Bezpośrednio po uroczystościach w Kościele, wszyscy zgromadzeni ochoczo ustawili się do wspólnego rodzinnego zdjęcia u wejścia do kościoła.
Kościół natomiast, jak już wspominałem przy ubiegłorocznej pielgrzymce, jest niepospolitej urody. Kiedy dołączy się do tego pełną iluminację, zwłaszcza przepięknych potężnych żyrandoli, to tym , którzy widzą go po raz pierwszy, zapiera dosłownie dech w piersiach. Dla ludzi z Szydłowic szczególnie ważne jest to, że kościół jest pod takim samym wezwaniem jak i ich parafialny – Św. Bartłomieja. Akustyka świątyni jest również wspaniała, co miał okazję sprawdzić zespół Leśne Echo, także w połączonych siłach z miejscowym chórem. Po wspólnej fotografii zebrani udali się na miejscowy cmentarz, gdzie obaj księża odprawili ekumeniczne modlitwy za zmarłych byłych i aktualnych mieszkańców Prus i obecnego Jampila. Dla wielu zgromadzonych, którzy mają świadomość, że tutaj, gdzieś pod chaszczami, znajdują się doczesne szczątki dziadków i pradziadów była to niezwykle wzruszająca uroczystość. Na symbolicznych miejscach zapalono wiele zniczy i odmówiono wiele indywidualnych modlitw. Po modlitwach można było zwiedzić pobliskie miejscowości. Część udała się do Żydatyc, Pikułowic, gdyż tam mieli odwiedzić swoje byłe miejsca zamieszkania. Pozostali rozeszli się po Jampilu. Jedni udali się wprost do oczekujących już na nich mieszkańców, do rodzin, które nad wyraz chętnie dzieliły się wrażeniami o miejscu zamieszkania, pozwoliły na obejrzenie zarówno swojego domostwa, jak i obejścia i zagrody. Opowiadali jak było, co zmienili, czego już nie ma i czego nie było. Trzeba podkreślić, że przyjęto nas w bardzo życzliwej atmosferze. W sposób szczególny należy podziękować sołtysowi Jampila, który pomógł niektórym dotrzeć do okolicznych miejscowości, dotarł do informacji, czy mieszkają tam poszukiwane rodziny i czy stoją domostwa. Z wielu starych chałup, które w 1945 roku były drewniane i kryte strzechą nie zostało ani śladu. Na tych samych parcelach stoją już nowe, murowane. Pozostały studnie z równie dobrą jak przed laty wodą. Zachowało się część oryginalnych chałup pokrytych blachą lub wszechobecnym tu eternitem, które dzisiaj spełniają albo rolę tzw. letnich kuchni albo stały się zabudowaniami pomocniczymi, gospodarczymi. Po tym, co rośnie w przydomowych ogródkach i tuż za chałupami widać, że są to ziemie żyzne i urodzajne. Wędrujący po Prusach- Jampilu odnajdywali, zgodnie z tym, co opowiadali ojcowie, uliczki i miejsca charakterystyczne. Bywało, że brali do woreczków ziemię albo i wodę z "kiernicy" – mówiąc dosłownie językiem ojców. Wspomnień starczy pewnie na lata, a wielu z tych, którzy byli tu po raz pierwszy zdecydowało, że to na pewno nie ostatni ich wyjazd. Przy doskonałej i smacznej obiado-kolacji w hotelu we Lwowie sporo było tego wieczoru wspomnień i gorących komentarzy z miejsc odwiedzin. Następny dzień, niedziela zaczęła się od Mszy Świętej w kościele p.w. Marii Magdaleny. Choć powiedzieć – kościół, to nie do końca prawda, gdyż świątynia kościołem jest tylko raz w tygodniu w niedzielę, a na co dzień pełni rolę "sali koncertowej". Wtedy ołtarz jest ukrywany za zasłoną , oparcia ławek odchylają się w drugą stronę .Jest to typowy przykład utrudnień, jakie są stawiane katolikom i Polakom chcącym przywrócenia normalności. Msza, która miała odbyć się z udziałem naszej gromadki, miała szczególny charakter, gdyż odprawiana była w rocznicę mordu 40 profesorów uczelni lwowskich, dokonanego przez hitlerowców i była wstępem do odsłonięcia pomnika upamiętniającego pomordowanych naukowców. Mszę koncelebrowaną z udziałem duchownych grekokatolickich i prawosławnych odprawiał ksiądz arcybiskup Mokrzycki. Uczestniczyli w niej: ambasador Polski, konsul generalny Rzeczpospolitej, prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, rektorzy wrocławskich i krakowskich uczelni, senator Leon Kieres, Księżna Lanckorońska, radni Rady Miasta Wrocław, harcerze i bardzo liczna Polonia. W homilii arcybiskup przypomniał wydarzenia, w wyniku których kwiat lwowskiej nauki został bestialsko zamordowany. Nawiązał również do wspomnianej sytuacji kościoła św. Marii Magdaleny, apelując do przedstawicieli władz Rzeczpospolitej o pomoc w uregulowaniu statusu tej świątyni. Po mszy, na tzw. Wuleckich Wzgórzach, odbyła się uroczystość odsłonięcia pomnika. Przemawiający prezydent Lwowa niezwykle ciepło wypowiadał się o kontaktach z budowniczymi pomnika i doskonałych relacjach w tym czasie pomiędzy nim a prowadzącym dzieło prezydentem Wrocławia. To samo podkreślał również prezydent Dutkiewicz. Szef komitetu budowy pomnika z kolei podkreślał, że wyznaczony termin zakończenia budowy i odsłonięcia wydawał się być tak nierealny, że tylko Opatrzności i nieprzebranym zasobom dobrej woli obu prezydentów należy zawdzięczać fakt terminowego oddania dzieła. Zgrzytem było wystąpienie szefa rady miejskiej Lwowa, który stwierdził, że godząc się na takie gesty Ukraińcy liczą na to, że i ich bohaterowie z UPA i OUN-u doczekają się dowartościowania na terenie Polski (tu zabrzmiały pojedyncze gwizdy). Pomnik został poświęcony przez obecnych hierarchów różnych kościołów, a wstęgę uroczyście przecięli jednocześnie prezydent Lwowa i Wrocławia. Długa była później lista delegacji składających pod pomnikiem wieńce i wiązanki kwiatów. Niestety, pod sam pomnik wejść można było jedynie za okazaniem przepustek (lub przy użyciu podstępu- jak dokonał tego piszący te słowa). Jednak w bardzo licznym tłumie rzucały się w oczy banery naszej wycieczki i flaga powiatu.
J. Rzepkowski
Prof. L.Kieres, Prezydent R.Dutkiewicz -msza za profesorów
Prusy-Lwów pod kościołem
Prusy-Lwów poświęcenie pomnika
Prusy – Lwów prezydenci Lwowa i Wrocławia po odsłonięciu pomnika
Prusy -Lwów Abp Mokrzycki i p.Kazimiera Kroczak
Prusy- Lwów Cmentarz Orląt na Łyczakowie
Prusy -Lwów pomnik w pełnej krasie