Streetworking w Brzegu

0
Reklama

Centrum Aktywnego Wsparcia – tak nazywa się fundacja działająca od początku bieżącego roku. Założyli ją dwaj młodzi brzeżanie, Michał Kwiatkowski i Przemysław Wysocki, którzy pracują jako streetworkerzy, czyli pedagodzy uliczni. Metoda streetworkingu narodziła się we Francji, na początku ubiegłego wieku. W Polsce jej prekursorem był Tomasz Szczepański z GPIAS w Warszawie.

Działania streetworkingu to innowacyjna forma pracy z dziećmi i młodzieżą. Od tradycyjnej pedagogiki różni się tym, że pracuje się w terenie. Nie ma jednego stałego miejsca spotkań.
Jesteśmy tam, gdzie są dzieci − mówi Michał Kwiatkowski, współzałożyciel fundacji. − W chwili obecnej nasza fundacja realizuje projekt współfinansowany przez Urząd Miasta w Brzegu. Program „Ulica bawi i uczy – streetworking”, nad którym objął patronat Burmistrz Wojciech Huczyński. Jest to dla nas niezmiernie istotne, ponieważ wsparcie Pana Burmistrza podnosi rangę wykonywanego przez nas projektu. Obecnie prowadzimy zbiórkę pieniędzy. Staramy się pozyskać fundusze na samodzielną działalność streetworkingową, w której wyznaczymy sobie na początku własne ramy działania. Naszym głównym założeniem jest wzbudzenie w naszych podopiecznych refleksji, która może być pozytywnym bodźcem do zmian w ich życiu. Chcielibyśmy także, aby słowo 'pedagog’ nie wywoływało u nich negatywnych skojarzeń, wpływających na ich postrzeganie osób, które mają z nimi pracować. Chcemy przełamać ten negatywny stereotyp.
Dzieci nie są odpowiedzialne za swoją sytuację rodzinną i materialną, same sobie nie wybrały środowiska, w którym żyją. Nie chcemy wywracać ich życia do góry nogami, mamy na celu pokazać im, jak ciekawie i efektywnie można spędzać wolny czas – dodaje pan Michał.
    Większość społeczeństwa podchodzi z dużą rezerwą do działań streetworkerów. Głównie dlatego, że niewiele wiedzą o tym zagadnieniu, a samo słowo 'streetworker’ mało im mówi. Wynika to także z tego, że niektórzy pedagodzy uliczni, streetworkerzy, pracują w świetlicach, klubach itp. Tyle tylko, że co to jest za 'street’, skoro to dzieci muszą przyjść w określone miejsce i spędzić czas tylko w zamkniętym pomieszczeniu, które z ulicą nie ma nic wspólnego?
    Obecnie w ramach działalności fundacji, oprócz udziału w wielu konkursach organizowanych m.in. przez Starostwo Powiatowe, Urząd Miasta w Brzegu czy Krajowe Biuro Przeciwdziałania Narkomanii, panowie pracują jako streetworkerzy zgodnie z programem „Twój krok do lepszego jutra”, realizowanym przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Zasięgiem projektu objęta została ulica Oławska, Grobli, Plac Drzewny i Cegielniana.
Aktualnie – mówi Michał Kwiatkowski − mamy pod sobą około czterdzieścioro dzieci. Prowadzimy cztery grupy, w których dzieci podzielone są głównie ze względu na wiek i miejsca zamieszkania. Chętnie promujemy inwencję pedagogiki ulicznej, tylko jak zwykle wszystko rozbija się o pieniądze, których wciąż nam brakuje. Dlatego szukamy wsparcia, kogoś, kto nas wspomoże, widząc efekty naszej pracy. Pieniądze, które otrzymujemy, nie idą do naszej kieszeni, choć czasem niektórym ludziom może się tak wydawać. Fundusze, które uda nam się zebrać, są przeznaczane na realizację programu, nasze działania nie ograniczają się tylko do zabaw na podwórkach danych ulic, lecz wychodzimy także poza ich granice. W ramach projektu organizowane są m.in. wycieczki do zoo, kina czy teatru. Dla przeciętnego dziecka „wypad” do wrocławskiego kinoplexu czy do McDonalda nie jest niczym nadzwyczajnym. Jednak dla naszych dzieciaków są to niezapomniane przeżycia, szczególnie dla tych, które nigdy nie były poza granicami Brzegu.
    Głównym celem pracy pedagogów ulicznych jest pokazanie dzieciom, że warto być aktywnym, i tak pokierować swoim życiem, aby osiągać sukcesy, które nie są zarezerwowane tylko dla dzieci bogatych rodziców.
Bardzo chcielibyśmy, aby ten rodzaj pracy z dziećmi prężnie rozwijał się na naszym terenie, ponieważ uważamy, że jest to jedna z najlepszych form współdziałania z dziećmi, które niezbyt dobrze czują się w świetlicach czy klubach. Często wynika to z bardzo prostego powodu. W każdym takim miejscu należy przestrzegać określonych zasad i stosować się do wymagań regulaminowych, co większości z tych dzieci przychodzi z trudnością – dodaje pan Michał.
    Pedagogika uliczna podzielona jest na etapy. Pierwszym z nich jest rozpoznanie terenu. Streetworkerzy dosłownie wałęsają się po danej ulicy, obserwują, gdzie są największe skupiska dzieci, jakie to są dzieci i jak spędzają wolny czas. Drugim etapem jest nawiązanie kontaktu z dziećmi i ich rodzicami.
Z uwagi na to, że pracuję w MOPS-ie, dużo ludzi mnie rozpoznaje. W momencie, gdy pojawiam się na danym terenie, dzieci pytają, co ja tu robię, i wtedy im wyjaśniam, w jakim jestem tu charakterze i czym będę się zajmował. Wiadomość idzie w eter i po kilku dniach wszyscy wiedzą o programie. Kiedy już nawiążemy kontakt z dziećmi, staramy się również poznać ich rodziców, ponieważ oni także muszą nabrać do nas zaufania. Na początku traktowałem streetworking stricte jako pracę. Teraz jednak, kiedy już poznałem swoich podopiecznych, zaczynam podchodzić do tego inaczej. Jednak mimo wszystko staram się nie angażować emocjonalnie w to, co robię, ponieważ mógłbym przenieść sprawy zawodowe na grunt prywatny – wyznaje pan Michał.
Trzeci etap to tzw. pedagogika konsumpcyjna. Polega ona na tym, że streetworkerzy zabierają dzieciaki we wszystkie znane im miejsca, takie jak: place zabaw, parki, pizzerie, cukiernie itp.
Na początku wszystko dzieje się powoli po to, aby dzieci miały czas nabrać do nas zaufania i chciały się przed nami otworzyć, a taki proces wymaga czasu. Nie da się zdobyć przyjaźni dziecka po jednym wspólnym wyjściu na kolę – tłumaczy pan Michał.
Następnym etapem programu jest działanie w ramach pedagogiki społecznej. Tutaj rezygnuje się już ze zwykłych wyjść na pizzę czy lody na rzecz wycieczek edukacyjnych do muzeum, teatru czy Dinoparku.
Ostatni etap to realizacja projektu – wyjaśnia brzeski streeworker. − Podczas tego okresu staramy się zrealizować konkretne przedsięwzięcie. Jest to etap bardzo weryfikujący, ponieważ tu już dzieci muszą coś dać od siebie. Dzięki temu etapowi dzieciaki poznają trud, jaki trzeba włożyć, by coś osiągnąć. Ostatnio realizowaliśmy taki mały projekt, podczas którego młodzież miała okazję zobaczyć, jak tworzy się muzykę Hip-Hop i spróbować nagrać swój kawałek. Udało nam się też stworzyć wraz z dziećmi materiał na pocztówki, które w niedługim czasie ujrzą światło dzienne.
    Praca pedagogów ulicznych nie jest łatwa, ale daje wiele satysfakcji i szansę na zrobienie czegoś pożytecznego. Nie polega ona tylko na zabawie i zabiciu czasu, lecz na pokazaniu dzieciakom, że można żyć lepiej, ciekawiej i mądrzej. Wystarczy tylko trochę odwagi i chęci, by dobrze pokierować swoim życiem.
Katarzyna Gęsiarz

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Reklama