W sobotę przez miasto przejechała masa krytyczna. Rowerzyści chcieli wręczyć petycję burmistrzowi

0
Reklama

Ponoć w grudniu nie jeździ się rowerem? — To mit. W tygodniu temperatura zbliżała się do zera, a mimo to w ciągu dwóch godzin rozdałem w centrum sto ulotek rowerzystom i musiałem wrócić do domu po następne. To świadczy, że ludzie nie jeżdżą dla rekreacji albo dla sportu, tylko głównie do pracy, na zakupy, do szkoły – mówi jeden z organizatorów.


Ale nie wszędzie jeździ się wygodnie. Przeszkodą są ruchliwe ulice albo zbędne szykany na bocznych uliczkach: bruki, krawężniki, łańcuchy, zbędne zakazy wjazdu. I to chce poprawić masa krytyczna. Mimo grudnia, na starcie pojawiło się ponad 40 rowerzystów. Podpisali petycję i chcieli ją wręczyć burmistrzowi.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

– Burmistrz, znany z tego, że jeździ rowerem, i bierze udział w każdej akademii i uroczystości, tym razem pokazał rowerzystom figę. Jestem naprawdę rozczarowany – mówi Andrzej Staśkiewicz z Rowerowego Brzegu.  – Co prawda do tej pory nowy burmistrz nie zrealizował żadnej obietnicy, ale przynajmniej cały czas podtrzymywał chęć współpracy. A problemów do załatwienia jest dużo – dodaje uczestnik i współorganizator przejazdu rowerzystów.

– Bardzo się cieszę, że akcja została zorganizowana i przyjmuję do wiadomości podnoszone problemy rowerzystów. Ze względu na inne, wcześniej zaplanowane spotkania, nie mogłem uczestniczyć w tym wydarzeniu. Często biorę udział w różnych uroczystościach, ale nie jestem w stanie być na wszystkich. Gradację w kalendarzu ustalam z dużym wyprzedzeniem i nie mogę być do dyspozycji w każdym momencie – wyjaśnia swoją nieobecność na mecie masy krytycznej Jerzy Wrębiak.

Według organizatorów akcji, prawie wszystkie rowerowe miasta w Polsce mają ustanowione standardy, audyt, koncepcje, dokumenty gwarantujące właściwą jakość dróg rowerowych, a w Brzegu tego nie ma. – To podstawa, nie ma też ani jednego urzędnika, który chciał i potrafił to wdrożyć – czytamy w komunikacie nadesłanym do naszej redakcji.

Burmistrz Brzegu odpiera te zarzuty. – Ja pana Andrzeja Staśkiewicza bardzo dobrze znam. Chciałem, aby uczestniczył w spotkaniach roboczych odnośnie naszych przedsięwzięć związanych z modernizacją dróg, budową ścieżek rowerowych i ustalaniem standardów. Przekazałem panu Andrzejowi, aby kontaktował się z naszymi służbami technicznymi i dzielił się swoją wiedzą w tym zakresie. Padła nawet propozycja, by swoje uwagi przedkładał na komisji bezpieczeństwa.

– Niegdyś na schody urzędu wyszedł wiceburmistrz, innym razem pani dyrektor. Wręczyliśmy jej tekturowy znak T-22 (nie dotyczy rowerów). Za parę tygodni pojawiły się te znaki na ulicach, wtedy to było novum w Polsce, mieliśmy się czym chwalić. Dzisiaj Brzeg został w ogonie rowerowych miast – informuje społeczność Rowerowego Brzegu. A co z petycją?  – Wrzuciliśmy do skrzynki na listy. Kopię wyślemy panu Wrębiakowi pocztą. Może przeczyta – tłumaczą inicjatorzy masy krytycznej. 

Czy masa nie zakorkowała miasta? – To kolejny mit. Miasta korkują się z powodu niezrównoważonego transportu, czyli z nadmiaru samochodów, a nie z powodu nadmiaru rowerów. Nasza trasa była na tyle kręta, że nawet spory peleton nie tworzył opóźnień większych niż np. sygnalizacja świetlna. A brzescy policjanci są naprawdę doświadczeni, bardzo się zaangażowali i sprytnie obstawili trasę tak, by zminimalizować ewentualne zatory – podsumowują organizatorzy sobotniej akcji.

Reklama