Kanalizacja sanitarna deszczową porą

0
kanalizacja_deszowa_bw.jpg
Reklama

Kanalizacja sanitarna w niektórych brzeskich ulicach dławi się jak więcej popada.

Na Konopnickiej przykładowo kończy się to zalewaniem posesji ściekami i roszczeniami właścicieli kierowanymi do PWiK w Brzegu. Umyka tu jednak pewien istotny szczegół: skąd w kanalizacji bierze się deszczówka?

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Zasadniczo ścieki bytowe mogą być odprowadzane kanalizacją sanitarną i ogólnospławną. Rozwiązania różnią się one tym, że w drugim przypadku płynne nieczystości z sanitariatów mieszają się z wodami opadowymi z wpustów ulicznych. Obowiązująca myśl techniczna uznaje ten wariant za niekorzystny i sugeruje dążność do pełnego rozdziału systemów sanitarnych od deszczowych. Deszczowe porcje w układach ogólnospławnych powodują bardzo nierównomierne obciążenie kanałów a ono nie sprzyja ani oczyszczalni ani samym warunkom spływu i zmusza do stosowania odpowiednio większych średnic. Nie jest to dobre zwłaszcza w przypadku okresów bezdeszczowych gdyż spowolniony przepływ może sprzyjać zagniwaniu ścieków. Choć wiekowa kanalizacja brzeska jest częściowo ogólnospławna od pewnego czasu odchodzi się od tego wariantu i w mieście dominuje rozwiązanie rozdzielcze. Odpowiednio dostosowane średnice zapewniają optymalne warunki spływu, oczywiście pod warunkiem, że do kanałów nie dostają się wody deszczowe. Naturalnie przewiduje się pewien zapas na ewentualny napływ z powierzchni przez otwory w pokrywach włazowych. Włączanie rynien i innych odwodnień jest jednak zakazane.
Jak to zwykle bywa, zakaz nie oznacza, że podłączenia takie nie są wykonywane. Bardzo pouczające są wszelkie obfitsze opady. To, że kanalizacja sanitarna się wówczas dławi stanowi wyraźny znak, iż przy ulicy mieszka co najmniej kilku nieuczciwych obywateli. Do tej pory uchodziło im to „na sucho”, jeżeli można tak powiedzieć zważywszy na powodowane przez występek wybijanie ścieków z kanalizacji. Począwszy od połowy czerwca trwa w Brzegu akcja PWiK zmierzająca do ustalenia miejsca nieprawidłowych włączeń. Ich lokalizacja jest łatwiejsza niż się z pozoru wydaje. Wcale nie trzeba kopać czy czekać na deszcz. Wystarczy wtłoczyć do kanalizacji dym. Specjalny generator wytwarza lotną substancję analogiczną do tej, którą puszcza się na dyskotekach. Jeżeli z instalacjami na posesji coś jest nie tak wkrótce biała smużka wydostaje się rynnami albo wpustem na podjeździe. Badano już m. in. ul. Katowicką, Górnośląską, Prusa, Reymonta, Struga, Norwida, Korfantego i Tetmajera. Namierzono prawie 140 nieprawidłowo odwadnianych budynków i to wcale nie koniec akcji. Za istniejącą sytuację można winić stan kanalizacji deszczowej i trudności z wpięciem się do niej, jednak istnieją rozwiązania, które umożliwiają poradzenie sobie z wodami deszczowymi na terenie posesji. Co więcej zebraną deszczówkę można wykorzystywać chociażby do podlewania roślin w ogródku.
Nieprawidłowo włączeni mieszkańcy to nie jedyna z przyczyn wypełniania kanałów sanitarnych wodami deszczowymi. Sygnalizowany już stan kanalizacji deszczowej to kolejna poważna kwestia. Szczególnie jaskrawo problem uwidocznił się po włączeniu okalających miasto gmin wiejskich. Wybudowano kanalizację sanitarną ale w porach deszczowych o dziwo przepływy rejestrowane na przepływomierzach gwałtownie wzrastają a w dłuższych czasookresach występują poważne różnice między odczytami mierników na sieci a ilością sprzedanej wody. Na skutek ogromnych zaniedbań w zakresie odwodnień kanalizacja sanitarna stała się jedynym sprawnym układem pozwalającym na odprowadzenie nadmiaru wód. Ciecz spływając po powierzchni „szuka” wszelkich otworów, którymi mogłaby „uciec”. W prawidłowo odwodnionym terenie znajduje je w kratach wpustów kanalizacji deszczowej. Jeżeli ta jest zatkana woda wynajduje sobie przykładowo małe dziurki w pokrywach włazów kanalizacji sanitarnej. Ta jest drożna więc chcąc nie chcąc musi to „łyknąć”.
Niewątpliwie sytuacji nie można tak zostawić. Wymaga na pewno kompleksowego działania samorządów, zarządców dróg i samych mieszkańców. Problem dotyczy jednak tylko niedługich okresów i niektórych rejonów. Wydaje się, że organy, które mogłyby to zmienić wolą o nim nie pamiętać. Popada, potem wyschnie, ktoś w międzyczasie pokrzyczy a potem znowu będzie „normalnie”.  TK

 

Reklama