Dla każdego coś miłego, czyli rzeczywistość z przymrużeniem oka

0
Reklama

Przez najbliższe dwa miesiące w Galerii Brzeskiego Centrum Kultury będziemy mogli oglądać rysunki satyryczne Andrzeja Czyczyły. Później zostaną one zlicytowane na rzecz powodzian. Jak doszło do realizacji tego pomysłu, rozmawiamy z autorem wystawy Andrzejem Czyczyło oraz organizatorem Leszkiem Tomczukiem.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Rafał Ochociński: – Skąd się wziął pomysł na zorganizowanie tej wystawy?
Leszek Tomczuk: – Na naszej witrynie brzeg.com.pl wisi autorska galeria pod tytułem „Codziennik Andrzeja Czyczyły”. Wszystkie najcieplejsze prace Andrzeja codziennie lądują z jego pracowni do sieci. Nagromadziło się tego tak dużo, że doszliśmy do wniosku, że brzeżanie powinni odświeżyć sobie tego artystę. Chcę przypomnieć, że Andrzej już taką wystawę w Brzegu miał i cieszyła się ogromnym powodzeniem. Stąd uznaliśmy, że okres wakacyjny to doskonały czas, żeby lekką muzę zaprezentować brzeżanom.
Andrzej Czyczyło: – Co najważniejsze, poszerzyliśmy formułę. To znaczy, mam nadzieję, że uda się wszystkie prace zlicytować na rzecz powodzian.
Rafał Ochociński: – Czy łatwo jest w sposób rysunkowy komentować rzeczywistość?
Andrzej Czyczyło: – To jest wdzięczna materia. Jest to kwestia języka, konwencji, tak jak inne formy publicystyki. Taka forma komentowania rzeczywistości politycznej i społecznej ma swoich zwolenników. A że odbywa się to w lżejszej formie, bardziej skrótowej, to czasem lepiej dociera do czytelnika. Jest bardziej sugestywna i lepiej przyswajalna.
Rafał Ochociński: – Czy to znaczy, że trzeba być wnikliwym obserwatorem rzeczywistości?
Andrzej Czyczyło: – Myślę, że to się niczym nie rożni od pracy moich kolegów dziennikarzy. Jest to kwestia tylko warsztatu, artykulacji tych treści, którymi jesteśmy codziennie bombardowani.
Rafał Ochociński: – A czy czasem te rysunki nie tracą przez to na aktualności?
Andrzej Czyczyło: – Absolutnie tak. Przy takiej ilości, kiedy ja codziennie robię komentarz polityczny, to jak to się mówi, nie zawsze jest niedziela. Nie zawsze mamy jakieś smakowite kąski do spuentowania. Więc ten materiał szybko się dewaluuje, ale to jest wpisane w pejzaż publicystyki rysunkowej. Niemniej jednak w skali roku pozostaje sporo rysunków takich bardziej uniwersalnych, które nie stracą na aktualności przez najbliższe dziesięć lat.
Rafał Ochociński: – Czy na tę wystawę dobierał pan rysunki w sposób szczególny?
Andrzej Czyczyło: – I tak, i nie. Staraliśmy się z Leszkiem skomponować wystawę w myśl zasady „dla każdego coś miłego” pamiętając o tym, jaki nadrzędny cel nam przyświeca. Chcielibyśmy trafić do szerokiego gustu odbiorców. I tego estetycznego i nawet pewnych preferencji politycznych, żeby po prostu tę wystawę sprzedać. Byłbym szczęśliwy, bo to by była najlepsza recenzja, gdyby te wszystkie prace zostały zlicytowane, a dochód mógłbym przekazać powodzianom
Rafał Ochociński: – Czy te wszystkie rysunki były publikowane?
Andrzej Czyczyło: – Tak, to są wszystkie rysunki publikowane w prasie.
Rafał Ochociński: – Po zakończeniu wystawy odbędzie się licytacja, czy jest już ustalony termin i ceny wywoławcze rysunków?
Leszek Tomczuk: – Wystawa będzie dostępna przez dwa miesiące wakacyjne, lipiec – sierpień. W połowie września planujemy w porozumieniu z dyrekcją domu kultury, przy okazji dnia animatora kultury, zlicytować te prace. Chcielibyśmy je wcześniej oprawić. Gromadzimy pieniążki na ten cel i władze miasta i powiatu obiecały nas wspomóc. W tej chwili mamy dwa miesiące i zastanowimy się wspólnie z galerią, jak to technicznie zrobić. O cenach jeszcze nie mówimy. Ja sądzę, że cena będzie dostępna, ale autor będzie miał tutaj najwięcej do powiedzenia. Na pewno weźmie pod uwagę to, aby wystawa się sprzedała.
– Dziękuję za rozmowę.

Reklama