz zbagatelizował ten wniosek mówiąc, że taki zarzut mogę postawić każdemu.

Krystian Ławreniuk: Bardzo dziękuję za rozmowę.

 


 

„Była to próba odwrócenia uwagi od spraw czysto merytorycznych”

Rozmowa z Iwoną Ziobrowską-Kowalik, kierownik Biura Spraw Społecznych i Zdrowia w Urzędzie Miasta Brzeg

Krystian Ławreniuk: Czy Pani była jedną z osób, które prowadziły kontrolę w brzeskim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej? Jak ta kontrola przebiegała?
Iwona Ziobrowska-Kowalik: Tak. 22 września rozpoczęłyśmy wraz z współpracownicą kontrolę w brzeskim MOPSie. Zakresem tej kontroli była przede wszystkim realizacja umów o pracę, realizacja umów zleceń i przestrzeganie czasu pracy. W ośrodku stawiłyśmy się o godzinie 6.55 właśnie po to, aby skontrolować punktualność pracowników. Na miejscu nie zastałyśmy niestety pani kierownik Beaty Kamińskiej. Była jedynie jej zastępczyni Anna Trzaskowska. Poprosiłyśmy o listę obecności pani kierownik. Pani Trzaskowska stwierdziła jednak, że nie może tej listy odnaleźć. Wówczas poprosiłyśmy o listy obecności pani kierownik z poprzednich miesięcy. Dokumenty te trafiły w nasze ręce dopiero po ok. pięciu godzinach. Podczas kolejnej kontroli poprosiłyśmy o delegacje. Mam oświadczenie pani kierownik, że nie ma wszystkich delegacji na terenie ośrodka, ponieważ nie przedłożyła ich do rozliczenia i delegacje te ma wraz z innymi dokumentami w domu. To wszystko spowodowało, że nabrałyśmy podejrzeń co do porządku dokumentowania czasu pracy. W związku z tym, że niemal w każdej sytuacji dość długo musiałyśmy oczekiwać na dostarczenie dokumentów, na bieżąco informowałyśmy o tym burmistrza, który w końcu podjął decyzję, że kontrolę będzie prowadził osobiście.
Krystian Ławreniuk: A czy osoby przeprowadzające kontrolę w MOPSie były do tego upoważnione? Czy nie było takiej sytuacji, że przedłożenia dokumentów wymagały osoby, które tych dokumentów nie miały prawa otrzymać?
Iwona Ziobrowska-Kowalik: Zarówno ja jak i druga pani z Biura Spraw Społecznych i Zdrowia posiadamy upoważnienie do przeprowadzenia kontroli w MOPSie wydane przez burmistrza miasta. Działałyśmy właśnie na podstawie tych upoważnień.
Krystian Ławreniuk Szeroko dyskutowany jest fakt, że Pani kierownik Kamińska wystosowała do burmistrza pismo, w którym prosi o wyłączenie pani osoby z kontroli. Swoją prośbę argumentuje podejrzeniem, iż może być Pani osobą nieobiektywną.
Iwona Ziobrowska-Kowalik: Moim zdaniem jest to próba odwrócenia uwagi od spraw czysto merytorycznych. Od tego, co podczas kontroli zauważamy i na jakie nieprawidłowości natrafiamy. Myślę też, że próba wyłączenia mnie z kontroli była być może spowodowana nadzieją, że ta kontrola nie zostanie do końca szczegółowo przeprowadzona. Druga osoba biorąca udział w kontroli na co dzień zajmuje się realizacją dodatków mieszkaniowych, stąd też być może przypuszczenie, że mniej będzie znała zagadnienia pomocy społecznej (w rzeczywistości tak nie jest, bo jest to osoba bardzo dobrze orientująca się w zapisach umów i w tym w jaki sposób mają być one realizowane). Myślę, że próba wyłączenia mnie z kontroli miała na celu ustrzeżenie się przed tym abym przez przypadek nie dotarła do jakichś niewygodnych spraw.
Ja słyszałam bardzo wiele teorii krążących po mieście. Między innymi, że kontrola jest po to abym to ja została kierowniczką MOPSu. Zgodnie z zapisami ustawy o pomocy społecznej kierownik musi mieć minimum trzyletni staż pracy w pomocy społecznej oraz ukończone studia podyplomowe z zakresu organizacji pomocy społecznej. Ja tych wymogów nie spełniam. Oświadczam zatem, że kierownikiem MOPSu nie mogę i nie chcę zostać. To też był temat, który moim zdaniem miał odwrócić uwagę od istotnych spraw.
Krystian Ławreniuk A kwestia Pani rzekomego pokrewieństwa z Panią Kamińską?
Iwona Ziobrowska-Kowalik: Oświadczam, że nie jestem kuzynką pani Beaty Kamińskiej, nawet daleką. Nie jestem z nią spokrewniona, niemniej jednak istnieją koligacje między mną a jej mężem. Jest to jednak bardzo daleki stopień pokrewieństwa. Mówiąc ściślej jest to piąty stopień w linii bocznej. Takie pokrewieństwo nie jest w żaden sposób kolidujące z obowiązującymi przepisami prawnymi.
Krystian Ławreniuk Czy sprawą MOPSu zajmuje się już prokuratura?
Iwona Ziobrowska-Kowalik: O to musi pan pytać burmistrza. My skupiamy się tutaj na zapisach umów, na ich realizacji, na liczbach. Jeśli dwa plus dwa równa się cztery to ma się równać cztery, a nie trzy. Jeśli na przykład w umowie jest zapis, że ma być zrealizowane 49 godzin kursu, a zostało zrealizowanych  43, kwota jest przy tym wypłacona za wszystkie godziny zawarte w umowie,  to coś jest nie tak. Nie wiem też na ile jest to gospodarne zarządzanie pieniędzmi, jeżeli za kurs trwający kilka dni wypłaca się wynagrodzenie w kwocie ponad 18 tysięcy za 49 godzin, to chyba każdy chciałby tak zarabiać.
Krystian Ławreniuk Zgodzi się ze mną Pani, że najbardziej na tej aferze ucierpieli pracownicy socjalni, których budowane z mozołem autorytet i zaufanie w oka mgnieniu zostały zakwestionowane?
Iwona Ziobrowska-Kowalik: Tak. To jest bardzo nieprzyjemna sprawa i dlatego bardzo ważne jest, aby jak najszybciej zakończyć tą kontrolę. Ważne jest również, aby jak najszybciej oczyścić atmosferę. Jeżeli są osoby  winne zaniedbań, to muszą jak najszybciej ponieść za to konsekwencje. Po to właśnie, by  osoby wykonujące rzetelnie swoja pracę nie cierpiały z ich powodu. Uważam również, że nikt autorytetu pracowników jednostki nie podważył. Podczas czynności kontrolnych można było zauważyć jedno, że wątpliwości wzbudza  sposób realizowania poszczególnych umów, rzetelności ich wykonania i rozliczenia. Nie ma to związku z wykonywaną pracą przez poszczególnych pracowników MOPSu, w szczególności pracowników socjalnych, których codzienna praca nie należy do łatwych.
Krystian Ławreniuk Bardzo dziękuję za rozmowę.

 


 

17 listopada do prokuratury zostało złożone powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Głównym zarzutem jaki został postawiony Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społeczne jest wypłacanie pieniędzy publicznych za niewykonywane usługi i w konsekwencji narażenie gminy na straty.
 

Reklama