Czy Zarząd “Zgody” zlekceważył zalecenia kominiarskie?

2
Reklama

Kominiarz w lutym 2011 roku wydał nakaz, a władze Spółdzielni wykonały go dopiero w 2015 roku w kwietniu.


 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Mistrz kominiarski już w lutym 2011 roku (to nie jest pomyłka – w dwutysięcznym jedenastym roku) wydał w trybie pilnym nakaz zdemontowania  wszystkich nasad H (patrz zdjęcie), jakie były zamontowane na przewodach kominowych na dachach budynku. Ta konkretna sprawa dotyczy budynku położonego przy ul. Makarskiego.

Kiedy mieszkańcy zaczęli domagać się wydania kopii dokumentu kominiarskiego, nakazującego demontaż tych nasad H, dopiero wówczas – i zapewne nie jest to przypadek – władze Spółdzielni zleciły ich demontaż. Przypomnijmy, że minęły zatem ponad cztery lata od wydania nakazu kominiarskiego. Pracownicy wynajętej firmy w kwietniu 2015 roku, w pośpiechu, przy padającym w tym dniu śniegu, demontowali nasady H. Nasady te zostały następnie zniszczone i zapewne trafiły na złom. Zostały one zamontowane na budynkach w 2002 roku. Teraz okazuje się, że nie są one potrzebne, a co więcej utrudniają kominiarzowi przeprowadzenie kontroli, uniemożliwiając dostęp do przewodu kominowego. Nasady te były zamontowane trwale na kominie. Co więcej, razem z tymi nasadami H, zdemontowano też osłony z blachy  znajdujące się na bocznych ścianach kominów, które również okazały się zbędne.

Uprzednio zapłaciliśmy za montaż tych elementów, zapewne niemałe pieniądze, a teraz płacimy za ich usunięcie i zamontowanie w ich miejsce siatek. I jakoś nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za takie posunięcia, a my – mieszkańcy Spółdzielni – płacimy za absurdalne decyzje. Oczywiście, zapewne “Zgoda” posiada dokumenty, z których wynika, że w 2002 roku te nasady H były niezbędne. Chętnie zatem te dokumenty obejrzymy. Może dowiemy się, kto wówczas był inicjatorem montażu tychże nasad, kto to zlecił i kto na tym po prostu zarobił.

Niniejszą sprawę skierowano do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego celem zbadania, czy nie doszło do złamania przepisów prawa budowlanego.

Krzysztof Grabowiecki

Reklama