Coma – niepowtarzalne emocje

0
Reklama

Transfuzją mocnego rocka rozbłysła w niedzielę Coma na Placu Drzewnym. Przed koncertem rozmawiamy z Piotrem Roguckim, wokalistą zespołu.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

 

 

Rafał Ochociński: – Przed chwilą przyjechaliście do Brzegu, emocje przed koncertem są duże?

Piotr Rogucki: – Na razie musimy się rozlokować. Widzę, że są karuzele, tak że za chwilę pójdziemy z chłopakami na młota, żeby podkręcić emocje. Publiczność, jak widzę, trochę przechadza się, więc nie jest jeszcze skoncentrowana w jednym miejscu, ale jest sporo ludzi, tak że mam nadzieję, że będzie dobry koncert. Dla nas tak naprawdę okazuje się dopiero na scenie, co się stanie i to jest walka cały czas o uwagę publiczności. Mam nadzieję, że uda nam się wywalczyć dzisiaj tę uwagę.

Rafał Ochociński: – Na stronie internetowej piszecie, że wzorujecie się na takich zespołach jak Pearl Jam, Illusion, czy Led Zeppelin, czy faktycznie tak jest?

Piotr Rogucki: – Nie weryfikowaliśmy tego. Stroną zajmują się webmasterzy. Generalnie kiedyś naszą twórczość porównywano do tych zespołów, natomiast ja osobiście nigdy ich nie słuchałem. Na tyle jest inspirowana, na ile się ludziom kojarzy. Natomiast my inspirujemy się praktycznie wszystkim, co ma jakąś wartość, wszystkim, co jest w stanie zmienić nasze podejście do rzeczywistości i jest w stanie poszerzyć horyzonty naszej wyobraźni. Na stronie internetowej coś zawsze trzeba napisać. Notatka była napisana po pierwszym albumie, więc już pewnie jest nieaktualna, natomiast ludzie, którzy po raz pierwszy wchodzą na stronę zespołu, muszą znaleźć jakieś odniesienie, więc może jest to takim punktem zaczepienia. Lepiej, jeżeli się ludzie sami przekonają, jakiego rodzaju jest muzyka, bo tak naprawdę wszelkie porównania są nieistotne w momencie, kiedy masz do czynienia z żywą muzyką.

Rafał Ochociński: – Ale graliście koncert właśnie przed Pearl Jam. Czym było dla was to doświadczenie?

Piotr Rogucki: – Byliśmy supportem i zostaliśmy oczywiście potraktowani jak support, czyli totalnie trzeciorzędnie. Była to taka krótka rozgrzewka przed Linkin Park, kiedy ludzie nie wiedzieli jeszcze, czy już wchodzić na stadion, czy jeszcze nie. Rozsiadali się, zajmowali swoje miejsca. Był upał, chyba ze 32 stopnie, światła nie pracowały, nie pracowało zresztą wiele więcej innych rzeczy. Dla nas było to doświadczenie o tyle fajne, że mogliśmy stanąć na tej samej scenie, natomiast nie zmieniło to nic w naszym życiu oprócz tego, że możemy sobie w cv napisać, że graliśmy przed Pearl Jamem.

Rafał Ochociński: – Wasz ostatni dwupłytowy album jest potraktowany jako jeden temat w całości. Czy to jest nawiązanie do twórczości Pink Floyd, czy właśnie Led Zeppelin?

Piotr Rogucki: – To jest raczej nawiązanie do moich pomysłów, które postanowiłem zrealizować. Nie było żadnych zewnętrznych inspiracji, żeby zrobić coś takiego, jak Pink Floyd, albo Led Zeppelin. Chodziło o to, żeby zamknąć pewien temat, który chodził mi po głowie w jakiejś pełnej formie od a do z. Tak się stało.

Rafał Ochociński: – Jesteście laureatami Fryderyków, otrzymaliście też wiele innych nagród.

Piotr Rogucki: – Udało nam, się zdobyć parę nagród, ale to nie jest tak, że walczyliśmy o nie z zaciśniętymi pięściami. Po prostu zostały nam przyznane. Nagrody to jest rzecz pożądana i potrzebna, jeżeli się tworzy publicznie, to znaczy jeżeli twoja praca jest wystawiona na ocenę. Jeśli dostajesz nagrody, to znaczy, że ta ocena jest pozytywna i właściwie, poza liczbą osób na koncertach, jest to jedyna możliwość zweryfikowania tego, czy to, co robisz, jest dobre. Jeżeli są nagrody, jest to informacja, że jest ok. Jeśli ich nie ma, to trzeba zacząć się zastanawiać nad tym, co robisz. Natomiast nagrody nie rozwiązują żadnych problemów, ani nie dają szansy na utrzymanie się w przyszłości z tego, co robisz. Nie dają ci przepustki do tego, aby stać się gwiazdą. Dają tylko potwierdzenie, że jest ok. Motywują i są potrzebne, ale to ty musisz wiedzieć, czego chcesz i dążyć do tego własnymi siłami, a nie za pomocą wygrywanych konkursów.

Rafał Ochociński: – Na koniec dwa słowa dla mieszkańców Brzegu.

Piotr Rogucki: – Kochani, najpełniejszy wyraz i najpełniejszy obraz tego, co zespół Coma robi, jest wtedy, kiedy po prostu gramy muzę, a ludzie bez żadnych dodatkowych słów rozumieją, co mamy im do powiedzenia. To jest nasz pierwszy koncert plenerowy w tym roku i chcielibyśmy stworzyć niepowtarzalne emocje. Potencjał jest, sprzęt jest dobry, scena jest zajebista, ludzie przybyli, więc wszystko w naszych wspólnych rękach.

– Dziękuję za rozmowę.
 

Reklama