Plątanina na „Czerwonych Koszarach”

0
Reklama

Żeby legalnie dostać się do naszego budynku, powinniśmy chyba pomyśleć o lądowisku na dachu, bo innej drogi nie ma – mówi z gorzkim uśmiechem jeden z mieszkańców kamienicy nr 41 znajdującej się na terenie tzw. Czerwonych Koszar. I niestety problem, o którym opowiada, nie dotyczy tylko jego kamienicy.
Teoretycznie budynek, w którym ma wykupione mieszkanie, w adresie ma ulicę Wileńską. To jednak tylko teoria, bo każdy, kto zna tamte okolice, wie, że pomiędzy ciągiem kilku budynków wspólnotowych a ulicą Wileńską znajduje się stary mur i w praktyce nie istnieje ogólnodostępna droga, którą właściciele mieszkań znajdujących się w tych kamienicach mogliby wjechać na swoje posesje. Jedyny wjazd od strony ulicy Wileńskiej należy do poprzedniego właściciela kamienic. Co ciekawe, na dostępnych nam mapach obszar ten jest oznaczony nie jako droga, ale jako teren inwestycyjny.
Kilka dni temu wzdłuż granic działki należącej do wspólnot nr 41 i 40 i działki należącej do byłego właściciela tych kamienic pana W. pojawiły się małe betonowe słupki ustawione w taki sposób, że uniemożliwiały wjazd na parkingi znajdujące się przed kamienicami wspólnot.
− To takie szczególne wymuszenie – mówi jeden z mieszkańców wspólnoty − jeżeli nie możemy wjechać na parking znajdujący się na naszym terenie, to jesteśmy zmuszeni parkować na terenie pana W., a za to będziemy musieli zapłacić. Już od jakiegoś czasu, oczywiście „drogą pantoflową”, rozsyłana była informacja, że za 50 zł miesięcznie można tam parkować. Niektóre osoby z tego skorzystały.
Teoretycznie pan W. miał prawo postawić na swoim terenie cokolwiek i pewnie nikomu by to nie przeszkadzało, gdyby istniała ogólnodostępna droga dojazdowa. A tej nie ma. I to jest pytanie, na które trzeba znaleźć odpowiedź.
Teren Czerwonych Koszar to, jak mówią mieszkańcy, bardzo szczególny pod względem własności obszar. Kilkanaście lat temu większa jego część wraz ze znajdującymi się tam budynkami po dawnych rosyjskich koszarach została sprzedana prywatnej spółce. W miarę upływu lat sytuacja spółki oraz własności terenu ulegała zmianom i obecnie jest to teren należący do spółki, prywatnych właścicieli, wspólnot i gminy. Od lat każdy mieszkaniec Czerwonych Koszar jakoś dojeżdżał do swojej kamienicy. W chwili obecnej dosyć trudno się zorientować, czy dojeżdżając do swojego budynku jedzie się po drodze ogólnodostępnej, czy też po terenie będącym kogoś własnością. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, kiedy ten dojazd został zablokowany.
Warto na tym etapie dodać, że przed sprzedażą mieszkań budynki należały do spółki, w której udziałowcem był pan W. Ponieważ wcześniej znajdowały się tam koszary, budynki musiały zostać adaptowane na mieszkania, a co za tym idzie, inwestorzy musieli uzyskać pozwolenie na tzw. zmianę sposobu użytkowania budynku. Po adaptacji każdy powinien zostać „odebrany” przez służby budowlane. Wszystkie te czynnością wiążą się z odpowiednią procedurą i dokumentacją budowlaną. Gdzieś tam powinna więc znajdować się odpowiedź na pytanie – gdzie znajdują się ogólnodostępne drogi dojazdowe do budynków na terenie Czerwonych Koszar, bowiem nawet laik wie, że każda posesja powinna takową posiadać. Jeżeli jej oficjalnie nie ma, to znaczy, że na jakimś etapie procedury popełniono błąd.
Próbowaliśmy dowiedzieć się u źródła. Rozpoczęliśmy od Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Brzegu, gdzie nam wyjaśniono, że nie jest to instytucja kompetentna do wyjaśnienia tej sprawy. Dowiedzieliśmy się również, że jeżeli się nic nie wyjaśni, to mieszkańcom wspólnot pozostaje sądowne ustalenie tzw. służebności gruntu, który stanie się ogólnodostępną drogą przejazdu, i… odesłano nas do Wydziału Budownictwa i Inwestycji Starostwa Powiatowego. Tam poinformowano nas, że taka droga musiała być zaznaczona przez inwestora (czyli ówczesnego właściciela budynków) w dokumentacji, bo inaczej nie dostałby pozwolenia na zmianę użytkowania budynków. Niestety, odszukanie pozwolenia znajdującego się w archiwum i udostępnienie go nam jest raczej niemożliwe. Usłyszeliśmy również, że możemy poinformować się u geodetów, bo to oni robili podział terenu, ale ponieważ nie jesteśmy stroną, to również może być utrudnione.
Być może więcej szczęścia w tej sprawie będzie miała „strona”. Pojawienie się słupków zmobilizowało bowiem mieszkańców wspólnot znajdujących się przy ulicy Wileńskiej do definitywnego rozstrzygnięcia kwestii drogi dojazdowej. Na spotkaniu przedstawicieli zarządów wspólnot podjęto decyzję o wystosowaniu pisma do burmistrza Wojciecha Huczyńskiego z prośbą o ustalenie sposobu przebiegu dróg komunikacyjnych na terenie Czerwonych Koszar oraz zapewnienie wszystkim znajdującym się tam nieruchomościom połączenia z drogami publicznymi.
Jak czytamy w piśmie: „niektórzy właściciele zapewnili sobie dojazd do drogi publicznej poprzez usunięcie fragmentów muru położonego bezpośrednio w sąsiedztwie swoich kamienic, jednakże część nieruchomości takiego dostępu jest pozbawiona”.
Ponieważ dochodzenie do prawie „historycznych” dokumentów może być pomimo wszystko mocno utrudnione, sprawą mają się również zająć prawnicy działający w imieniu wspólnot. O postępach w tej sprawie będziemy informować w kolejnych wydaniach Panoramy.

 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Reklama