Chiński sylwester w Herbaciarni

0
Reklama

Chińczycy świętowali Nowy Rok dopiero w zeszłym tygodniu w czwatrek. W ichnim kalendarzu ukończył się rok metalowego tygrysa a zaczął rok metalowego zająca, czy jak kto woli, królika. Drapieżnik, który szarpał i gryzł ustąpił łagodniejszemu zwierzęciu. Długouchy utożsamia ponoć energię żeńską Jin. Ma być milej, spokojniej, ale też bardziej szemranie. Dobry rok dla potajemnych romansów.

W niedzielę, a wiec z parodniowym poślizgiem, Chiński Nowy Rok powitano w brzeskiej herbaciarni. Uroczystości towarzyszyły niezwykle ciekawe wykłady dotyczące chińskich tradycji jak i pokazy sztuki prezentowane przez grupę artystów z Chin.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Zaczęło się od gotowania. Gratka dla wszelkich gospodyń domowych. Kuchnia chińska jest przeniknięta tamtejszą myślą i ma odcień filozoficzny. Mówi się o pięciu przemianach. Są one zarazem prawem dotyczącym całego kosmosu. Chińczycy wyróżniają 5 żywiołów, które przechodzą w siebie nawzajem wg określonego cyklu: drewno – ogień – ziemia – metal – woda i od nowa. Każdemu z tych elementów przyporządkowane są określone składniki żywnościowe czy przyprawy. Takie gotowanie to niemal warzenie receptury alchemicznej. Kto liczył, że owocem tych kosmicznych przemian będzie jakiś smażony skorpion czy inna „chodząca” potrawa mógł się trochę zawieść. Powstała zupa z soczewicy, całkiem smaczna aczkolwiek trochę pikantna.
Potem dwie urocze Chinki zaprosiły do stołu, gdzie jedna z nich przygotowywała herbatę zgodnie z prastarą tradycją. Arkana tego wcale niekrótkiego, przypominającego rodzaj medytacji, rytuału, wyjaśniała druga i to w języku polskim. Chińska odmiana naszej mowy na pewno nie należy do łatwych do zrozumienia, niemniej fakt ten nie ujmował występowi czaru.

Aby żeński Jin się dopełnił przez męski Jang na scenę weszło dwóch niewysokich skośnookich panów. Im zdecydowanie lepiej nie wchodzić w drogę. Zaprezentowali kung-fu. Energetyczny taniec najeżony gwałtownymi ciosami. Jak w całej chińskiej tradycji i tu przebijały idee duchowe i wszędobylska filozofia 5 elementów. Demonstrowana sztuka walki służy ponoć zdrowiu.
Emocje ostudziła następnie refleksyjna muzyka grana na żywo przez elegancką i stonowaną cymbalistkę z Chin. Zdaniem niektórych śmiało może równać się ona z mickiewiczowskim Jankielem. Zaczynała od spokojnego utworu o jaśminie by przejść w końcowej części do evergreenu polskich wesel – przyśpiewki „szła dzieweczka”. Ckliwe struny duszy poruszył wkrótce sympatyczny wokalista okupujący z przejęciem wyższe muzyczne rejestry.
Nie obeszło się bez tradycyjnego tańca smoka, czy jak kto woli, lwa. Czerwony włochaty stwór przemykał to w jeden to w drugi kraniec sali i raz po raz stawał na dwóch łapach. Mrugając obłąkanymi oczami mierzył wzrokiem nieruchomą publiczność. Niegdyś zwierzę tego gatunku ocaliło Chiny przed wszelkimi możliwymi zagrożeniami jakie skumulowały się w jednym momencie. Ten osobnik wątpliwe, że dałby sobie radę. Wypił cały dzban wina i stracił poczucie równowagi. Jakby tego było mało na koniec występu zwymiotował na wpatrzonych w niego obserwatorów. Nikt jednak nie miał mu tego za złe. Wymiociny ze smacznych cukierków i barwnych skrawków papieru nie miały w sobie nic odrażającego.

Ostatni pokaz Chińczyków dotyczył kaligrafii. Jedna z kobiet zdecydowanie, lecz zarazem niezwykle precyzyjnie wypisała dwie sentencje. Cztery symbole oznaczające „Kwiaty kwitną, przynoszą szczęście” to coś w rodzaju naszego „K+M+B=2011”. Napis taki zdobi chińskie mieszkania w trakcie obchodów Nowego Roku.

Kolejnymi punktami obchodów były wykłady. Lekarz konwencjonalny, który praktykuje także medycynę chińską, zaprezentował między innymi tajniki leczenia ziołami czy akupunktury. Chińczycy bardzo wcześnie bo jeszcze przed naszą erą wypracowali zespół zasad, które do dziś nie straciły na aktualności. W przeciwieństwie do Europejczyków, którzy w dobie oświecenia wyrzucili poza margines wszelkie nauki bazujące na wiedzy intuicyjnej czy magicznej, Azjaci wciąż nie rozgałęziają tych dziedzin. Akcentują jedność świata. Choć system kanałów energetycznych przenikających siecią całe ludzkie ciało, wydaje się dla nas abstrakcją i szarlataństwem, akupunktura naprawdę działa. Mógł się o tym przekonać ochotnik z publiczności. Chiński medyk dokonuje bardzo szerokiego oglądu pacjenta bez używania metod inwazyjnych. Wnioskuje na podstawie postawy człowieka, jego zachowania, chodu, zapachu. Przeprowadza krótki wywiad, mierzy puls i każe pokazać język. Tyle wystarczy do wystawienia trafnej diagnozy i wypisania ziołowej recepty.

Ostatni wykład dotyczył modnego ostatnio feng shui. Specjalistka w tej dziedzinie wyjaśniła podstawy chińskiej sztuki organizowania przestrzeni. Kto by pomyślał, że poprzez odpowiednią aranżację pomieszczenia, w którym przebywamy możemy wpływać na takie naszego życia dziedziny jak kariera, zamożność czy życie uczuciowe. Ponoć to działa. Energie można potęgować lub zmniejszać za pomocą elementów wystroju tzw. remediów. Praktyczna wiedza u swoich podstaw mająca intuicyjne pojmowanie przestrzeni i jej wpływ na podświadomość, także odwołuje się do tradycyjnej chińskiej filozofii. Optymalnie, gdy za plecami mamy żółwia, po prawej stronie tygrysa, po lewej smoka, a przed nami feniksa, cokolwiek to znaczy.
Obchody Chińskiego Nowego Roku zakończyły się parę minut po 22. Wspaniała dawka egzotycznej kultury i wiedzy, która może odmienić czy ubogacić nasze patrzenie na świat. Na koniec wypada za to wszystko podziękować pracownikom Niezależnego Ośrodka Kultury Herbaciarnia. Warto nadmienić, że wstęp na tą niezwykłą imprezę był darmowy.
Tomasz Kafel

Reklama